Podobno ludzie myślą za pomocą opowieści, a nie faktów (Harari). Podobno im ta opowieść prostsza, tym lepiej. Niestety, w wigilijnej opowieści o karpiu, nic nie jest proste i oczywiste. W tej opowieści, wcale nie kierowanej do dzieci, w rolach głównych, obok karpia, występuje prawo, ochrona humanitarna zwierząt, kwestia odpowiedzialności karnej za niezgodne z prawem lub nieuzasadnione uśmiercenie zwierzęcia. O świeckiej tradycji, będącej w opozycji do humanitarnego traktowania ryb opowie dr Michał Rudy, radca prawny, wykładowca Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.
Nowa świecka tradycja
Bez karpia nie ma Wigilii? Nic bardziej mylnego. Jeżeli karpia traktujemy jako „tradycyjne” danie wigilijne, to jest to tradycja nowa i raczej świecka, bo wprowadzona przez… komunistów. Tradycja spożywania wigilijnego karpia nie sięga dalej niż do pokolenia naszych dziadków lub rodziców, kiedy to, „wsławiony” bitwą o handel, minister przemysłu Polski Ludowej – Hilary Minc, dumając nad wprowadzaniem gospodarki planowej, przypomniał sobie o karpiu, znanym mu z rodzinnych stron (Wejman).
„Masowy sposób hodowli sprzyjał zaprzęgnięciu ryby w komunistyczną machinę, a do osiągnięcia satysfakcjonujących wyników niepotrzebna była zniszczona wojną flota rybacka. Karp stał się ważnym orężem politycznym. Zapewnienie stałych dostaw do sklepów Centrali Rybnej okazało się jednak w praktyce nierealne, wymyślono więc hasło „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”, bo uszczęśliwić obywateli raz w roku było zdecydowanie łatwiej, niż na co dzień. Obywatele zaś – z braku jakichkolwiek rybnych perspektyw – cieszyli się z możliwości kupienia ryby przed świętami, a tym bardziej z premii w naturze w zakładach pracy” (Wejman).
Z owej premii w żywej naturze, jak również z niedostatków centralnej gospodarki planowej Hilarego Minca i jego równie „znakomitych” następców, to jest braku możliwości uśmiercania karpi, chłodzenia, transportu i sprzedaży karpi z zachowaniem łańcucha chłodniczego, w tak masowej skali, jakby chcieli komuniści przed Wigilią Bożego Narodzenia, wzięły się kolejne „tradycje” – przynoszenia do domu żywej ryby, jej pławienia się do kilku dni w wannie (jak ktoś miał) lub innych urządzeniach kąpielowych (które to wanny lub urządzenia siłą rzeczy zostawały wyłączone z użytku), „dawania karpiowi w łeb”, jak również suszenia przez dzieci pęcherzy pławnych ryb, które później, ku ich uciesze, miały pękać z hukiem pod butami.
Dzisiaj po Centrali Rybnej zostało tylko wspomnienie, a karpie dostępne są bez łaski władzy na wolnym rynku. Co więcej magia wolnego rynku sprawiła, że ryby, i to nie tylko karpie, stały się dostępne także w formie tusz, płatów, dzwonków, świeżej czy mrożonej. Karp przestał być narzędziem politycznym. Stał się za to, „bohaterem” wielu kampanii społecznych, których celem jest zmiana postaw społecznych i przyzwyczajeń konsumentów w celu ograniczenia cierpienia ryb. Stał się zwierzęciem - symbolem walki o humanitarne traktowanie ryb. Nawarstwiać zaczęły się przy tym problemy w interpretacji „praw” karpi. Na pewno nie musimy już kupować żywej ryby, co z punktu widzenia kulinarnego nie ma nawet większego sensu. Ludzie jednak nie przestali go kupować, żywego. Ot - siła przyzwyczajenia!
Być może siła przyzwyczajenia powoduje również, że przyjmujemy, w tym nawet organizacje społeczne, których statutowym celem jest humanitarna ochrona zwierząt, że karpie jako zwierzęta kręgowe mogą być sprzedawane konsumentowi, także w sklepach spożywczych, oraz że mogą być przez tego konsumenta następnie uśmiercone w domu, na potrzeby własnej domowej, acz uroczystej, bo wigilijnej, konsumpcji.
Tymczasem nawet pobieżne zapoznanie się z przepisami prawa krajowego i UE, może nasuwać cały szereg wątpliwości, które w roku 2018 zostały spotęgowane dodatkowo, przez radosną, ale na pewno bardzo spóźnioną i raczej nietrafioną działalność legislacyjną Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, odnośnie rozporządzenia Rady (WE) nr 1099/2009 z dnia 24 września 2009 r. w sprawie ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania.
Karp w trzech postaciach
Zagadka, co to jest? Nie jest rzeczą? Nie jest żywnością, ale jest sprzedawany w sklepach i na targowiskach, jak żywność pochodzenia zwierzęcego (produkty pochodzenia zwierzęcego)? Brzmi absurdalnie? A jednak – jest to polski karp na Wigilię.
Zgodnie z ustawą z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt, karp, jak każde inne zwierzę kręgowe w Polsce, nie jest rzeczą i formalnie objęty jest normami z zakresu administracyjnoprawnej i karnoprawnej ochrony zwierząt (normami prawa z zakresu humanitarnej ochrony zwierząt). Termin humanitarnej ochrony zwierząt wypracowany został przez doktrynę prawa na oznaczenie ogółu przepisów mających na celu ochronę zwierząt przed zadawaniem im cierpienia ze strony człowieka (Radecki).
Obecnie obowiązującym aktem prawa z zakresu humanitarnej ochrony zwierząt jest ustawa z 1997 roku o ochronie zwierząt. Najważniejszym osiągnięciem intelektualnym ww. ustawy jest ustalenie treści art. 1 ust. 1, zdanie pierwsze, zgodnie z którym zwierzę, jako istota żyjąca i zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Pojęcie rzeczy jest kategorią prawa cywilnego. Jak stanowi bowiem art. 45 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny rzeczą w rozumieniu tego prawa są tylko przedmioty materialne.
Przyjęcie zatem przez polskiego prawodawcę postanowienia art. 1 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt oznaczało, iż kierując się względami natury moralnej i etycznej, wyłączono zwierzęta z kategorii przedmiotów. Nie znaczy to jednak, że zwierzęta z przedmiotu prawa stały się automatycznie jego podmiotami (Kozłowska, Szwarczyk). Zwierzę bowiem, pomimo że nie jest rzeczą w rozumieniu prawa cywilnego, nadal może być przedmiotem praw cywilnych. Pozwala na to postanowienie art. 1 ust. 2 ustawy o ochronie zwierząt, który stanowi, że w sprawach nieuregulowanych w tej ustawie do zwierząt stosuje się odpowiednio przepisy dotyczące rzeczy. Zwierzęta pozostają zatem w obrocie prawnym „przedmiotami prawa”, jednakże przedmiotami wyjątkowymi, dla których obowiązuje szczególny reżim prawny określony w przepisach poświęconych humanitarnej ochronie zwierząt.
Na razie wszystko jest proste. Prawda? Karpie, jako zwierzęta kręgowe, podlegają prawnej ochronie zagwarantowanej przez ustawę o ochronie zwierząt. Istota humanitarnej ochrony zwierząt wyrażona została w art. 1 ust. 1, zdanie drugie ustawy o ochronie zwierząt oraz w art. 5 i 6 tejże ustawy. W myśl tych przepisów człowiek winien jest zwierzęciu poszanowanie, a każde zwierzę, w tym karp, wymaga humanitarnego traktowania, przez które należy rozumieć traktowanie uwzględniające potrzeby zwierzęcia oraz zapewniające mu opiekę i ochronę. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione. W ustawie o ochronie zwierząt, idea humanitarnej ochrony zwierząt wyraża się przy tym także w odpowiedzialności karnej, w obrębie której większość nagannych i sprzecznych z ustawą zachowań traktowana jest jako występki lub wykroczenia (Boć).
Biorąc pod uwagę powyższe zauważyć należy, iż zwierzętom kręgowym, w tym karpiom, zawsze należy zagwarantować odpowiednie warunki „dobrostanowe”. W tym miejscu zasadne jest zwrócić uwagę na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2016 r., sygn. akt: II KK 281/16, zgodnie z którym: „Naturalnym środowiskiem ryb jest środowisko wodne, a więc zasadą winno być transportowanie, przetrzymywanie i przenoszenie ryb w środowisku wodnym, a więc takim, które zapewnia im właściwe warunki bytowania, czyli możliwość egzystencji, zgodnie z ich potrzebami gatunkowymi. O ile sprzedający w żadnym wypadku nie mogą odpowiadać za sposób przenoszenia przez klientów żywych ryb po opuszczeniu przez nich sklepu oraz nie mogą wpływać na czas ich przenoszenia, za co mogą z pewnością odpowiadać poszczególni klienci w ramach ewentualnie stawianych im zarzutów, o tyle każdy sprzedawca winien mieć wpływ na sposób pakowania żywych ryb w przypadku ich sprzedaży. Znęcaniem jest nie tylko zadawanie, ale również dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień zwierzętom. Katalog z art. 6 ust. 2 ustawy z 1997 r. o ochronie zwierząt jest otwarty i zawiera przede wszystkim typowe, ale nie wszystkie, wypadki znęcania się nad zwierzętami. Za znęcanie się nad zwierzętami może być więc uznane każde zadawanie lub dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpienia nawet, gdy zachowanie to nie zostało wymienione wprost w żadnym z punktów tego przepisu. Wystarczy w takich sytuacjach wykazanie, że to zachowanie było niehumanitarne, a więc nieuwzględniające potrzeb zwierzęcia lub niezapewniające mu opieki czy też ochrony.”
Powyższe orzeczenie zostało okrzyknięte rewolucyjnym. Tak naprawdę jednak wyrok potwierdził tylko, że do karpi, jako zwierząt kręgowych, stosujemy przepisy ustawy o ochrony zwierząt, a w miejscu, w którym sprzedawane są (żywe) karpie, zwierzęta powinny być trzymane w wodzie, przy czym nie ma możliwości, aby pakowane były w torebki foliowe (a więc nie mogą być „transportowane”/ „przenoszone” poza środowiskiem wodnym).
Skoro karpie są zwierzętami, logicznym wydawałoby się, że ich sprzedaż powinna być w Polsce traktowana, jak sprzedaż zwierząt i znajdować się pod nadzorem właściwego powiatowego lekarza weterynarii (formalnie jako obrót zwierzętami). Zgodnie z ustawą z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt „obrót” oznacza przywóz, umieszczanie na rynku oraz wywóz do państw trzecich, gdzie pojęcie „umieszczanie na rynku” oznacza przetrzymywanie lub prezentację w celu sprzedaży, oferowanie do sprzedaży, sprzedaż, dostarczanie lub każdy inny sposób wprowadzania na rynek, a pojęcie „wprowadzania na rynek” oznacza posiadanie zwierząt w celu sprzedaży, z uwzględnieniem oferowania do sprzedaży lub innej formy dysponowania, bezpłatnego lub nie oraz sprzedaż, dystrybucję i inne formy dysponowania.
Tak jednak nie jest. Karpie często sprzedawane są w sklepach spożywczych lub na targowiskach, to jest miejscach nadzorowanych, co do zasady, przez Państwową Inspekcję Sanitarną (a przez Inspekcję Weterynaryjną tylko w zakresie nadzoru nad wymogami dobrostanu zwierząt). Rozwiązanie co najmniej dziwne, jeżeli zauważyć, że Państwowa Inspekcja Sanitarna nie posiada żadnych kompetencji do nadzoru nad sprzedażą zwierząt.
Państwowa Inspekcja Sanitarna jest, za to właściwa do sprawowania nadzoru urzędowego nad sprzedażą detaliczną żywności, w tym żywnością pochodzenia zwierzęcego. Czyżby karpie były traktowane jak żywność? Jak to możliwe? Skoro zwierzęta kręgowe nie są rzeczami, to tym bardziej nie powinny być traktowane, jak żywność. Czy karp może być żywnością? Rozważając to pytanie, w pierwszej kolejności wskazać należy, iż najważniejszą kwestią będzie wyjaśnienie i zrozumienie pojęcia „żywność”. Pojęcie to zostało szczegółowo zdefiniowane w przepisie art. 2 rozporządzenia (WE) nr 178/2002 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 28 stycznia 2002 r. ustanawiającego ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołującego Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności oraz ustanawiającego procedury w zakresie bezpieczeństwa żywności. Prawodawca wyraźnie dookreślił, iż żywność (środek spożywczy) nie obejmuje zwierząt żywych, chyba że mają być one wprowadzone na rynek do spożycia przez ludzi (w wersji ang. live animals unless they are prepared for placing on the market for human consumption).
Biorąc pod uwagę wersję angielską oraz dokonując wykładni językowej i celowościowej polskiego przepisu, powyższe należy interpretować w ten sposób, iż żywnością nie są zwierzęta żywe, chyba że w takiej formie (w postaci żywej) służą do spożycia przez ludzi, np. ostrygi, ślimaki. Odnosząc powyższe do ryb, w tym przypadku karpia, wskazać należy, iż nawet jeżeli przez konsumenta finalnego kupowany jest żywy karp, to przed spożyciem należy dokonać jego zabicia (które odbywa się już w warunkach domowych), a zatem nie jest on przeznaczony do spożycia w formie żywej, co powinno prowadzić do wniosku, iż karp żywnością nie jest. Skoro, jak wykazano powyżej, karpie nie są rzeczami, ani nie są żywnością, to jeszcze trudniej będzie im przypisać kwalifikacje do szczególnego rodzaju żywności, jaką są produkty pochodzenia zwierzęcego.
Przepisy rozporządzenia (WE) nr 853/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiającego szczególne przepisy dotyczące higieny w odniesieniu do żywności pochodzenia zwierzęcego – wskazują, że „produkty pochodzenia zwierzęcego” oznaczają: (1) żywność pochodzenia zwierzęcego, w tym miód i krew; (2) żywe małże, szkarłupnie, osłonice i ślimaki morskie przeznaczone do spożycia przez ludzi; (3) inne zwierzęta przeznaczone do przygotowania w celu dostarczenia ich w żywej postaci konsumentowi końcowemu (ang. other animals destined to be prepared with a view to being supplied live to the final consumer).
W tym miejscu wskazać należy, iż w porównaniu z definicją legalną żywności z rozporządzenia nr 178/2002, mamy tu dodatkowe doprecyzowanie, iż są one dostarczane „w żywej postaci konsumentowi końcowemu”. F. Opoka wskazuje przy tym, iż „(...)żywe zwierzęta zostały uznane za odrębną od żywności pochodzenia zwierzęcego kategorię produktów. Koresponduje to z definicją żywności zamieszczoną w przepisie art. 2 rozporządzenia nr 178/2002 wyłączającą żywe zwierzęta z zakresu pojęcia środka spożywczego. A zatem produkt pochodzenia zwierzęcego jest pojęciem o szerszym charakterze niż żywność pochodzenia zwierzęcego”.
Zgodnie z powyższym przyjąć należałoby, że pojęcie „żywności” oraz pojęcie „produktów pochodzenia zwierzęcego” nie są tożsame. Produkty pochodzenia zwierzęcego są zatem kategorią „szerszą”/„obszerniejszą”, a zatem obejmują i żywność pochodzenia zwierzęcego, ale nie ograniczają się do powyższego. Autor przyjmuje zatem, że jeżeli zwierzę jest w formie żywej sprzedawane konsumentowi końcowemu (ostateczny konsument to taki, który nie będzie wykorzystywał produktu w ramach działalności przedsiębiorstwa spożywczego), to wówczas należy takie zwierzę de facto uznać za produkt pochodzenia zwierzęcego. Wyrażenia „przeznaczone do spożycia przez ludzi” oraz „przeznaczone do przygotowania w celu dostarczenia ich w żywej postaci” należy od siebie odróżnić. Pierwsze wskazuje na formę spożycia, to jest w formie żywej, a zatem powyższe mieści się w legalnej definicji żywności, drugie zaś dotyczy zwierząt, które, co prawda, żywe spożyte nie będą, ale żywe sprzedaje się je konsumentom (którzy sami dokonują zabicia zwierząt na potrzeby własne) – powyższe nie mieści się w zakresie legalnej definicji pojęcia „żywność”, jednakże mieści się w pojęciu „produkty pochodzenia zwierzęcego”.
Z takim stanowiskiem trudno się jednak zgodzić i to co najmniej z kilku powodów. Po pierwsze, rozporządzenie nr 853/2004 jest rozporządzeniem „uszczegóławiającym” do rozporządzenia nr 178/2002 i trudno jest, w jakiś logiczny, sposób wytłumaczyć, że jego zadaniem miałaby być zmiana zasad ogólnych prawa o żywności w państwach członkowskich UE. Po drugie, bezpośrednie brzmienie normy „inne zwierzęta przeznaczone do przygotowania w celu dostarczenia ich w żywej postaci konsumentowi końcowemu” jeszcze mocniej wskazuje, że chodzi wyłącznie o zwierzęta, które w formie żywej mogą być dostarczone do spożycia konsumentowi końcowemu. Po trzecie, stworzenie kategorii, która „dotyczy zwierząt, które co prawda żywe spożyte nie będą, ale żywe sprzedaje się je konsumentom (którzy sami dokonują zabicia zwierząt na potrzeby własne)” jest na tyle szeroka, że może obejmować wszystkie inne zwierzęta kręgowe, i z równą skutecznością można będzie bronić sprzedaży w sklepach spożywczych żywych królików (dobrze, że Minc nie wpadł na pomysł, żeby na Wielkanoc w naturze to je rozdawać ludziom pracy), drobiu, świń, owiec, kóz czy cieląt. I w końcu po czwarte, kwestia granicy zwierzęcia/żywność pochodzenia zwierzęcego, to jest granica życia i śmierci zwierzęcia, nie wiem czy w pełni świadomie, ale „odpowiednio” (nie jest to pewnie dobre słowo) ujął to prawodawca unijny w art. 1 ust. 1 rozporządzenia nr 1099/2009: „Niniejsze rozporządzenie ustanawia przepisy dotyczące uśmiercania zwierząt hodowanych lub utrzymywanych w celu produkcji żywności….”
Ignorantia iuris nocet
Już starożytni Rzymianie mawiali, że nieznajomość prawa szkodzi. Problem z tym, że przy casusie karpia z tą znajomością prawa nie idzie dobrze nawet prawnikom. Jeżeli już jesteśmy raczej szczęśliwymi posiadaczami raczej nieszczęśliwego karpia musimy podjąć kolejną ważną decyzję, o jego dalszym losie. Czy zlecimy jego uśmiercenie na miejscu, w punkcie sprzedaż czy też damy mu jeszcze pożyć i „popławić się” w naszym domowym spa? Przecież możemy to zrobić? Prawda? Tak, jak w przypadku zwierząt rzeźnych jesteśmy panami życia i śmierci karpia. Ale czy aby na pewno?
Jeżeli zaczniemy rozwiązanie naszego casusu uśmiercenia karpia od prawa Unii Europejskiej, to jest od rozporządzenia nr 1099/2009, wszystko wydaje się ok. Rozporządzenie nr 1099/2009 ustanawia przepisy dotyczące uśmiercania zwierząt hodowanych lub utrzymywanych w celu produkcji żywności, wełny, skóry, futer lub innych produktów, jak również uśmiercania zwierząt w celu zmniejszenia ich liczebności oraz działań związanych z uśmiercaniem. Unia Europejska od lat jednak nie potrafi poradzić sobie z przemysłowym uśmiercaniem ryb, przyjmując raczej brutalne założenie iż ryby, po połowie, albo mają się udusić powietrzem atmosferycznym albo, po obłożeniu lodem, wpadają w stan hipotermii.
Z tego powodu z całego rozporządzenia 1099/2009 do ryb stosujemy, aż jedną normę prawa i to o charakterze postulatywnym, jest to przepis art. 3 ust. 1. Zgodnie z nim, podczas uśmiercania i działań związanych z uśmiercaniem zwierzętom oszczędza się wszelkiego niepotrzebnego bólu, niepokoju lub cierpienia – i tyle. Jednocześnie, należy podkreślić, iż w art. 26 ust. 1 komentowanego rozporządzenia wskazano, iż rozporządzenie to nie uniemożliwia państwom członkowskim utrzymania przepisów krajowych, które służą zapewnieniu dalej idącej ochrony zwierząt podczas uśmiercania.
Powstaje zatem pytanie, czy w porządku krajowym możemy „dopatrzeć się” takich norm prawa powszechnie obowiązującego? Okazuje się, że tak. Chociaż trudno rozstrzygać na ile było to „świadome” działanie racjonalnego prawodawcy, a na ile spóźniona i mało przemyślana (żeby nie napisać byle jaka) próba wdrożenia w polskim porządku prawnym przepisów ułatwiających stosowanie rozporządzenia nr 1099/2009.
Przepisy rozporządzenia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 9 września 2004 r. w sprawie kwalifikacji osób uprawnionych do zawodowego uboju oraz warunków i metod uboju i uśmiercania zwierząt (rozporządzenie stanowi akt wykonawczy do ustawy o ochronie zwierząt) w § 9 stanowią, że zwierzęta uśmierca się zgodnie z przepisem art. 3 oraz 4 rozporządzenia nr 1099/2009 [proszę pamiętać, iż przepisy ustawy o ochronie zwierząt dotyczą wszystkich zwierząt kręgowych (w tym karpi)], a zatem w tym przypadku ustawodawca rozszerzył stosowanie art. 3 oraz 4 rozporządzenia nr 1099/2009 na wszystkie zwierzęta kręgowe. Formalnie zatem, skoro regulacja odnosi się do wszystkich zwierząt kręgowych, to zgodnie z nią powinny być potraktowane również karpie uśmiercane, na nasze zlecenie, w miejscu sprzedaży. Przy czym odniesienie w stosunku do ryb także art. 4 rozporządzenia nr 1099/2009 jest o tyle niezasadne, że przepisy rozporządzenia unijnego nie wskazały na możliwe metody ogłuszenia ryb (załącznik I kwestię tę, zresztą zgodnie z wyłączeniem z art. 3 ust. 1 rozporządzenia, pomija).
Ponadto, ww. rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi wskazuje, iż w zakresie uboju poza ubojnią do celów określonych w przepisie art. 10 (własna konsumpcja domowa), zwierzęta są uśmiercane na zasadach określonych w tych artykułach, przy czym odpowiedni poziom kwalifikacji, o którym mowa w art. 7 ust. 1 rozporządzenia nr 1099/2009, potwierdza zaświadczenie o zdobyciu bezpłatnego szkolenia w tym zakresie zorganizowanego przez powiatowego lekarza weterynarii. Powyższe prowadziłoby zatem do wniosku, iż w zakresie uboju zwierząt wszystkich zwierząt kręgowych na potrzeby własne ustawodawca krajowy wprowadził bardzo daleko idące wymagania, właściwe nie do spełnienia przez osobę kupującą żywego karpia.
Na koniec omawiania casusu naszego biednego karpia być może prawdziwa bomba, będąca jednocześnie koszmarnym niedopatrzeniem prawodawcy krajowego. Mało kto bowiem wie, że w polskim porządku prawnym, co do zasady, istnieje zakaz zabijania zwierząt kręgowych. Dokładnie tak. Zgodnie z przepisem art. 6 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt „zabrania się zabijania zwierząt”. Ok, od tego zakazu ustanowiono wyjątki, ale muszą one podlegać wykładni zawężającej, a nie rozszerzającej. Jest to o tyle doniosłe, że zabijanie, ubój albo uśmiercanie zwierząt wbrew przepisom (niezgodnie z przepisami) może rodzić powstanie po stronie osoby wykonującej ww. czynności odpowiedzialność karną. I jeżeli prześledzimy owe wyjątki, to co się okazuje? Nie ma wśród nich wskazania zezwalającego na uśmiercanie karpia zarówno w domu na potrzeby własne, jak i nawet w miejscu jego sprzedaży.
Tak naprawdę w sprawie pod uwagę powinniśmy brać pod uwagę tylko dwa wyjątki wskazane w przepisie art. 6 ust. 1 pkt 1 i 2 ustawy o ochronie zwierząt. Zgodnie z nimi „zabrania się zabijania zwierząt, z wyjątkiem:
- uboju i uśmiercania zwierząt gospodarskich oraz uśmiercania dzikich ptaków i ssaków utrzymywanych przez człowieka w celu pozyskania mięsa i skór,
- połowu ryb zgodnie z przepisami o rybołówstwie i rybactwie śródlądowym."
Problem w tym, że ryby nie są zwierzętami gospodarskimi. W tym miejscu zasadne jest wskazać, iż zgodnie z definicją ustawowy o ochronie zwierząt, przez pojęcie „zwierzę gospodarskie”, rozumieć należy zwierzęta gospodarskie w rozumieniu przepisów o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich (w katalogu ustawy z dnia 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt nie wymieniono przy tym karpia). Ryby, w tym i karpie, co raczej oczywiste, nie są również „dzikimi ptakami i ssakami”.
Pozostaje pytanie, co należy rozumieć pod wyrażeniem „zabrania się zabijania zwierząt z wyjątkiem połowu ryb zgodnie z przepisami o (…) rybactwie śródlądowym”? (rybołówstwo morskie zostawiamy na boku, bo karpie nie są rybami żyjącymi w morzu). Biorąc pod uwagę, że ustawa o rybactwie śródlądowym wskazuje zarówno kto, jak i po spełnieniu jakich kryteriów może odłowić ryby, wydaje się, iż nieuzasadnione celowościowo (bo na pewno sprzeczne z bezpośrednim brzmieniem normy) byłoby rozumienie powyższego, jako możliwość uśmiercenie ryby - w dowolnym czasie po dokonaniu tego połowu albo że chodzi o uśmiercenie zwierzęcia po prostu pochodzącego z połowu, w myśl zasady „karp w sklepie na pewno z połowu pochodzi, a zatem można dokonać jego uśmiercenia” (czy to w sklepie czy to w warunkach domowych). Wracając do meritum, zwrócić należy uwagę na fakt, iż zgodnie z tym co dookreślił ustawodawca w art. 35 ust. 1 ustawy o ochronie zwierząt, kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów art. 6 ust. 1 podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
I robi się jakoś strasznie, nie tylko dla karpi.
Źródła
- Literatura:
1 Boć J. (red), Ochrona środowiska, Kolonia Limited 2000.
2 Harari Y., 21 lekcji na XXI wiek, Wydawnictwo Literackie 2018.
3 Kozłowska P., Szwarczyk M., Prawnokarna ochrona zwierząt, „Zamojskie Studia i Materiały”, zeszyt 1/2000.
4 Kuszelewicz K., W imieniu żywych karpi: o prawie i jego egzekwowaniu, dostęp: https://www.rp.pl/artykul/1074134-W-imieniu-zywych-karpi--o-prawie-i-jego-egzekwowaniu.html#ap-2.
5 Mozgawa M. [red.], Komentarz do niektórych przepisów ustawy o ochronie zwierząt, [w:] Pozakodeksowe przestępstwa przeciwko zasobom przyrody i środowisku. Komentarz, Wolters Kluwer Polska 2017.
6 Opoka F. [w:] Szymecka-Wesołowska A. [red.], Bezpieczeństwo żywności i żywienia. Komentarz, LEX 2013.
7 Radecki W., Ustawa o ochronie zwierząt z komentarzem, Wrocław 1998.
8 Wejman B., Karp na Wigilii? Na stół wprowadzili go dopiero... komuniści, dostęp: https://www.newsweek.pl/wiedza/historia/historia-karpia-na-wigilii-tradycja-swiateczna-a-prl/dxcw1lw
- Akty prawne:
1 rozporządzenie (WE) nr 178/2002 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 28 stycznia 2002 r. ustanawiające ogólne zasady i wymagania prawa żywnościowego, powołujące Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności oraz ustanawiające procedury w zakresie bezpieczeństwa żywności (Dz. Urz. UE. L. z 2002 r., nr 31, str. 1, z późn. zm.);
2 rozporządzenie (WE) nr 853/2004 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 29 kwietnia 2004 r. ustanawiające szczególne przepisy dotyczące higieny w odniesieniu do żywności pochodzenia zwierzęcego (Dz. Urz. UE. L. z 2004 r., nr 139, str. 55, z późn. zm.);
3 rozporządzenie Rady (WE) nr 1099/2009 z dnia 24 września 2009 r. w sprawie ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania (Dz. Urz. UE. L. z 2009 r., nr 303, str. 1, z późn. zm.);
4 ustawa z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks cywilny (Dz. U. z 2018 r., poz. 1025, z późn. zm.);
5 ustawa z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym (Dz. U. z 2018 r. poz. 1476);
6 ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. z 2017 r., poz. 1840, z późn. zm.);
7 ustawa z dnia 11 marca 2004 r. o ochronie zdrowia zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt (Dz. U. z 2018 r. poz. 1967);
8 ustawa z dnia 29 czerwca 2007 r. o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich (Dz. U. z 2017 r., poz. 2132);
9 rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 9 września 2004 r. w sprawie kwalifikacji osób uprawnionych do zawodowego uboju oraz warunków i metod uboju i uśmiercania zwierząt (Dz. U. z 2004 r., nr 205, poz. 2102, z późn. zm.).
-
Orzeczenie:
1 wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2016 r., sygn. akt: I KK 281/16.
O autorze
dr Michał Rudy – radca prawny z dużym doświadczeniem zawodowym, wspólnik w Kancelarii Prawnej Result Witkowski Woźniak Mazur i Wspólnicy Spółka Komandytowa. Specjalizuje się w opiniowaniu projektów aktów administracyjnych i regulacji wewnętrznych. Posiada wieloletnie doświadczenie zarówno we współpracy z administracją publiczną, jak i przedsiębiorstwami, w tym sektora spożywczego. Był dyrektorem Biura Organizacyjno-Prawnego, a następnie dyrektorem Biura Prawnego Głównego Inspektoratu Weterynarii. Kierował również kilkoma międzynarodowymi projektami z zakresu administracji weterynaryjnej i prawa weterynaryjnego. Pełnił także obowiązki zastępcy dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego w Narodowym Banku Polskim, w którym był odpowiedzialny między innymi za emisję znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz gospodarowanie ich zapasem. Opublikował wiele prac dotyczących krajowego i wspólnotowego prawa administracyjnego, w tym z zakresu prawa weterynaryjnego i sanitarnego. Za współautorstwo podręcznika akademickiego dla studentów medycyny weterynaryjnej otrzymał nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Został wyrózniony odznaką Zasłużony dla rolnictwa nadawaną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.