Każdy człowiek ma potrzebę nawiązania emocjonalnej relacji z drugą osobą. Daje to poczucie bezpieczeństwa i buduje odczucie bycia ważnym dla innych. Psychologowie są zgodni co do tego, że potrzeba ta nie zanika wraz z wiekiem chronologicznym – bliskość i kontakt emocjonalny z innymi to stałe potrzeby naszego życia wyznaczające jego jakość. Małe dziecko potrzebuje bezwarunkowej akceptacji i miłości, by przeżyć w sensie fizycznym i psychicznym. Dorosły człowiek potrzebuje bliskości, relacji, więzi – by potwierdzać swoje znaczenie, spełniać siebie i rozwijać się.

O tym, że bliskość z drugą osobą jest nieodzowne dla naszego życia opowiada Magdalena Sękowska, psycholog, dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS.

Wyobrażenie vs rzeczywistość

Rozwój polega na tym, że wraz z dojrzałością separujemy się od pierwotnie bliskich osób, by nawiązać bliską relację z osobami, które sami wybierzemy na naszych partnerów. Kiedy myślimy o tym, z kim się zwiążemy w naszym życiu, często uruchamiamy kategorie idealizujące: „musi być dobry, musi być przystojny, ważne by był wysoki, ważne by umiała gotować, ważne by była brunetką, najważniejsze, aby nie palił” itp. Wszystkie kategorie, którymi opisujemy nasz obraz partnera, często mają charakter statyczny i dotyczą bardziej wyobrażenia niż realnego opisu osoby wchodzącej w relację z drugą osobą. Ludzie często próbują odpowiedzieć sobie na pytanie: „jaki partner/partnerka będzie dla mnie najlepszy?”. Tak, jakby istniała jakaś pula przypisanych wyborów dla jednej osoby. Podobnym tokiem myślenia podążają też eksperci polskich i zagranicznych programów, w których dobiera się pary na podstawie analizy ich cech. Bo wszystkim nam się wydaje, że można przewidzieć, jak będzie wyglądała rzeczywistość.

Co wpływa na nasze wyobrażenia o partnerze?

Do oczekiwań dotyczących tego, kim ma być przyszły partner czy partnerka dokładają się rodzinne, wielopokoleniowe przekazy typu: „u nas wszyscy mężczyźni są silni i dbają o kobiety”, „w naszej rodzinie kobiety rządzą, a mężczyźni przynoszą pieniądze”, „u nas trzeba sobie zasłużyć na uznanie, pamiętaj abyś wzięła sobie za męża odpowiedniego mężczyznę”, „pamiętaj, by twój facet spodobał się ojcu”, „jak kobieta teraz nosi złoto, to co potem jej będziesz musiał kupować”, „czy jesteś pewna, że jego chcesz sobie wybrać na całe życie?”. Rodzinne przekazy mają tym większą siłę oddziaływania, im silniejsze więzi zależnościowe są pomiędzy osobą wkraczającą w dorosłe życie a jej rodziną. Przekazy te działają jak silny nakaz, gdy z pokolenia na pokolenie zyskują potwierdzenie w dokonywanych przez młodych ludzi wyborach partnerów. Wyjście poza obszar tych nakazów wymaga od młodej osoby autonomii do podejmowania swoich decyzji bez względu na reakcje pierwotnego systemu rodzinnego. A to oznacza też umiejętność znoszenia frustracji z powodu reakcji niezadowolenia ze strony członków rodziny. Zarówno silne podporządkowanie się tym nakazom, jak i bunt wobec nich i wybór przeciwstawnych wzorców – mogą to być przejawy niskiego stopnia autonomii młodej osoby. Ponieważ uległość i bunt to oblicza tej samej zależności wobec więzi pierwotnych. Dojrzałe wybory oznaczają wybory dokonywane ze względu na swoje potrzeby i wartości, a nie pod siłą presji i nacisku bądź chęci tylko przeciwstawienia się.

Tak naprawdę nie ma kategorii do przewidzenia dobrego związku. Nie można założyć, że cechy stwierdzone u jednej osoby będą pasowały do cech drugiej osoby, gdyż tworzenie związku ma charakter dynamiczny i nie jest sumą części składowych związku –czyli sumą cech indywidualnych obu partnerów. Gdy ktoś myśli o przyszłym partnerze, że „powinien być wyrozumiały”, to trudno jest sobie założyć, jak taka cecha ma się przejawiać we wzajemnej relacji obojga młodych ludzi. Wyrozumiałość może dla jednych być pobłażaniem i nie zwracaniem uwagi na drobne kłamstwa, niejasności w komunikacji ze strony partnera. Dla innych może to oznaczać zdolność rozumienia, że każdy z nas popełnia błędy i nie musi to oznaczać złych intencji ze strony partnera. Nawet wybierając jako ważną jakąś cechę przyszłego partnera, trudno jest przewidzieć jak ona będzie się przejawiała w jego funkcjonowaniu oraz jak my będziemy na nią reagować już w realnych sytuacjach.

Gdy młodzi ludzie bardziej poszukują potwierdzenia swoich oczekiwań dotyczących partnerów, tym większe jest zagrożenie frustracją w związku. Im większa świadomość tego, że o wyborze partnera będzie decydować to, jak będziemy się z nim czuć, jak on będzie funkcjonować w realnych sytuacjach, jaka będzie zgodność tego, co deklaruje z tym, czego doświadczamy w kontakcie z nim, tym bardziej możemy ufać temu, że wybrany partner będzie bardziej odpowiedzią na nasze dojrzałe potrzeby, niż na posiadane przez nas wyobrażenie o nim.

Najczęstsze małżeństwo – ich czworo: on, ona, jej wyobrażenie o nim, jego wyobrażenie o niej. (Claude Roy)


Miłość – od marzeń do rozczarowań

Jola była najstarszą z córek w rodzinie i choć miała 27 lat, to ciągle jeszcze nie miała tego „chłopaka naprawdę”. Co jakiś czas spotykała się z jakimiś kolegami, ale były to bardziej koleżeńskie spotkania, niż te, które miałyby doprowadzić do jakiegoś poważniejszego związku. Jola była lubiana w zespole – bo potrafiła słuchać, nie narzucała swojego zdania, zawsze chętnie pomagała zarówno w sprawach zawodowych, jak i w sprawach prywatnych. Lubili ją ludzie, bo przychodziła do pracy uśmiechnięta i nigdy na nic nie narzekała. Chodziła z kolegami na piwo, często też wychodzili w całej grupie na kręgle, ale żaden z kolegów Joli nawet nie myślał o niej w kategoriach swojej przyszłej dziewczyny. Jola czuła, że coś nie jest w porządku z jej relacjami – miała wielu kolegów, ale nie miała tego jedynego bliskiego mężczyzny. Ze strony swojej rodziny czasami słyszała, że „już czas się z kimś związać, bo to jakoś dziwnie tak być samą w tym wieku”. Mama Joli co jakiś czas dawała jej do zrozumienia, że „powinna bardziej kobieco się ubierać”, co doprowadzało Jolę do złości i wtedy jeszcze z większą pasją wkładała na siebie wyciągnięte swetry i nie zważała na swój wygląd. Potajemnie marzyła o bliskości z mężczyzną, ale też się jej bała, bo nie wiedziała na czym polega „bycie blisko”. Jej rodzice od dawna przestali zachowywać się jak para. Ojciec spał w innym pokoju niż matka, rzadko ze sobą rozmawiali, dużo pracowali, a po pracy każde z nich zajmowało się swoimi sprawami. Nie kłócili się i nawet czasami wspólnie coś robili, ale Jola nie widziała między nimi ani żadnej namiętności, ani nawet podstawowego zainteresowania. „Byli poprawni”, ale wobec siebie nieobecni.

O związku – o tym jaki on jest i na ile jest dla nas zaspokajający, satysfakcjonujący – przekonamy się, gdy w taki związek wejdziemy. Gdy doświadczymy tego wspólnego bycia, tworzenia, gdy poczujemy wzbudzające się w nas emocje, gdy rozpoznamy emocje przeżywane przez partnera. Dwoje ludzi, którzy wiążą się ze sobą, musi wypracować własny styl wzajemnych relacji. Taki styl relacji może być dla partnerów źródłem radości, rozwoju a niekiedy też źródłem napięcia i niekorzystnych interakcji. Gdy oboje partnerzy podejmują jednakową odpowiedzialność za tworzenie związku – jest szansa na wspólne „dotarcie się” i wspólne wsłuchiwanie się we własne i partnera potrzeby. Gdy jednak w związku jeden z partnerów chce przerzucić odpowiedzialność za jakość związku na drugą osobę „ty powinieneś się troszczyć”, „to ty musisz zrozumieć, że ja potrzebuję wolności w związku”, „powinieneś szybciej działać”, „czemu muszę Ciebie o coś prosić” – to związek może stać się przestrzenią na gry małżeńskie mające rozstrzygnąć, kto ma rację i moc w związku.

Jola marzyła o tym, by być „z dobrym mężczyzną”. Jej problem polegał na tym, że każdy mężczyzna, który się nią zainteresował wydawał jej się też interesujący. Drobne koleżeńskie gesty odbierała jako wyrazy silniejszego zainteresowania sobą – bo wszystko, co było inne niż „nijakość zachowań ojca wobec matki” wydawało jej się zapowiedzią przyszłego związku. Nikt z otoczenia Joli nie wiedział, że momentami jest najszczęśliwszą osobą na świecie, a potem zamyka się w swoim nieszczęściu. Wzbudzane przez nią samą oczekiwania przynosiły olbrzymią radość. Jednak miejsce radości zajmowało bardzo szybko rozczarowanie, gdy któryś z kolegów zaczynał opowiadać o swojej dziewczynie oczekując od Joli rady na rozwiązanie trudnej sytuacji.

Jak mogą potoczyć się losy Pani Joli? Czy jest ona zdana na pozostawanie w ciągłym kręgu uniesień i rozczarowań? Czy może „znienawidzi” mężczyzn – trochę „za matkę” i pozostanie w roli singielki? Czy może jest szansa na weryfikację wzorca relacji, w jaki wchodzi z mężczyznami, których spotyka w swoim życiu? Może też Pani Jola wybierze lojalność wobec matki i pozostanie przy niej, by ochronić ją przed pustką i samotnością, jaka istnieje w związku pomiędzy jej rodzicami?

Jakie ryzyko niesie za sobą tworzenie wyobrażeń o związku idealnym?

Z jednego doświadczenia możemy stworzyć wiele scenariuszy. Raz doświadczane ograniczenie, niemożność, powtórzenie – nie oznacza naszego przeznaczenia. Im większą posiadamy świadomość samych siebie, tym więcej możemy decydować i wybierać w naszym życiu. Zmiana czy weryfikacja dotychczasowych nawyków czy wzorców może następować w każdej fazie naszego życia.

Wyobrażenie i nierealistyczne oczekiwania tym więcej zajmują miejsca w naszym umyśle, im mniej mieliśmy okazji, by eksperymentować ze sobą, z innymi, ze światem. Wyidealizowany obraz partnera tym częściej będzie stanowić dla nas odniesienie w próbach tworzenia związku, im mniej mieliśmy możliwości uczenia się tego, co znaczy „być w związku” poprzez obserwację rodziców czy innych osób znaczących. Paradoks naszego życia polega na tym, że nie da się go przeżyć bez przeżywania go. Im więcej mamy możliwości sprawdzania naszych wyobrażeń, weryfikowania wizji stwarzanych przez inne osoby, doświadczania tego, co się dzieje w przestrzeni pomiędzy nami a innymi ludźmi, tym realniejszy powstanie obraz nas samych oraz tych, z którymi jesteśmy w relacji.

Znaczenie fazy narzeczeństwa

Dla rozwoju relacji partnerskiej olbrzymie znaczenie ma faza narzeczeństwa. Faza ta jest okresem uczenia się wzajemnego kontaktu i budowania więzi między partnerami. To czas, w którym partnerzy nieświadomie chcą zaprezentować siebie jak najlepiej oraz spostrzegać partnera także w jak najbardziej pozytywny sposób. Początkiem tej fazy jest wspólna deklaracja i decyzja partnerów, że chcą być razem. Partnerzy są już po fazie rozpoznania siebie, swoich potrzeb, często też również po wspólnych doświadczeniach pożycia seksualnego. Niektóre pary już w tym okresie decydują się na wspólne zamieszkanie, ale też są takie, które utrzymują wzorzec spotkań poprzez randki. Na to, jak ten okres zorganizują sobie partnerzy mają wpływ czynniki związane z rytuałami rodzinnymi, z filozofią życia (kwestie światopoglądowe), możliwościami finansowymi, aktualną modą społeczną.

Z moich doświadczeń w pracy z parami wynika, że niekiedy ta faza ulega skróceniu albo wręcz „jest przeskoczona” przez parę. Skrócenie fazy narzeczeństwa oznacza, że para szybko podjęła decyzję o małżeństwie. I nie miała możliwości wcześniejszego „próbowania” bez podejmowania decyzji o małżeństwie. Takie pary często wchodzą w fazę małżeństwa bez wcześniejszych doświadczeń bycia razem, zarządzania gospodarstwem, tworzenia własnego stylu realizacji czasu wolnego itd. Efektem takiej sytuacji może być silne napięcie, nieporozumienia i konflikty – ponieważ zabrakło fazy „próbowania” a potem wspólnego ustalania – czym faktycznie jest faza narzeczeństwa.

Gdy faza ta jest „przeskoczona” przez parę – najczęściej ze względu na przyjście dziecka na świat - to prędzej czy później owo „przeskoczenie” odbije się na relacji małżonków. Gdy partnerzy decydują się na bycie razem, to pierwszym etapem ich związku powinno być umocnienie granic ich związku – w relacji do rodzin pochodzenia i w relacji do świata. To umocnienie granic oznacza, że partnerzy w tym czasie uzgadniają i kontraktują swoje role w domu, swoje zobowiązania, swoje sposoby realizacji zobowiązań oraz sposoby rozwiązywania sytuacji konfliktowych czy trudnych. Partnerzy robią to ze względu na swoje potrzeby i swoje możliwości. Wzmocnienie granic pary jest tym bardziej potrzebne, im więcej „uwikłań psychologicznych” w postaci nakazów ( „my, Kowalscy musimy walczyć o naszą rację”) i zakazów ( „nie pytaj”, „nie wyrażaj”) jest w rodzinach pochodzenia.

Jola jest ostatnio bardzo szczęśliwa. Pół roku temu, podczas delegacji we Włoszech, spotkała swojego wymarzonego Paulo – starszego od siebie o 10 lat mężczyznę, który jest „dobrym człowiekiem” i jest zakochany w Joli. Zakochanie swoje Paulo prezentuje poprzez częste przyjazdy do Polski, częste rozmowy telefoniczne z Jolą oraz nacisk, by szybko ten związek sformalizować, bo Jola „jest jego Panią”. Paulo jest bardzo związany ze swoją rodziną, co nie dziwi Joli, bo „Paulo jest przecież taki sam, jak każdy Włoch”. Paulo wcześniej miewał jakieś partnerki, ale o tym się w rodzinie nie rozmawia, bo to nie było coś poważnego, jak mówią wszyscy z rodziny Paulo. Ten silny związek z rodziną to też przesłanka do decyzji Joli i Paulo, by jednak zamieszkali we Włoszech. Ekspresyjność rodziców Paulo oraz ich duża otwartość typu „jaka jesteś piękna”, „musisz być uczciwa, że do tej pory czekałaś na Paulo”, „mamy nadzieję, że będziesz do nas przyjeżdżać co niedzielę” – na razie zachwyciła Jolę. Czuje się ona ”jak w jakimś romantycznym filmie”. Na razie para zdeklarowała się, kiedy chcą się pobrać – za pół roku. Są bardzo zajęci teraz przygotowaniami do wesela: zastanawiają się jak wielu gości zaproszą, gdzie urządzą przyjęcie, jak będzie wyglądać ceremonia ślubna.

Tworzenie związku to proces dynamiczny – nie jest to realizacja recepty. Za tym stoi odpowiedzialność obojga partnerów – co chcemy i jak chcemy tworzyć. Aby odpowiedzieć na te pytania, potrzeba czasu. Potrzeba czasu dwukrotnie:

- by samemu wiedzieć: czego pragnę, jak chcę żyć, z kim chcę żyć,
- by wiedzieć razem: czego chcemy, jak chcemy, po co sięgamy i na co się godzimy a na co nie godzimy się.

Faza narzeczeństwa (ponieważ aktualnie duża część osób nie decyduje się na małżeństwo – to możemy tu mówić o fazie początkowej związku) stanowi ważny czas w procesie tworzenia związku. Nie powinna być ani skracana (do kilku miesięcy), ani wydłużana (do kilku lat). W tej fazie partnerzy powinni uwzględnić to, że być razem oznacza wspólnie przejść od momentów idealizacji do momentów rozczarowań. Podejmowanie decyzji o pozostaniu w związku powinno być decyzją uwzględniającą nasze zasady, wartości, wizję życia oraz przeżywane wobec partnera emocje, zaspokojenia i frustracje. Ani w momentach idealizacji, ani w momentach rozczarowań takie decyzje nie będą oparte na realnym doświadczeniu. Niebezpieczeństwem wielu związków jest nadmierne skupianie się w fazie narzeczeństwa na przygotowaniach do ślubu, do ceremonii weselnej.

Budowanie relacji jest niekiedy zastępowane działaniami zewnętrznymi. A do kontaktu ze sobą samym potrzebujemy wewnętrznej przestrzeni – możliwości postawienia sobie wielu pytań i odwagi na usłyszenie swoich odpowiedzi. Im szybciej partnerzy urealnią własne obrazy samych siebie, im więcej wypracują strategii radzenia sobie z sytuacjami konfliktowymi i trudnymi, im szybciej stworzą granice swojego związku i ochronią związek przed zbyt intensywnymi wpływami z zewnątrz – tym bardziej te doświadczenia ich połączą. Ale zawsze warto mieć na uwadze też to, co stwierdził Samuel Rogers: „Nie ma znaczenia, z kim się człowiek żeni: nazajutrz po ślubie okaże się on kimś innym”. Ciekawe kogo „nazajutrz po ślubie” zobaczy Pani Jola…

Tekst został opublikowany w "Magazynie Wesele", 4/48/2017, s. 96-98.

 

258 magdalena sekowska

O autorce

Magdalena Sękowska – psycholog, psychoterapeuta, trener, konsultant, coach, dyrektor Kliniki Uniwersytetu SWPS. Jest członkiem ITAA (International Transactional Analysis Association) oraz prezesem PITAT (Polskie Integratywne Towarzystwo Analizy Transakcyjnej). W latach 2009-2016 pełniła funkcję Wiceprezydenta EATA 2009-2016 (European Association for Transactional Analysis).

Artykuły

Zobacz także

Group 426 Group 430 strefa zarzadznia logo 05 logo white kopia logo white kopia