„To tylko klaps”, „Mnie też bili i wyszedłem na ludzi”, „Jeden klaps jeszcze nikomu nie zaszkodził”. Czy rzeczywiście klaps jest tak niewinny, jak często się uważa? Jak wpływa na psychikę dziecka i jakich zachowań je uczy? Dlaczego klaps nie jest skuteczną metodą wychowawczą? – wyjaśnia dr Magdalena Śniegulska, psycholożka, psychoterapeutka, na co dzień pracująca z dziećmi i młodzieżą.
Ewa Pluta: Zdenerwowany rodzic daje klapsa swojemu dziecku. Co kryje się za takim zachowaniem?
dr Magdalena Śniegulska: W odpowiedzi opowiem scenę, której byłam świadkiem podczas obserwacji w przedszkolu. Mama przyszła odebrać dziecko. Od progu mówiła, że muszą się spieszyć – czekają taksówka i obowiązki. Dziewczynka nie reagowała, a wręcz spowolniła ruchy. Widziałam, jak mamie skacze ciśnienie. W końcu nie wytrzymała: „Jak się nie pospieszysz, to ci przyrżnę w tyłek”. To czteroletnie dziecko poważnym i spokojnym głosem odpowiedziało: „Mamo, możesz mi przyrżnąć, ale potem będzie ci bardzo przykro”.
To jest opowieść o tym, że klaps jest wyrazem bezradności rodzica, który chce zmodyfikować zachowanie dziecka, ale nie wie, jak to zrobić.
Wielu rodziców uważa jednak, że klaps jest skuteczną metodą wychowawczą. Z czego wynika takie przekonanie?
Metody opresyjne stopują zachowanie tu i teraz. Dziecko na chwilę odpuszcza, co daje ułudę, że klaps jest skuteczny. Inna kwestia, czy internalizuje ono normę, którą rodzic chce mu wpoić. Niektóre dzieci będą bardziej się pilnować, ale większość raczej pomyśli o tym, jak w przyszłości uniknąć kary, niż zmienić swoje zachowanie.
Odwróćmy sytuację. Skoro klaps jest skuteczną metodą wychowawczą, to dlaczego ograniczać jej stosowanie tylko do dzieci? Może warto karać klapsem także dorosłych? Policja zatrzymuje kierowcę, który łamie przepisy drogowe, wyciąga go z samochodu i wymierza mu klapsa. Pracownik spóźnia się notorycznie, ale zamiast obcinać premię, szef daje klapsa. Zastosowanie tej metody wobec dorosłych wywołałoby natychmiastowe oburzenie. Dziwi mnie ten podwójny standard – nie można bić dorosłych, ale dzieci już tak. Myślimy, że one mają inną konstrukcję psychiczną?
Metody opresyjne stopują zachowanie tu i teraz. Dziecko na chwilę odpuszcza, co daje ułudę, że klaps jest skuteczny. Inna kwestia, czy internalizuje ono normę, którą rodzic chce mu wpoić. Niektóre dzieci będą bardziej się pilnować, ale większość raczej pomyśli o tym, jak w przyszłości uniknąć kary, niż zmienić swoje zachowanie.
Nie uznaje się podmiotowości dziecka.
Można podać wiele przykładów z historii medycyny świadczących o tym, że wobec dzieci i dorosłych stosowano podwójne standardy. Jeszcze w latach 80. ubiegłego wieku, mimo że znieczulenie stomatologiczne było dostępne, nie podawano go dzieciom. W latach 60. i 70. w USA chłopców obrzezywano bez znieczulenia. Uznawano, że najmłodsi nie odczuwają bólu. Klaps to pokłosie tego sposobu myślenia o dzieciach.
„Dostawałem klapsy i wyszedłem na ludzi. Dlaczego z moim dzieckiem ma być inaczej?” – często słyszy się taki argument. No właśnie, argument czy pseudoargument?
Kiedyś nie było internetu, ale czy to znaczy, że powinniśmy zabronić dzieciom korzystać z sieci? Skoro mój dziadek walczył w powstaniu warszawskim i wyszedł na ludzi, to ja też powinnam biegać po ulicach z karabinem? Wiele osób przeżyło traumatyczne historie i poradziło sobie w życiu. Dzieci poddawano zabiegom bez znieczulenia, ale rodzi się pytanie – po co? Jakim kosztem? Jeśli rodzic mówi, że dostawał klapsy w dzieciństwie i wyszedł na ludzi, to dlaczego teraz nie pozwala się bić?
Na szczęście rośnie świadomość, że klaps wcale nie jest tak niewinny, jak się wydaje. Obserwuję to w swojej praktyce zawodowej. Coraz więcej rodziców wyznaje ze wstydem, że dali dziecku klapsa. Jednocześnie pytają, co mogą zrobić, żeby sytuacja się nie powtórzyła. Jeszcze kilka lat temu mówili, że też byli bici i nie widzą powodów, by zmieniać swoje zachowanie. Albo nawet nie wspominali o klapsach. Oczywiste było, że czasem dzieci wyprowadzają z równowagi i wtedy daje się im w skórę.
Czy istnieją jakiekolwiek badania potwierdzające skuteczność kar fizycznych?
Nie wyobrażam sobie, jak można by przeprowadzić takie badania. Wiemy za to, jak działają bodźce awersyjne. Zatrzymują reakcję w danym momencie, ale w dłuższej perspektywie nie powodują zmiany zachowania. Zresztą, gdyby bodźce awersyjne były skuteczne, to po otrzymaniu mandatu więcej byśmy nie popełniali wykroczeń. A my raczej zastanawiamy się, co zrobić, żeby policja nie przyłapała nas na gorącym uczynku. U dzieci działa identyczny mechanizm.
Przeczytaj także: Trauma wczesnodziecięca i lękowe style przywiązania
Czego klaps uczy dzieci?
Klaps pokazuje, że dorosły może zrobić wszystko, nie licząc się ze zdaniem dziecka. Traci więc ono rozeznanie, co mu wolno, a czego nie. Bo rodzic może uderzyć syna lub córkę, ale w drugą stronę to nie działa. Gdy pociecha dostanie po głowie od rówieśnika, rodzic podnosi alarm: jak to? Biją moje dziecko? Sam jednak traktuje je jak swoją własność, którą może dowolnie dysponować.
Dziecko często bierze odpowiedzialność za zachowanie rodzica. Żywi głębokie przekonane, że gdyby potrafiło lepiej się zachować, rodzic nie byłby zmuszony do przemocy. Czuje się też upokorzone i poniżone. Ma poczucie krzywdy i jednocześnie buzuje w nim złość. Stąd już tylko krok do odwetu. Trudno oddać dorosłemu, więc dziecko wyładowuje złość i frustrację na rówieśnikach. Ofiar szuka wśród słabszych od siebie, zależnych. Tak koło przemocy się zamyka.
Klaps rodzi klaps.
Jedną z moich pacjentek była kobieta, która w dzieciństwie regularnie doświadczała przemocy. Wchodząc w dorosłość, obiecała sobie, że nigdy nie uderzy swojego dziecka. Przyszedł jednak moment, kiedy synek doprowadził ją do ostateczności. Opowiedziała mi, że zrobiło jej się ciemno przed oczami, zapędziła go do kąta i biła na oślep. Z przerażeniem wyznała, że poczuła wtedy ulgę. Bicie rozładowało negatywne emocje.
W trakcie terapii ta kobieta uświadomiła sobie, że pod wpływem silnego pobudzenia człowiek ma słaby dostęp do zasobów poznawczych – trudno mu odwołać się do norm i zasad. Wtedy uruchamiają się skrypty znane z dzieciństwa. Sięgamy po narzędzia, które znamy, jak bicie. Moja pacjentka poczuła bezradność swojego rodzica, dla którego przemoc była sposobem regulacji emocji. Tak radził sobie z własną słabością, a ona powieliła ten wzorzec.
Przeczytaj także: Przemoc wobec dzieci – jak pomóc?
Można przerwać błędne koło przemocy?
Oczywiście, że można przeciwstawić się przemocy, ale też nie ma co ukrywać, że klaps nigdy się nie pojawi. W takich sytuacjach rodzic powinien umieć przyznać się do swojej słabości i przeprosić dziecko.
Generalnie w sytuacjach konfliktowych rodzice czy nauczyciele stosują jedną z trzech głównych kategorii zachowań. Pierwsza to zachowanie moralistyczne. Udzielamy dziecku wykładu, czyli mentorskim tonem mówimy, jak powinno się zachować. Dorośli myślą, że szepną słówko i dziecko zacznie inaczej postępować. Ale czy palacz rzuci nałóg, bo ktoś mu powie, że jest to szkodliwe dla jego zdrowia? Czy otyły człowiek przejdzie na dietę pod wpływem moralizatorskiej pogadanki? Nam się wydaje, że dzieci funkcjonują według innych zasad niż dorośli.
Z kolei zachowanie legalistyczne oparte jest na karach i wyciąganiu konsekwencji. Podobnie jak pierwsza metoda, ta również wymaga od rodziców mniejszej ilości czasu i zaangażowania, ale długofalowo jest nieskuteczna. Nie uczy ona norm i odpowiedzialności za swoje czyny, lecz sposobów, by w przyszłości uniknąć przykrego doświadczenia.
Wreszcie, trzecia kategoria zachowania, którą określiłabym jako humanistyczną. Tu podstawą jest rozmowa i wspólne zaangażowanie w rozwiązanie konfliktu. Pytamy dziecko, dlaczego tak się zachowało i co mogłoby zrobić, by następnym razem postąpić inaczej. W ten sposób oddajemy mu sprawstwo i poczucie odpowiedzialności za swoje zachowanie. Metoda humanistyczna nie jest łatwa – wymaga dużego zaangażowania od rodziców – ale jest skuteczna. Dzięki niej dziecko uwewnętrznia normy i zasady, co jest przecież głównym celem wychowania.
Dziecko często bierze odpowiedzialność za zachowanie rodzica. Żywi głębokie przekonane, że gdyby potrafiło lepiej się zachować, rodzic nie byłby zmuszony do przemocy. Czuje się też upokorzone i poniżone. Ma poczucie krzywdy i jednocześnie buzuje w nim złość.
Klaps klapsowi nierówny?
Nie ośmieliłabym się powiedzieć, że każdy klaps jest traumą. Należy jednak nazywać rzeczy po imieniu, czyli powtarzać: klaps jest jednoznacznie zły. Inaczej granica będzie niebezpiecznie przesuwana. Skoro klaps jest taki niewinny, to przemoc werbalna może też? Przecież to tylko słowa.
Co zrobić, gdy bezsilność bierze górę?
Nie ma uniwersalnej zasady, jak postępować, gdy dziecko łamie normy. Każdy rodzic musi znaleźć swoją metodę wychowawczą. Może kiedy czuje bezsilność, przede wszystkim potrzebuje chwili, żeby wyciszyć swoje emocje i poszukać rozwiązania innego niż klaps? A gdy sytuacja wymaga nagłej reakcji, może zamiast lać po łapach stanowczym głosem powiedzieć „Stop!”? Warto zastanowić się jednak, czy klaps to jedyny sposób, by zmienić zachowanie dziecka. Gdyby nas, dorosłych, bito, zachowywalibyśmy się inaczej?
dr Magdalena Śniegulska – psycholożka, psychoterapeutka, dydaktyczka. Zajmuje się psychologią rozwojową dzieci i młodzieży, zaburzeniami zachowania i interwencją kryzysową.
Członkini Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej, European Association for Behavioural and Cognitive Therapies (EABCT), Polskiego Towarzystwa Etologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.
Obejrzyj webinar „Przemoc domowa może dotknąć każdego – jak reagować?”
Czym jest przemoc domowa i jakie przybiera formy – w sferze fizycznej, psychicznej, seksualnej i materialnej? Dlaczego tkwimy w przemocowym związku? Co robić, by się z niego wydostać? W jaki sposób pomóc bliskiej osobie w wydostaniu się z przemocowej relacji? Jak reagować, kiedy jest się świadkiem krzywdzenia dorosłego lub dziecka? Psycholog Joanna Gutral rozmawia o tym z dr Agnieszką Bratkiewicz, psycholożką i interwentką kryzysową z Uniwersytetu SWPS.