Studia projektowe to fascynująca przygoda, ale ograniczona w czasie. Nadchodzi moment, w którym absolwenci muszą stawić czoła rynkowi pracy. Pojawia się podszyte wątpliwościami pytanie: i co dalej?
Czego absolwenci studiów projektowych nie wiedzą o realiach pracy projektanta? Czy studia projektowe w Polsce przygotowują do wejścia na rynek i współpracy z biznesem? Jakie kompetencje warto rozwijać już na studiach? Wyjaśnia Maciej Mach, grafik, wykładowca School of Form.
Ewa Pluta: Czego absolwenci studiów projektowych nie wiedzą, gdy wchodzą na rynek pracy?
Maciej Mach: Studenci nie do końca zdają sobie sprawę, jak ważna w tym zawodzie jest praca zespołowa. Dlatego w trakcie zajęć w School of Form często łączymy ich w grupy i wspólnie omawiamy wszystkie projekty. Pierwsze uwagi i komentarze zawsze padają ze strony studentów. Jako prowadzący zajęcia dopiero na samym końcu staram się zebrać je w całość, podkreślić najważniejsze rzeczy i zwrócić uwagę na to, czego nikt wcześniej nie zauważył.
Praca w grupie często bywa dla nich frustrująca. Mają problemy z podziałem zadań i podejmowaniem decyzji, które są potrzebne, żeby projekty posuwały się do przodu. Może to dlatego, że brakuje im dystansu do swojej pracy, traktują ją zbyt personalnie. Tak się nie da – projekt to suma działań osób o zróżnicowanych kompetencjach.
Świeżo upieczonym absolwentom, gdy trafiają do pierwszej pracy, często trudno się pogodzić z tym, że ktoś inny podejmuje finalne decyzje, art director czy creative director. Naszych studentów musimy uczyć konstruktywnej krytyki – jak ją wyrażać i przyjmować. Dzięki temu lepiej poradzą sobie zarówno w pracy z klientem, jak i w zespole projektowym.
Problematyczne są też aspekty biznesowe w pracy projektantów. Mam na myśli otwartą rozmowę o pieniądzach. Niejednokrotnie studenci, którzy dostają pierwsze zlecenia, pytają mnie, jak je wycenić. Czasem nie wiedzą, ile warta jest ich praca i jakich formalności muszą dopełnić w trakcie zawierania umowy z klientem. W ciągu ostatnich dwóch lat coraz częściej poświęcam czas na rozmowę ze studentami o wynagrodzeniach. Wtedy okazuje się, że jedna osoba pracuje za 20 zł za godzinę, a druga za 40 euro. Szczera rozmowa o pieniądzach jest korzystna dla wszystkich.
Świeżo upieczonym absolwentom, gdy trafiają do pierwszej pracy, często trudno się pogodzić z tym, że ktoś inny podejmuje finalne decyzje, art director czy creative director. Naszych studentów musimy uczyć konstruktywnej krytyki – jak ją wyrażać i przyjmować.
Ewa Pluta: „Kiedy dorosną, będą wszystkim” – tak projektantka Justyna Burkiewicz w magazynie „Formy” zaczyna swój tekst o konieczności poszerzenia edukacji projektowej. Nie ma co marzyć o pracy w swojej specjalizacji, tylko zawczasu przygotować się do bycia… wszystkim?
Maciej Mach: Oczywiście. Razem ze wspólnikiem prowadzę studio projektowe, w którym często zatrudniamy studentów lub absolwentów. Mają podstawową wiedzę projektową wyniesioną z zajęć. W trakcie dyskusji nad kształceniem projektowym doszliśmy do wniosku, że szkoła powinna uczyć fundamentalnych zasad: typografii, pracy z layoutem, konstruowania klarownego komunikatu. Jeśli studenci nauczą się korzystać ze Sketcha, programu do projektowania stron WWW i aplikacji mobilnych, to będą w stanie przejść na inne oprogramowanie jak Figma czy Adobe XD. Mają bazową wiedzę, reszta i tak jest niewiadomą – w momencie, gdy zaczynają pracę z klientem, wchodzą w nieznany obszar, który muszą zrozumieć. Nie da się zaprojektować dobrego produktu lub usługi bez wiedzy, kim jest klient, czego potrzebuje i jak działa jego firma.
Powrócę do wątku pracy zespołowej, która moim zdaniem powinna wyznaczać kierunek rozwoju projektanta czy projektantki. Zamiast zamykać się na miesiąc w studiu z myślą o zaprojektowaniu na przykład identyfikacji wizualnej, można organizować cykliczne warsztaty z klientem. Można też oprzeć się na otwartej strategii współpracy i zapraszać do projektu specjalistów z różnych obszarów. Dla końcowego efektu ważne jest, żeby stale komunikować się w ramach zespołu odpowiedzialnego za projekt. Grunt to otwartość.
Ewa Pluta: Podsumujmy. Czy szkoły prowadzące edukację projektową potrafią przygotować do wejścia na rynek pracy?
Maciej Mach: Myślę, że możemy robić znacznie więcej i co chwilę podwyższać poprzeczkę. Wspominałem już wcześniej o kilku problemach, na których skupiamy się obecnie, konstruując program nauczania. Jako wykładowcy musimy być krytyczni, musimy korzystać z tych samych narzędzi co profesjonaliści i otwarcie rozmawiać o zasadach, które panują w naszej branży.
Jednym z cenniejszych doświadczeń na studiach projektowych jest praca z prawdziwymi klientami. Podczas projektów z naszymi partnerami studenci zachowują się zupełnie inaczej niż podczas zajęć z wykładowcą, którego znają. Myślę, że czują, że muszą przygotować się lepiej niż zwykle.
Jeżeli chcemy, aby absolwenci studiów projektowych byli dobrze przygotowani do wejścia na rynek pracy, to już na studiach powinniśmy pracować z nimi według takich samych zasad, jakie panują w studiu, agencji lub na freelansie.
Jeżeli chcemy, aby absolwenci studiów projektowych byli dobrze przygotowani do wejścia na rynek pracy, to już na studiach powinniśmy pracować z nimi według takich samych zasad, jakie panują w studiu, agencji lub na freelansie.
Ewa Pluta: W raportach o kompetencjach przyszłości często pojawia się design mindset – myślenie projektowe. Czym ono właściwie jest?
Maciej Mach: To zorientowanie na rozwiązanie problemu. Na rynku IT to nie jest kompetencja przyszłości, tylko codzienność. Klienci, którzy zamawiają u nas stronę internetową lub aplikację, przychodzą zazwyczaj z pewnym problemem, który chcieliby rozwiązać. Nie oczekują od nas ładnych obrazków, ale realnych rozwiązań, która pozytywnie wpłyną na funkcjonowanie ich firm. O tym projektanci powinni pamiętać.
Jeszcze kilka lat temu, kiedy w aplikacjach i na stronach WWW królował skeumorfizm, projektanci spędzali godziny nad dopracowywaniem tekstury imitującej skórę lub papier na kolejnym kalendarzu online. To były „piękne” czasy przerostu formy nad treścią, które na szczęście już się skończyły, ponieważ skomplikowane grafiki generowały więcej problemów niż rozwiązań.
Jako projektant i współwłaściciel studia widzę, że podczas rozmów z naszymi klientami nie rozmawiamy już tak często o kolorach, układzie czy typografii, ale właśnie o efekcie, jaki mają przynieść.
Zobacz wideo: Czego możemy nauczyć się od robota, a czego od własnej babci – dr Agnieszka Jacobson-Cielecka
Ewa Pluta: Trudno przewidzieć, jakie umiejętności będą potrzebne na rynku pracy za 3–5 lat. Czy nie jest tak, że program kształcenia zawsze będzie w tyle za potrzebami rynku?
Maciej Mach: W mojej branży w ciągu kilku ostatnich lat sporo się zmieniło, zwłaszcza jeśli chodzi o narzędzia. Jeszcze kilka lat temu projektowaliśmy w Photoshopie, w 2016 roku wszyscy powoli zmieniali go na Sketcha, a teraz znaczna część branży używa Figmy. Dla wielu osób, w tym dla mnie, to nie było łatwe przejście, ponieważ Photoshop pozwalał na dosłownie wszystko. Dwa wspomniane programy są zupełnie inaczej skonstruowane i mają bardzo dużo ograniczeń w stosunku do produktu Adobe. To ukształtowało w projektantach UI inne podejście do tego, co robią. Tworzymy ograniczenia, ramy i zasady, które są potrzebne do utrzymania identyfikacji wizualnych i zawartości w ryzach.
Zmiany będą zawsze. To część każdego zawodu, nie tylko projektanta.
Ewa Pluta: Na przykład zmienia nam się klimat, na gorsze. Z tym też projektanci muszą się już mierzyć, ale czy edukacja projektowa uwzględnia zmiany środowiskowe?
Maciej Mach: Razem ze studentami realizujemy projekt „Saving the city”. To proste zadanie, w którym studenci mają zidentyfikować problemy współczesnych miast i zaproponować rozwiązanie wykorzystujące technologie mobilne. Studenci widzą problemy środowiskowe i mają wiele pomysłów, jak sobie z nimi radzić. Jeden ze studentów zaprojektował aplikację, której działanie polegałoby na promowaniu sortowania odpadów, za co użytkownik dostawałby wirtualną walutę, którą następnie mógłby wymienić na przykład na bilety przejazdu w komunikacji publicznej. Inna grupa projektuje kalkulator śladu węglowego. Użytkownicy mogliby podliczyć swój ślad węglowy za pomocą prostego formularza, a potem aplikacja podpowiadałaby, jak go zmniejszyć. Cały czas nad tym pracują i jestem ciekaw kolejnych iteracji.
W mojej branży większy nacisk kładzie się na materiały przyjazne środowisku i generowanie mniejszej ilości odpadów. Nasze studio dużo pracuje z festiwalami i coraz częściej pojawia się temat generowania mniejszej ilości gadżetów reklamowych, plakatów czy katalogów, które po zakończeniu wydarzenia po prostu lądują w koszu.
Tu dochodzimy do kolejnej kluczowej umiejętności projektowej, mile widzianej na rynku pracy.
Chodzi o umiejętność poszukiwania – nowych jakości w swoich projektach, nowych narzędzi, nowych sposobów rozwiązywania problemów.
Maciej
Mach
grafik, projektant stron internetowych oraz aplikacji mobilnych z ponad 15-letnim doświadczeniem. Wykładowca w School of Form – prowadzi zajęcia z projektowania interfejsów użytkownika. Współwłaściciel Uniforma Studio.
Zdjęcie główne: Kuba Szopka