Seksualność jest naturalna i wrodzona, a jej odkrywanie to bardzo ważny etap rozwoju. Seksualizacja natomiast łączy się z pojęciem obiektu seksualnego. To gadżety, akcesoria, narzucony z zewnątrz przymus bycia „sexy”. Obydwa pojęcia często są mylone. O tym, gdzie przebiega granica między wrodzoną seksualnością a fałszywie ukształtowaną seksualizacją, pisze Aleksandra Żyłkowska, psycholog i edukatorka seksualna.
Normy wpływające na seksualność
Seksualność umyka jednoznacznym określeniom. To pojęcie wielowymiarowe, na które wpływają różnorodne normy. Według normy statystycznej zachowanie przejawiane i akceptowane przez większość populacji można uznać za normatywne, a przez mniejszość – za nienormatywne. W ten sposób przez dziesięciolecia patologizowano homoseksualność. Na marginesie, nikt nie dyskredytuje osób wyróżniających się – wybitnie inteligentnych, osiągających ponadprzeciętne sukcesy.
Zgodnie z normą statystyczną nawet zagrażające zjawisko (zwłaszcza z psychologicznego punktu widzenia) można uznać za naturalne i normalne. W rzeczywistości okazuje się ono sztuczne i destrukcyjne dla osoby wchodzącej w etap dojrzewania – tak jak seksualizacja, często mylona z seksualnością.
W obrębie danej kultury na seksualność wpływa także norma społeczno-kulturowa. Czasem jej oddziaływanie przybiera dość ekstremalną postać. W Chinach, Indonezji, Malezji, Sudanie i Izraelu obserwuje się koro – zaburzenie psychiczne, którego objawem jest silny lęk przed śmiercią na skutek wciągnięcia penisa w głąb brzucha lub utraty nasienia u mężczyzn, a u kobiet – zapadnięcie się piersi w głąb klatki piersiowej lub kurczenie warg sromowych. Narządy płciowe oraz nasienie są utożsamianie z ośrodkami siły życiowej. Objawom czasem towarzyszy utrata świadomości, a stan ten może trwać od kilku godzin do nawet kilku dni.
Z kolei norma partnerska zakłada, że zachowania seksualne powinny być konsensualne, czyli podejmowane za obopólną zgodą, świadome i bezpieczne. Co to oznacza? W związku nie ma miejsca na jakąkolwiek formę szantażu, np. „jesteśmy już ze sobą tak długo, jak nie będziesz robić, czego chcę, zerwę z tobą”, wywoływanie w drugiej osobie poczucia winy: „jak długo jeszcze z tobą mam chodzić? Inni już dawno uprawiają seks”. Świadomość w normie partnerskiej oznacza, że zachowania seksualne nie powinny być podejmowane pod wpływem substancji psychoaktywnych: alkoholu, narkotyków, dopalaczy, itp. Bezpieczeństwo to troska o komfort psychiczny. Warto więc zadbać o miejsce, w którym dochodzi do kontaktu seksualnego. Uprawianie seksu, gdy za ścianą są rodzice, może wywoływać stres i napięcie. Co innego kameralny hotel, w którym można poczuć się swobodnie i odprężyć.
Na seksualność oddziałuje także norma religijna, obejmująca system wartości, poglądy i zasady, wyznaczone przez wiarę, przekazywane z pokolenia na pokolenie w obrębie danej rodziny. Mogą to być przekonania silnie utrwalone w rodzinie, nierzadko szkodliwe, np. „o seksie się nie rozmawia”, „seks to temat tabu”. Często rodzice w ten sposób ucinają rozmowy z dzieckiem lub nastolatkiem. Młody człowiek nie ma więc wyboru, informacji o seksie i seksualności zaczyna szukać w internecie lub dopytuje rówieśników, tak samo jak on kiepsko zorientowanych w tej tematyce.
Mimo różnorodnych norm, które wpływają na kształtowanie się seksualności, niezmienne pozostaje jedno: jest ona wrodzonym atrybutem i wrodzoną funkcją ludzkiego organizmu. To naturalna potrzeba człowieka. Ciało domaga się jej tak jak pożywienia, snu i płynów. Pozostaje jeszcze jedna kwestia: jak seksualność łączy się z seksualizacją?
Mimo różnorodnych norm, które wpływają na kształtowanie się seksualności, niezmienne pozostaje jedno: jest ona wrodzonym atrybutem i wrodzoną funkcją ludzkiego organizmu. To naturalna potrzeba człowieka. Ciało domaga się jej tak jak pożywienia, snu i płynów.
Wymiary seksualiacji
Seksualizacja to proces, w wyniku którego wartościowanie drugiej osoby oraz siebie samego/ siebie samej dokonywane jest przez pryzmat atrakcyjności seksualnej. Odbywa się w trzech wymiarach: społeczno-kulturowym, interpersonalnym i intrapsychicznym.
Wymiar społeczno-kulturowy najlepiej objaśnić na przykładzie telewizji. Na szklanym ekranie przedstawia się świat zdeterminowany głównie męskim sposobem odbioru seksualności. Dotyczy to zwłaszcza programów adresowanych do nastolatków. Ich bohaterami są zwykle kobiety, oczywiście atrakcyjne, często ubrane prowokacyjnie. Do uszu młodego widza docierają liczne komentarze i uwagi o podtekście seksualnym i jak pokazują badania, niewspółmiernie częściej uprzedmiotawiane są w nich kobiety. Pod tym kątem L. Monique Ward, psycholog z University of Michigan, przeanalizowała programy popularne wśród dzieci i młodzieży, emitowane w czasie najwyższej oglądalności. Z jej badań wynika, że 11,5% słownych przekazów seksualnych miało zakodowane komentarze uprzedmiotawiające pod względem seksualnym, z czego prawie wszystkie dotyczyły kobiet.
Seksualizacja kobiet jest w szczególności widoczna w świecie reklamy. Z badań Carolyn A. Lin, badaczki z University of Connecticut, wynika, że w reklamach emitowanych w czasie największej oglądalności kobiety częściej niż mężczyźni były rozebrane, ukazywane jako bardziej seksowne. Słowem, przedstawiane jako obiekty seksualne.
Wymiar interpersonalny wskazuje na kontekst rodzinny i tutaj badania pokazują, że sposób myślenia rodziców o innych w kontekście płci ma znaczący wpływ na to, w jaki sposób dziecko postrzega samego siebie, swoją płeć oraz wpływa na jego zachowania w stosunku do innych. Z punktu widzenia psychologa interesujące jest badanie Mimi Nichter, antropolożki społeczno-kulturowej ze School of Anthropology (University of Arizona), przeprowadzone w grupie 13-15-latków. Badaczka zauważyła, że białe matki często rozmawiają o „kilogramach” i że rozmowy dotyczą albo ich samych, albo córek. W artykule „Fat talk: What girls and their parents say about dieting” pisze: „Wydaje się, że wokół dziewcząt panuje atmosfera nadmiernej troski o wygląd, a częstym tematem rozmów jest to, czy czują się grube”.
Do seksualizacji dziewcząt mogą przyczyniać się także nauczyciele. Badania etnograficzne w przedszkolach pokazują, że dziewczynki są częściej niż chłopcy zachęcane przez nauczycieli do zabawy w przebieranki i że są w tych zabawach namawiane do odgrywania ról zseksualizowanych dorosłych kobiet.
Ostatnim wymiarem seksualizacji jest wymiar intrapsychiczny, który zachodzi w percepcji danej osoby. To swego rodzaju wewnętrzy konflikt dotyczący codziennych wyborów. Jest sztucznie narzucony przez kulturę, specjalistów od marketingu, którzy chętnie dowiedliby, że dziewczynki chcą mieć ubrania i dodatki, dzięki którym będą „sexy” oraz że trudno przekonać nastolatki i młodsze dziewczynki do dokonywania mniej zseksualizowanych wyborów.
Trzeba zaznaczyć, że każdy może stać się obiektem seksualizcji, czemu jak nigdy przedtem sprzyja otoczenie. Reklamy, rówieśnicy, media zachęcają młodzież do niemal nieustannego bycia „sexy”. Dziewczęta uczą się ról kobiecych zgodnych z obowiązującą normą społeczno-kulturową. Szybko dowiadują się, że jeśli im sprostają i spełnią oczekiwania społeczeństwa, odniosą określone korzyści i poczują satysfakcję. A co jeśli nie podporządkują się kanonom? Zapewne spotka je dezaprobata, oczernianie, a nawet przemoc. W ten sposób utrwala się w nich błędne rozumienie kobiecości. Nie definiują jej jako wrodzony, naturalny atrybut, lecz bliżej nieokreślone „coś” nabywane w toku rozwoju, jako konstrukt, który się buduje, między innymi czerpiąc informacje z otoczenia.
Negatywne skutki seksualizacji
Seksualizacja jest zatem seksualnością narzuconą z zewnątrz i w niewłaściwy sposób, co wywołuje negatywne konsekwencje. Destrukcyjnie wpływa na zdrowie psychiczne i fizyczne, a także postawy i przekonania. Prowadzi do samouprzedmiotowienia, powszechnego wśród kobiet i dziewcząt, które uczą się myśleć o swoim ciele i traktować je jako przedmiot pożądania innych osób. Badaczki Amy Slater i Marika Tiggemann spostrzegły, że już 12-latki bardziej skupiały się na wyglądzie niż możliwościach swojego ciała.
Najbardziej podstępną konsekwencją samouprzedmiotowienia jest dezintegracja świadomości, co dobitnie pokazuje eksperyment z udziałem studentek college’u. Pozostawiono je same w szatni, a następnie poproszono, aby przymierzyły oraz oceniły strój kąpielowy i sweter. Mając na sobie jedno z ubrań, wypełniały przez ok. 10 min test matematyczny. Okazało się, że studentki, które rozwiązywały test w kostiumie kąpielowym, osiągnęły gorszy wynik niż studentki ubrane w swetry. W analogicznym eksperymencie z udziałem mężczyzn nie zanotowano różnic. Z eksperymentu wynika, że myślenie o ciele: zastanawianie się, czy wygląda dobrze i stosownie, porównywanie go do zseksualizowanych ideałów kulturowych, w dużym stopniu ograniczyło możliwości umysłowe dziewcząt.
Skoro przed wszechobecna seksualizacją trudno uciec, to może warto ją wykorzystać w celach edukacyjnych? Tłumaczyć dziecku lub nastolatkowi, że w reklamie lub filmie, który właśnie wspólnie oglądamy, bohater zamiast cieszyć się własną seksualnością próbuje sprostać zseksualizowanym pseudonormom? Zjawisko pozostawione bez komentarza, bez reakcji, przy jednoczesnej powszechności występowania, może być błędnie interpretowane jako norma statystyczna. A z czasem prowadzić do poważnych zaburzeń psychicznych, w tym zaburzeń odżywiania, z anoreksją i bulimią na czele.
Granica między seksualnością a seksualizacją
W rozważaniach o seksualności i seksualizacji nie można nie wziąć pod uwagę norm społecznych, kulturowych, religijnych, czy partnerskich. W końcu są one dla nas istotne i wartościowe. Z kolei od seksualizacji trudno uciec – przybiera rozmaite formy i jest obecna niemal wszędzie. Rodzi się jednak pytanie, gdzie leży granica między naturalną, wrodzoną seksualnością a tą fałszywie ukształtowaną? Otóż… w nas samych.
Jeśli dziecko dorasta w rodzinie, w której wzmacnia się jego system wartość, jego cielesność i seksualność jest w pełni akceptowana, a relacja oparta na bezpieczeństwie i zaufaniu, to będzie ono bardziej krytyczne w stosunku do zmieniających się co chwilę trendów. I bardziej skłonne do szczerej rozmowy. Dotychczas nie wymyślono lepszego sposobu na budowę zdrowej, pełnej bliskości relacji.
O autorce
mgr Aleksandra Żyłkowska – psycholog, edukator seksualny. Pracuje w Zagłębiowskim Centrum Onkologii im. Sz. Starkiewicza w Dąbrowie Górniczej, Instytucie Psychoterapii i Seksuologii w Katowicach, a także w projekcie Strefa Młodzieży Uniwersytetu SWPS. Jest w trakcie czteroletniego, rekomendowanego przez Polskie Towarzystwo Psychologiczne, kursu Systemowej Terapii Rodzin w Ośrodku Psychoterapii Systemowej w Krakowie oraz studiów podyplomowych z seksuologii klinicznej na katowickim wydziale Uniwersytetu SWPS.