logo

logo uswps nazwa 3

Język

Co wspólnego ma praojczyzna Słowian z poszukiwaniem Unabombera?

 Serial „Manhunt: Unabomber”, dostępny w Polsce na platformie Netflix, to oparta na faktach historia poszukiwania jednego z najsłynniejszych amerykańskich terrorystów ubiegłego wieku. Głównym bohaterem serialu jest James Fitzgerald, postać autentyczna, profiler FBI, który doprowadza do zidentyfikowania terrorysty i jego aresztowania, a to wszystko dzięki stosowanej przez siebie technice „profilowania lingwistycznego”, która stała się częścią intensywnie rozwijanej w USA „lingwistyki kryminalistycznej”. W piątym i ostatnim artykule poświęconym detektywistycznym aspektom językoznawstwa prof. dr hab. Jadwiga Linde-UsiekniewiczUniwersytetu SWPS opowie o tym, co wspólnego może mieć praojczyzna Słowian z poszukiwaniem Unabombera.

Praojczyzna Słowian a poszukiwanie Unabombera

W trzecim odcinku serialu „Manhunt: Unabomber” Natalie Shilling inspiruje Jamesa Fitzgeralda do doprecyzowania domniemanego wizerunku poszukiwanego terrorysty w jeszcze jeden sposób. Nad talerzem przekąsek wspomina o próbach ustalania tzw. praojczyzny Słowian i mówi, że ustalono to na podstawie języka. W przedstawionej przez nią hipotezie (skądinąd jednej z wielu, o czym niżej) punktem wyjścia jest stwierdzenie, że w języku prasłowiańskim nie było nazw pewnych rodzajów drzew i języki słowiańskie nazwy te zapożyczyły. Na tej podstawie, w omawianej tu hipotezie, wnioskuje się, iż Słowianie muszą wywodzić się z miejsca, w którym tych drzew po prostu nie było. Regionem takim jest właśnie dolina Prypeci i tam umieszcza się praojczyznę Słowian.

Ten lingwistyczny żart ma pokazywać Fitzgeraldowi, że możliwe jest nie tylko wnioskowanie z obecności pewnych słów i zwrotów w tekstach (była o tym mowa we wpisie na temat profilu lingwistycznego Unabombera), ale także z tego, czego w tych tekstach nie ma. W następnej scenie widzimy profilera zastanawiającego się, o czym Kaczynski nie pisze. Nie pisze np. o rodzinie i Fitzgerald wnioskuje, iż musi być osobą samotną, co zresztą okazuje się prawdą. Nie prowadzi jednak do zawężenia zakresu poszukiwań, więc na pierwszy rzut oka odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: tak naprawdę to nic.

Nie jest to jednak do końca prawda. Pewne metody ustalania praojczyzny Słowian, podobnie zresztą jak ustalenia praojczyzny Indoeuropejczyków, pod pewnym względem przypominają profilowanie kryminalne, ale nie profilowanie lingwistyczne, a profilowanie behawioralne, które – jak pamiętamy – prowadziło na manowce.

Pewne metody ustalania praojczyzny Słowian, podobnie zresztą jak ustalenia praojczyzny Indoeuropejczyków, pod pewnym względem przypominają profilowanie kryminalne, ale nie profilowanie lingwistyczne, a profilowanie behawioralne, które – jak pamiętamy – prowadziło na manowce.

Skąd znamy język prasłowiański i język praindoeuropejski?1

W językoznawstwie wyodrębnia się tzw. języki żywe i języki martwe. Pierwsze z nich to takie, które są używane jako pierwsze w jakiejś społeczności współczesnej obserwatorowi. Natomiast języki martwe to języki dawniej żywe, a obecnie znane tylko specjalistom. Specjaliści znają niektóre języki martwe, bo nigdy nie zanikła tradycja uczenia ich. Tak jest w przypadku tzw. języków klasycznych (łaciny, greki klasycznej) i innych języków, w których powstały ważne teksty, których znajomość była wymagana, np. ze względów religijnych i przetrwała do dziś. Tu wymienić można aramejski, klasyczny hebrajski, sanskryt, czy staro-cerkiewno-słowiański. Inne języki dziś martwe nie miały takiego szczęścia. Przez pewien czas, zwykle setki, a nawet tysiące lat, nikt ich nie używał i nikt ich nie znał. W ich wypadku szczęście polegało na tym, że użytkownicy tych języków stosowali pismo, a teksty zapisane w trwałym materiale udało się odczytać. Tak stało się w wypadku języków starożytnego Wschodu.

Język prasłowiański i język praindoeuropejski oczywiście nie należą do żadnej z wymienionych wyżej grup. Są to tzw. języki zrekonstruowane – odtworzone przez lingwistów. Szczęście tych języków polegało na tym, że na poziomie faktów przekształciły się w tak zwane języki potomne a na poziomie wiedzy badaczom udało się ustalić, że tak właśnie było. Udowodnili, że pewne języki są ze sobą spokrewnione, czyli wywodzą się od wspólnego przodka – prajęzyka. Prasłowiański jest zatem przodkiem języków słowiańskich, a praindoeuropejski – przodkiem tzw. języków indoeuropejskich. Co więcej, na podstawie języków potomnych udało się w wielu wypadkach ustalić, jak najprawdopodobniej ten przodek wyglądał. W ogromnym uproszczeniu rozumuje się tak: formy (wyrazy, morfemy gramatyczne, głoski) odpowiadające sobie w językach potomnych najprawdopodobniej pochodzą od form występujących w prajęzyku i na podstawie owych form pochodnych można odtworzyć formę wyjściową.

Poszukiwanie praojczyzny Słowian na podstawie braku

Co zatem oznacza domniemany brak w prasłowiańskim nazw pewnych drzew? Otóż jedynie to, że nie udało ich zrekonstruować jako „czysto słowiańskich”2 w sposób niekwestionowany przez innych badaczy.

Przez formy czysto słowiańskie rozumieć należy formy, które nie tylko są zgodne z formami znanymi z języków słowiańskich, ale które także dadzą się regularnie wyprowadzić z języka praindoeuropejskiego – wspólnego przodka języków indoeuropejskich – a właściwie z jego rekonstrukcji, na podstawie języków potomnych (między innymi greki klasycznej, sanskrytu, języków anatolijskich, łaciny, języków celtyckich itd.). Według niektórych badaczy zrekonstruowane prasłowiańskie nazwy niektórych drzew nie mogą wywodzić się bezpośrednio z praindoeuropejskiego, lecz ukształtowały się pod wpływem języków germańskich3.

Dlaczego istnienie w prajęzyku rdzennych nazw na jakieś rzeczy (rośliny, formy terenu, zwierzęta, sprzęty itd.) ma być dowodem na to, że – w wypadku dzikich zwierząt, roślin i form terenu – użytkownicy prajęzyka musieli przed jego rozpadem mieszkać na terenach, na których te rzeczy występują? I przeciwnie, dlaczego brak takich nazw ma świadczyć o tym, iż użytkownicy prajęzyka wywodzą się z terenów, na których ich nie było? 

Po pierwsze twierdzi się, że społeczność posługująca się danym językiem będzie miała nazwy na to, co ich otacza, oraz nazwy na artefakty, którymi się posługuje. Mamy na to liczne potwierdzenia z wielu języków i wielu kultur. A zatem ponieważ dla praindoeuropejskiego mamy np. zrekonstruowane nazwy między innymi dla wołu i jarzma, możemy twierdzić, że Praindoeuropejczycy hodowali zwierzęta i uprawiali ziemię.

Po drugie, twierdzi się, że zapożycza się zwykle nazwy na to, co nowe. Tak rozumiane „nowe” może dotyczyć np. ukształtowania świeżo zasiedlonego terenu. W bardzo wielu językach to właśnie toponimy (nazwy własne odnoszące się do miejsc) są zapożyczane z języka wcześniej używanego na tych terenach (niezależnie od tego, czy przybysze wypędzili lub, wymordowali dawnych mieszkańców, czy też dotychczasowi mieszkańcy mniej lub bardziej pokojowo przejęli język przybyszów). Do toponimów zalicza się także hydronimy, czyli nazwy własne zbiorników wodnych. Inną grupą wyrazów często zapożyczanych jako nazwy na to, co nowe, są rzeczowniki pospolite odnoszące się do ukształtowania terenu. We wcześniejszym wpisie była mowa o tym, że Kaczynski posłużył się pochodzącym z hiszpańskiego i używanym w Kalifornii słowem sierra, ale nie używał słowa mesa.

W podobny sposób zapożycza się nazwy wcześniej nieznanych zwierząt i roślin. Skoro tak, to jeżeli Prasłowianie nie mieli własnych nazw na pewne drzewa, to musieli wywodzić się z rejonów, w których takie drzewa nie występują. I takim pozbawionym odpowiednich drzew miejscem jawiła się dolina Prypeci. Sprawa nie jest jednak tak oczywista, bo tych drzew musiało tam nie być w czasie, gdy Prasłowianie tam mieli mieszkać – tymczasem pewne badania archeologiczne wskazują na to, że zasięg występowania pewnych drzew w czasach domniemanej praojczyzny Słowian mógł być inny niż obecnie4.

Dlaczego metoda ta przypomina pod pewnym względem profilowanie behawioralne? Dlatego, że w obu wypadkach wnioskuje się na podobnej zasadzie: zakłada się, że to, co częste w potencjalnie podobnych pewnych przypadkach, najprawdopodobniej zachodzi i w tym przypadku.

Inne hipotezy

Przywołana przez Natalie Shilling hipoteza nie jest oczywiście jedyną. Część hipotez opiera się na danych językowych, inne na danych archeologicznych oraz historycznych. Ostatnio włączono w analizy także badania genetyczne. Brak miejsca nie pozwala na ich omówienie. Zainteresowanych odsyłam do rzetelnie opracowanego artykułu w Wikipedii5 oraz do cytowanego tu tekstu Karoliny Borowiec, stanowiącego bardzo wnikliwe i kompletne omówienie stanu badań6.

Wspomnę tylko, że czasami dyskusja nad praojczyzną Słowian przypomina wspomniany już serialowy spór akademików o wyższości dyscyplin humanistycznych nad ścisłymi lub odwrotnie . Jak pisze Karolina Borowiec, „[b]adacze wydają się znacznie bardziej skupieni na personalnych urazach niż na kwestiach merytorycznych”7, a „w tekstach naukowych znaleźć można wiele niemerytorycznych bądź pseudomerytorycznych uwag pod adresem przeciwników”8.

Jak pamiętamy z filmu, w wypadku Unabombera profilowanie behawioralne niewiele dało. Zdaniem niektórych badaczy, podobnie nieskuteczne są próby ustalenia praojczyzny Słowian na podstawie analizowanych danych językowych. Jak pisze Hanna Popowska-Taborska:

[...] nie jesteśmy w stanie w sposób jednoznaczny określić lokalizacji siedzib słowiańskich ani w świetle danych hydronimicznych, ani w świetle domniemanych słowiańskich etnonimów, ani w świetle terminologii botanicznej i zoologicznej, ani opierając się na współczesnych podziałach leksykalnych9.

Może i ta dziedzina potrzebuje swojego Jamesa Fitzgeralda albo Rogera Shuya…

 

 

someone

O autorce

prof. dr hab. Jadwiga Linde-Usiekniewicz – kierownik Katedry Iberystyki, Wydziału Kulturoznawstwa i Filologii SWPS. Iberysta, językoznawca, specjalista w zakresie semantyki i pragmatyki kontrastywnej, struktur informacyjnych oraz relacji między semantyką, składnią a pragmatyką.

Przypisy

1 Ten podrozdział w całości jest parafrazą tekstu z książki A. Weinsberga, Językoznawstwo ogólne, Warszawa 1983, str. 7-8.
2 K. Borowiec, „Kanon wiedzy na temat tzw. etnogenezy Słowian. Czas przełomu”, Kwartalnik Językoznawczy 2012, 1, str. 16.
3 Tamże, str. 20
4 A. Kępińska, informacja ustna.
5 https://pl.wikipedia.org/wiki/S%C5%82owianie
6 Tekst jest dostępny pod adresem: https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/12834/1/Karolina%20Borowiec_Kanon%20wiedzy_KJ2012_1.pdf
7 K. Borowiec, dz. cyt., str. 20.
8 Tamże, str. 21.
9 H. Popowska-Taborska, Wczesne dzieje Słowian w świetle ich języka, Wrocław 1991, s. 146. (cytuję za Karoliną Borowiec, dz. cyt.).

 

podobne artykuły

Różnice w komunikacji kobiet i mężczyzn

in Ludzie

by Karina Stasiuk-Krajewska

W jakim celu rozmawiają kobiety, a w jakim mężczyźni? Kto jest lepszym słuchaczem? Czy to…

Język memów a rozwój w dobie internetów

in Język

by Marta Nizio - Redakcja

W jednym z odcinków słynnych „Przyjaciół” Chandler Bing, aby uwolnić się od nałogu tytoniowego, w…

Co z tą Szwecją?

in Kultura

by Gabriel Stille

9 września w Szwecji odbędą się wybory parlamentarne. Zapewne z tego powodu kraj znów znajdzie…

kanały

zobacz też

strefa psyche strefa designu strefa zarzadzania strefa prawa logostrefa kultur logo