Dzieciństwo to nie zawsze wata cukrowa, domek na drzewie i brodzenie w kałużach po deszczu. Czasem dziecko musi mierzyć się z problemami, które przerastają nawet dorosłych. W nieprzyjaznym świecie wykształca ono zachowania pozwalające mu przetrwać. W dorosłym życiu przestają być one funkcjonalne, a wręcz zagrażają dobrostanowi psychicznemu. Czy koncepcja wewnętrznego dziecka pomaga rozliczyć się z przeszłością i wykształcić nowe, adaptacyjne schematy zachowań? Jak zadbać o relację z wewnętrznym dzieckiem? – odpowiedzi szukamy razem z psychoterapeutą Hubertem Czupałą.
Ewa Pluta: „Wewnętrzne dziecko – każdy ma je w sobie”, „obejmij je i ulecz”, „jak dotrzeć do wewnętrznego dziecka” – w sieci można znaleźć tysiące artykułów na temat… No właśnie, czym właściwie jest koncepcja wewnętrznego dziecka? O co tu chodzi?
Hubert Czupała: Koncepcja wewnętrznego dziecka jest w istocie metaforą. Pozwala ona przy pomocy słów wyrazić trudno uchwytne zjawiska, np. to, jak postrzegamy siebie samych i jak to wpływa na nasze zachowanie. Jak każdej metafory, tej też nie należy traktować dosłownie. Tu wcale nie chodzi o to, by tropić w sobie konkretne, namacalne dziecko, czy traktować się jak niemowlaka, lecz znaleźć i opisać nieadaptacyjne schematy zachowań. Czyli wzorce emocjonalne i poznawcze, które utrudniają życie, obniżają jego jakość, czasem wręcz niszczą. Ich destruktywna siła może przejawiać się w każdej sferze życia: w związkach uczuciowych, relacjach rodzinnych i przyjacielskich, pracy zawodowej.
Po co te schematy, skoro tak utrudniają życie?
Jeśli postrzegamy swoje schematy zachowania przez pryzmat dziecka, możemy zrozumieć, jak się ich nauczyliśmy. Dzięki odniesieniom do własnej historii uczenia z okresu wczesnego dzieciństwa lub dorastania, łatwiej uświadomić sobie, dlaczego pewne style reagowania, które obecnie nam przeszkadzają, w tamtym czasie były funkcjonalne. Dawny schemat, który ujawnia się obecnie w związku czy pracy, może być pułapką. Koncepcja wewnętrznego dziecka może pomóc się z niej wydostać.
Poproszę o przykład.
Jaki schemat z dzieciństwa utrudnia mi dorosłe życie? Mam zahamowania związane z ekspozycją społeczną. Na przykład teraz czuję zażenowanie i pewnie się czerwienię. Widać, prawda? Wiem, że ten wywiad będzie publiczny, ludzie go przeczytają, zobaczą mój wizerunek. Jest to dla mnie stresujące i mój umysł szuka sposobów, jak się z niego wykręcić. A przecież w głębi duszy cieszę się, że poproszono mnie o rozmowę. Trudno to zrozumieć z obecnej perspektywy, prawda?
Mogę na tą sytuację spojrzeć jednak inaczej, z perspektywy wewnętrznego dziecka. To znaczy zadać sobie pytanie, jak w podobnych sytuacjach funkcjonował mały Hubert. Pamiętam, jak reagowali moi rodzice, gdy odnosiłem sukcesy. Z jednej strony mówili mi, że nie należy być chwalipiętą i że trzeba być skromnym; z drugiej strony chwalili się moimi osiągnięciami i sukcesami przed znajomymi i rodziną. Teraz bardziej zrozumiałe staje się, dlaczego mały Hubert mógł wtedy odczuwać sprzeczne emocje: z jednej strony radość, z drugiej zażenowanie i wstyd. Jeśli wezmę pod uwagę, że właśnie uruchomił się mój schemat z dzieciństwa, bardziej zrozumiałe staje się to, co czuję obecnie. W tej historii nie chodzi o to, że miałem fatalnych rodziców. Byli fantastyczni, ale jak wszyscy rodzice popełniali błędy wychowawcze.
Rozumiem, że funkcjonuję według schematu wykształconego w dzieciństwie. To już dużo. Teraz mogę się zastanowić się, czego mogę potrzebować, by poczuć się lepiej i w efekcie zrobić to, co jest dla mnie ważne.
Koncepcja wewnętrznego dziecka jest w istocie metaforą. Pozwala ona przy pomocy słów wyrazić trudno uchwytne zjawiska, np. to jak postrzegamy siebie samych i jak to wpływa na nasze zachowanie.
W tym celu przyjmuje pan perspektywę wewnętrznego dziecka i myśli, co należało zrobić, by w tamtym czasie zaspokoić potrzeby małego Huberta. Dobrze zgaduję?
Właśnie tak. Wcześniej rozpoznanie moich potrzeb uniemożliwiał schemat. Postępowałem automatycznie. W trakcie dorastania uczymy się radzić sobie z naszymi niezaspokojonymi potrzebami, tworzymy schematy zachowań w trudnych dla nas sytuacjach. Ja nauczyłem się, że jeśli uda mi się uniknąć sytuacji ekspozycji społecznej, to mam załatwioną sprawę. W dzieciństwie tak właśnie robiłem. Unikanie dawało mi ulgę i sprawiało, że nie musiałem konfrontować się z nieprzyjemnymi uczuciami. To tylko wzmacniało taki schemat postępowania. Jednocześnie odcinam się od mojego wewnętrznego dziecka, czyli moich potrzeb emocjonalnych. W dłuższej perspektywie oddalało mnie to również od rzeczy, z których mogę być w życiu dumny.
Jako dorosłej osobie łatwiej mi zrozumieć, czego potrzebował mały Hubert: normalizacji, troski, prostych zdań – „jestem z ciebie dumny, robisz ważne rzeczy”. Gdy uruchomiłem tę perspektywę, coś się we mnie zadziało. Poczułem ciepło. Jestem gotowy robić to, co w tej chwili jest dla mnie istotne, czyli kontynuować wywiad, nawet jeśli wstyd całkiem nie ustąpił.
W poradnikowych artykułach na temat wewnętrznego dziecka często pojawia się sformułowanie, że jest to żywiołowa, spontaniczna, radosna część osobowości. Nawiązać kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem, to w istocie dotrzeć do tych zasobów. Czy rzeczywiście tak jest?
To piękny metaforyczny język, ale w terapii schematów nie do końca o to chodzi. Koncepcja wewnętrznego dziecka jest częścią podejścia terapeutycznego stworzonego przez Jeffreya E. Younga. Łączy ono elementy terapii poznawczo-behawioralnej, koncepcji psychodynamicznej, teorii przywiązania oraz technik skoncentrowanych na emocjach. Krótko mówiąc, pacjenci uczą się zaspokajać swoje podstawowe potrzeby emocjonalne w zdrowy, adaptacyjny sposób.
Nie chodzi tutaj jednak o odkrycie czegoś, co sprawi, że będziemy bardziej żywiołowi. Nie wystarczy również zaspokoić swoich potrzeb, by być szczęśliwym. Radość bowiem nie jest naturalnym stanem naszego umysłu. Równie dobrze można powiedzieć, że naturalnym stanem pogodowym dla Warszawy jest temperatura 30 stopni Celsjusza i bezchmurne niebo. Tymczasem nasze emocje są zmienne – raz czujemy radość, a raz smutek.
Przeczytaj także: Jak zadbać o dobrostan psychiczny?
Jak zatem dbać o swoje wewnętrzne dziecko?
Można to przeformułować na pytanie: czego potrzebowało dziecko w tamtej trudnej dla niego sytuacji, by mogło zdrowo się rozwijać? Jak można było zapobiec powstaniu schematu? Jaka powinna być reakcja dorosłych?
Oczywiście nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi. Każdy z nas ma swoją historię i swój bagaż doświadczeń. Często postawienie siebie jako osoby dorosłej w tamtej sytuacji przynosi odpowiedź na te pytania. Czyli daje możliwość uaktywnienia zdrowej dorosłej perspektywy.
„Zdrowy dorosły”, czyli kto?
Każdy z nas, dorosłych, ma w mniejszym lub większym stopniu wykształcone umiejętności zaspakajania podstawowych potrzeb, jak potrzeba bezpieczeństwa, budowania relacji z innymi, autonomii, doceniania, autoekspresji czy stawiania rozsądnych granic. Potrafimy jako zdrowi dorośli na przykład zareagować w odpowiedni sposób na cierpienie naszego przyjaciela, troszczyć się o psa, czy docenić starania współpracownika. Postrzegając swoje schematy zachowania z perspektywy wewnętrznego dziecka, łatwiej nam zauważyć, że w określonych sytuacjach tych zdrowych dorosłych umiejętności nie wykorzystujemy. Dzięki temu możemy również małymi krokami zmieniać nasze zachowania, nawet jeśli schemat towarzyszy nam od wielu lat.
To może kolejny przykład? Niech nazywa się Mateusz. Od lat zmaga się ze schematem, który trudno mu zaakceptować. Impulsywnie reaguje złością i jest agresywny, gdy jest ignorowany przez najbliższych. Pod tą emocją kryje się niezaspokojona potrzeba z dzieciństwa, by być docenianym. Ma to związek z tym, że rodzice pomniejszali, a czasem wręcz kwestionowali jego dziecięce sukcesy.
To nasz bohater wie o sobie już bardzo dużo. W pracy terapeutycznej lubię używać akronimu „zrozum”, który obrazuje kolejne kroki, jakie stosujemy w praktyce terapeutycznej. Pochodzi on od słów: Z – zakotwiczenie tu i teraz, R – rozpoznanie schematu w kontekście sytuacyjnym, O – odniesienie do przeszłości, Z – zauważenie sposobów radzenia sobie ze schematem, U – uaktywnienie zdrowej dorosłej perspektywy, M – małe kroki w kierunki zmiany schematów zachowań.
Zacznijmy od pierwszego kroku – nauki zakotwiczania. Schemat powoduje, że działamy automatycznie, bezrefleksyjnie, na autopilocie. Nasz bohater uczy się, jak w trakcie wybuchu złości w odpowiednim momencie nacisnąć pauzę, zatrzymać się i wyciszyć. Początkowo dzieje się to na sesji. Psychoterapeuta obserwuje pacjenta z boku, dzięki czemu czasami łatwiej mu uchwycić, kiedy uruchomia się schemat. Potem pacjent może to trenować w domu, na przykład przy pomocy technik uważności.
Następnie Mateusz uczy się rozpoznawać, w jakich okolicznościach schemat reagowania uaktywnia się najczęściej. Co dzieje się w środku, a co widać na zewnątrz? Do czego prowadzi to zachowanie? Mateusz czuje smutek, kiedy najbliżsi przestają zwracać na niego uwagę podczas uroczystości rodzinnych. Myśli wtedy, że go ignorują. Z tego powodu często wszczyna awantury.
Odniesienie do przeszłości pozwala zrozumieć Mateuszowi, w jaki sposób uwewnętrznił taki schemat zachowania, uchwycić kontekst uczenia się. Może dzięki temu odkryć, że jako dziecko czuł się podobnie, kiedy opowiadał rodzicom o swoich sukcesach szkolnych, a ci za każdym razem umniejszali i kwestionowali jego osiągnięcia. Czuł wtedy smutek i rozczarowanie.
Potem zadaje sobie pytanie: co w tamtym czasie dawały mi wybuchy złości? Zrozumiałe staje się, że łatwiej było mu kłócić się z rodzicami, niż powiedzieć im, że jest mu smutno, albo pozwolić, żeby zauważyli jego łzy. Dopiero na tym etapie można przejść do uaktywnienia zdrowej dorosłej perspektywy.
Jak w takim razie uaktywnić zdrowego dorosłego w Mateuszu?
Można to zrobić, zadając mu pytanie: „jeżeli taką historię opowiedziałaby ci osoba, którą kochasz, jak byś zareagował?”. Dzięki temu możemy znaleźć obszary, w których Mateusz korzysta ze swoich dorosłych umiejętności, takich jak okazanie zrozumienia czy troski. Następnie pokazać mu, że podobne traktowanie siebie może ułatwić funkcjonowanie, także podczas spotkań rodzinnych.
I to wystarczy?
Oczywiście nie da się w krótkim czasie zmienić schematu zachowania, w którym tkwiliśmy przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat. Zaczynamy od małych kroków, drobnych doświadczeń ze zmianą zachowania. U Mateusza taki eksperyment może polegać na przytuleniu się do żony, kiedy schemat podpowiada mu, by zareagować złością. Czasem przydaje się też zrobienie ściągawki na kolejne spotkania rodzinne. Przypomni ona o wewnętrznym dziecku i umiejętnościach zdrowego dorosłego, które można stosować w takich sytuacjach.
Co można zapisać w takiej ściągawce?
U Mateusza może być to historia o tym, jak powstał jego schemat. Albo sentencja, na przykład „miłość jest silniejsza od złości”. W moim przypadku może być to zdjęcie z dzieciństwa, na którym pozujemy z bratem przed blokiem. Noszę je przy sobie na takie okazje jak dzisiejszy wywiad.
Hubert Czupała – jest absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu im. Jana Gutenberga w Moguncji oraz Szkoły Psychoterapii CBT EDU w Warszawie. Jest psychoterapeutą, wykładowcą akademickim i przewodniczącym Stowarzyszenia Association for Contextual Behavioral Science Polska. Doświadczenie zawodowe zdobywał między innymi w Klinice Psychiatrii i Ambulatorium Psychoterapeutycznym Uniwersytetu Jana Gutenberga w Moguncji, Szpitalu Powiatowym oraz Oddziale Dziennym Psychiatrycznym Rehabilitacyjnym w Śremie. Obecnie kieruje pracą zespołu Ośrodka Terapii Poznawczych i Behawioralnych w Poznaniu. W pracy klinicznej i naukowej specjalizuje się w nowych formach terapii opartych na dowodach naukowych. Prowadzi szkolenia zawodowe dla specjalistów w Polsce i za granicą.
Obejrzyj webinar „Zdrowie psychiczne – jak o nie dbać?”
Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne, jak zdrowie fizyczne. Często uważamy, że dobrostan psychiczny to coś, co jest nam dane raz na zawsze. Czym tak naprawdę jest zdrowie psychiczne? Jak na co dzień dbać o równowagę emocjonalną i homeostazę psychiczną? U kogo szukać pomocy, kiedy czujemy, że „coś jest nie tak” – nastąpiła zmiana w naszym samopoczuciu, zachowaniu lub odczuwaniu? Jak wybrać dobrego specjalistę-psychoterapeutę? Psycholog Joanna Gutral rozmawia o tym z psychoterapeutką dr Agnieszką Mościcką-Teske.