W produkcji i handlu żywnością zdarzają się nieuczciwe, podstępne lub oszukańcze praktyki. Przepisy mają chronić każdego konsumenta przed działaniami wprowadzającymi w błąd. O ochronie konsumentów żywności opowie dr Michał Rudy, radca prawny, wykładowca Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.
Georg Simmel napisał, że „(…) ze wszystkiego tego, co ludziom wspólne, najbardziej wspólną cechą jest ta oto, że ludzie muszą jeść i pić”. Konieczność zaspokojenia potrzeb żywieniowych jest przy tym podstawowym zadaniem dla każdej społeczności. Wszyscy z konieczności jesteśmy zatem konsumentami żywności. A jemy (konsumujemy) prawie wszystko. Homo sapiens jest tak wszystkożerny, że aż musiało to znaleźć potwierdzenie w definicji legalnej unijnego prawa o żywności. Zgodnie z „konstytucją” tego prawa, to jest rozporządzeniem Nr 178/2002, „żywnością” – są wszystkie produkty lub substancje, które nadają się do spożycia przez ludzi, lub których spożycia przez ludzi można się spodziewać.
Mało kto przy tym pamięta, że nasze początki, jako konsumentów żywności, nie należą do szczególnie wykwintnych. Niemal przez całą swoją historię za podstawę bytu homo sapiens uznawał zbieractwo. Jako gatunek byliśmy przy tym padlinożercami. Y. Harari wskazuje: „2 miliony lat temu żyło niespełna 2 miliony ludzi z trudem radzących sobie z przetrwaniem. Żyli w ciągłym strachu przed drapieżnikami, z rzadka polowali na grubszego zwierza i zapewniali sobie egzystencję zbieraniem roślin, wygrzebywaniem owadów, podchodzeniem małych zwierząt i podjadaniem porzuconej przez mięsożerców padliny. Do najpopularniejszych zastosowań pierwszych narzędzi kamiennych należało rozłupywanie kości w celu pozyskania szpiku. Niektórzy uczeni są przekonani, że była to nasza pierwotna nisza ekologiczna. Tak jak dzięcioły specjalizują się w wydziobywaniu owadów z pni drzew, tak pierwsi ludzie specjalizowali się w wydłubywaniu szpiku z kości”.
Dopiero zaś około 300 tysięcy lat temu ludzie zaczęli kontrolować ogień i fakt ten przyniósł diametralne zmiany w naszym „menu”. Co zaś dzięki ogniu uzyskał człowiek? Rozszerzył swój jadłospis, bowiem dzięki niemu pokarmy, których ludzie nie potrafili trawić, w ich naturalnej postaci, stały się dostępne. Najlepszym zastosowaniem ognia jest wszak proces, który dziś nazywamy obróbką termiczną żywności (gotowanie, smażenie, pieczenie, wędzenie). Zdolność rozpalania, kontrolowania i wykorzystywania ognia do dziś pozostaje istotną cechą cywilizacji ludzi (Arp).
Jakie były efekty uboczne posługiwania się ogniem przez człowieka? Prawdopodobnie staliśmy się okropnymi mięsożercami, a mięso zaczęło odgrywać ogromną rolę w historii naszego gatunku (Zaraska) i tak pozostało właściwie do dzisiaj. S. Hołownia precyzuje przy tym, że być może nie chodzi o sam fakt jedzenia mięsa, czy umiejętność jego obróbki termicznej, lecz właśnie o sztukę myślenia abstrakcyjnego potrzebną do planowania polowania na zwierzęta.
Ogień dał nam także dobre podstawy pod rewolucję agrarną, w wyniku której człowiek został po prostu udomowiony przez kilka gatunków zbóż i kilka gatunków zwierząt (Harari). Głównym osiągnięciem rewolucji agrarnej było pomnożenie zasobów żywnościowych pozostających do dyspozycji człowieka, aczkolwiek pamiętać należy, iż większa ilość żywności wcale nie przełożyła się na lepszą dietę, czy dodatkowy czas wolny (Harari). Dzisiaj w zasadzie jest podobnie, konsument żywności łatwo wpada w pułapkę konsumpcjonizmu, który nakazuje nam posiadać coraz więcej. Zgodnie z tą ideologią, aby być szczęśliwym trzeba konsumować jak najwięcej produktów. Jeśli czujemy, że czegoś nam brakuje albo coś nie gra, to zapewne odczuwamy potrzebę kupienia nowej rzeczy (na przykład żywności ekologicznej). Każda reklama telewizyjna żywności to kolejna mała legenda o tym, jak konsumowanie jakiegoś produktu uczyni nasze życie lepszym (Harari). Wiąże się to przy tym z tak zwanym paradoksem wyboru (Schwartz).
Człowiek jako jednostka uzależniona od pożywienia zaczął przy tym dość szybko kreować normy pozwalające na zachowanie podstawowych zasad bezpieczeństwa spożywanego pożywienia i jak byśmy dzisiaj powiedzieli – jakości handlowej żywności. Podstawy powyższego należy upatrywać w coraz to większej dostępności jedzenia, coraz bardziej zaawansowanej technologii jej przetwórstwa, jak również wykształtowania się struktur społecznych w ramach, których zaczęto „specjalizować się” w różnych działach produkcji żywności. Nieobcy stał się nam również, a jakże, proceder „zafałszowania” żywności.
Już w starożytnym Egipcie zakazano spożywania mięsa świń, które uważano za zwierzęta „nieczyste” (Kolbuszewska). Także Mojżesz zakazał Izraelitom spożywania mięsa świń oraz zwierząt jednokopytnych, które podobnie jak w Egipcie, zaliczane były do zwierząt nieczystych. Tego typu normy religijne miały swoje uzasadnienie „praktyczne”, jakim była możliwość zakażenia się przez członka danej społeczności chorobą zakaźną zwierząt, taką jak włośnica czy wścieklizna.
Na ziemiach Królestwa Polskiego, tytułem przykładu, można wskazać, że już w 1462 r. magistrat poznański uchwalił ustawę policyjną o czystości pieczywa. Chleb, miedzy innymi ze względów religijnych, stanowił wówczas jeden z głównych elementów jadłospisu. Na mocy ustawy za fałszerstwo chleba nakładano karę 14 grzywien oraz karę konfiskaty na rzecz szpitali, które ówcześnie pełniły funkcję przytułków dla żebraków i bezdomnych. Bardzo podobne prawo od 1573 r. zaczęło obowiązywać w Krakowie. Zaczęły powstawać pierwsze organy urzędowej kontroli żywności. W „Speculum saxonicum”, opartej na prawie magdeburskim, tak definiowano kompetencji burmistrza: „Władza y powinność iego iest sądzić niesprawiedliwe miary albo kwarty, wagi korce y wszystkie rzeczy do iedzenia y picia przedajne. Także ieśliby kto mały chleb piekł albo strawne rzeczy niezdrowe y niewarunkowe przedawał”.
Obecnie oczywiście system ochrony konsumentów żywności jest dużo bardziej skomplikowany i kompleksowy, dotyczy przeto w zasadzie każdego elementu produkcji, przetwarzania i dystrybucji żywności. Fakt, że mamy taki kompleksowy system nie oznacza oczywiście, iż jest on doskonały. Ponadto, musi on stale dostosowywać się do zmieniających warunków rynkowych. Proszę wyobrazić sobie, że całkiem realne jest, że za parę lat spożywać będziemy chrupki o smaku steków pochodzące z laboratoriów, owadzie burgery, czy wytworzone tylko ze składników roślinnych mięso kurczaka, które wydrukować będzie można na drukarce trójwymiarowej (Zaraska). Może się zatem okazać, iż prawnicy będą musieli stawić czoła nowym wyzwaniom legislacyjnym, tak żeby dookreślić wymogi bezpieczeństwa dla tej żywności XXI wieku.
Wszak współczesny system prawa żywnościowego rozwijał się w sposób nieuporządkowany i niesystematyczny. Osiągnięcie zatem konsensusu, głównie na poziomie europejskim, nie przyszło Państwom Członkowskim ani łatwo ani szybko. Proces ten bardziej związany był z aktualnymi potrzebami Wspólnoty co do zapewnienia swobodnego przepływu określonego rodzaju towarów w ramach rynku wewnętrznego, niż stworzeniem jakiegoś kompleksowego systemu ochrony żywności czy jej konsumentów.
Dopiero w 1985 r. Komisja Europejska wskazała, że rozwój prawa wspólnotowego w dziedzinie żywności powinien być nakierowany na zapewnienie: odpowiedniego poziomu ochrony zdrowia publicznego; niezbędnych informacji o produktach żywnościowych; ochrony interesów konsumenta innych niż ochrona zdrowia; uczciwości transakcji handlowych; właściwego wykonywania urzędowej kontroli żywności (Commission Communication on Completion of the Internal Market Community Legislation on Foodstuffs (1985), Com (85) 603.). Przy czym, za najważniejsze osiągnięcie prawa europejskiego w zakresie prawa żywnościowego uznać należy rozporządzenie nr 178/2002, zwane potocznie „konstytucją prawa żywnościowego”. Zasadniczym i najważniejszym przedmiotem regulacji rozporządzenia nr 178/2002 jest przy tym wprowadzenie zasad ogólnych, które przez samo rozporządzenie nazwane zostały „zasadami ogólnymi prawa żywnościowego”. Zasady te ustanowione zostały w rozdziale II rozporządzenia i obejmują:
- zasadę celowości;
- zasadę analizy ryzyka;
- zasadę ostrożności;
- zasadę ochrony konsumentów;
- dwie zasady przejrzystości działania organów administracji publicznej w sprawach związanych z bezpieczeństwem żywności, do których zaliczamy:
-
- zasadę konsultacji społecznych, oraz
- zasadę prawa do informacji publicznej.
Zasady takie mogą być traktowane jako przepisy wspólne dla wszystkich spraw związanych z bezpieczeństwem i higieną żywności oraz pasz w krajach członkowskich Unii Europejskiej. Oznacza to, że powinny być one brane pod uwagę i stosowane przy wykładni pozostałych przepisów z dziedziny bezpieczeństwa żywności oraz pasz, i to zarówno tych, które zostały ustanowione na poziomie wspólnotowym, jak i odpowiednich przepisów krajowych z tego zakresu.
Również istotnym momentem było przyjęcie, tak zwanego, pakietu higienicznego, który był ugruntowaniem podejścia „od pola do stołu, gwarantującego wysoki poziom bezpieczeństwa na wszystkich etapach procesu produkcji, przetwarzania i dystrybucji produktów żywnościowych wprowadzanych do obrotu na terytorium Unii Europejskiej, bez względu czy są one wytwarzane w Unii Europejskiej, czy importowane z państw trzecich. W skład pakietu wchodzą najważniejsze regulacje dotyczące higieny żywności i żywienia, w tym rozporządzenia: 852/2004, 853/2004, 854/2004, 882/2004, czy 2073/2005.
Wracając do meritum rozważań, wskazać należy, że podstawy ochrony konsumenta żywności wprowadziło oczywiście rozporządzenie nr 178/2002, wyszczególniając powyższe jako główną zasadę prawa żywnościowego. W przypadku zasady ochrony interesów konsumentów, mamy do czynienia z regułą, która powinna przenikać całokształt działań wszystkich podmiotów związanych z sektorem żywnościowym. Zgodnie z tą zasadą „prawo żywnościowe ma na celu ochronę interesów konsumentów i powinno stanowić podstawę dokonywania przez konsumentów świadomego wyboru związanego ze spożywaną przez nich żywnością”. Obiektem ochrony w przedmiotowej zasadzie jest więc konsument żywności, który został zdefiniowany w art. 3 pkt 18 rozporządzenia 178/2002, jako „konsument finalny” – to jest ostateczny konsument środka spożywczego, który nie wykorzystuje żywności w ramach działalności przedsiębiorstwa sektora żywnościowego, a zatem w zasadzie każdy z nas.
Jako konsumenci, jesteśmy, można powiedzieć, słabszą stroną obrotu rynkowego, nie mamy przecież specjalistycznej wiedzy z dziedziny technologii żywności, czy technik jej prezentacji. Przepisy mają zatem chronić każdego konsumenta przed oszukańczym lub podstępnym praktykom w handlu żywnością oraz tak zwanemu fałszowaniu żywności, jak również wszelkim innym praktykom mogącym wprowadzać konsumenta w błąd. Zatem, nadrzędnym celem prawa żywnościowego jest zachowanie rzetelności i uczciwości w handlu żywnością. Przy czym istnieje wertykalny stosunek pomiędzy przedsiębiorcą a konsumentem, a zakaz wprowadzania konsumenta w błąd poprzez niewłaściwe etykietowanie, reklamę i prezentowanie żywności – powinno w swoim zamierzeniu wyrównywać występujące dysproporcje.
Co to znaczy, że podmiot profesjonalny „wprowadza konsumenta w błąd”. W zasadzie chodzi o wszelkie sytuacje, gdy ze względu na zakres i dobór informacji, ewentualnie ich sposób przedstawienia, czy zestawienia dochodzi do mylnego wyobrażenia u konsumenta o cechach produktu. A proszę pamiętać, iż marketingowe metody etykietowania, reklamy lub prezentacji produktu, za pomocą których konsument lub użytkownik produktu może zostać wprowadzony w błąd, są bardzo bogate. Wprowadzać w błąd może na przykład: kształt lub wygląd towaru (produktowi, który nie jest oscypkiem nadawany jest jego charakterystyczny dwustożkowy kształt, wraz z wypukłymi oraz wklęsłymi wzorami w środkowej części); sposób opakowania (użycie w stosunku do zwykłego produktu opakowania, które sugeruje, iż jest to produkt specjalnego przeznaczenia żywieniowego), czy też sposób ułożenia i miejsce wystawienia produktu (prezentacja margaryny na terenie hali, w części przeznaczonej dla masła, i w ten sposób oznakowanej).
B. Schwartz wskazywał „Gdy wróciłem do półek z jedzeniem, mogłem sobie wybrać spośród 230 zupek, wśród których było 29 różnych zup z kurczaka. Znalazłem też 16 rodzajów błyskawicznego purée ziemniaczanego, 75 błyskawicznych sosów pieczeniowych, 120 sosów do makaronu. Spośród 175 odmian dresingu do sałatek 16 było <<włoskich>>, a jeśli żaden z nich mi nie odpowiadał, mogłem sobie wybrać wśród 15 gatunków oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia oraz 42 rodzaje octu i zrobić własny sos. Na półkach stało też 275 wariantów płatków zbożowych: 24 z nich to owsianki, a 7 to płatki śniadaniowe. W alejkach odkryłem także 64 rodzaje sosu grillowego oraz 175 gatunków herbaty w torebkach”. W tym paradoksie wyboru możliwości wprowadzenia konsumenta w błąd są w zasadzie nieograniczone, często konsument nawet nie zauważy, że w ten błąd został wprowadzony.
Bycie rozważnym konsumentem, wcale nie jest przy tym łatwe, ponieważ „gdybyśmy byli naprawdę oszczędnymi klientami, spędzalibyśmy większą część dnia na zastanawianiu się nad kupnem paczki krakersów, ponieważ zależy nam na cenie, smaku, świeżości, zawartości tłuszczu, soli, czy kalorii. Ale któż ma na to czas? Być może to dobry powód, dlaczego kupujący wracają do produktów, które zwykle kupują, nie zauważając nawet 75% towarów, które walczą o ich uwagę i pieniądze. Kto więc – oprócz profesora prowadzącego badania naukowe – zatrzymałby się, aby zastanowić nad tym, że możemy wybierać spośród ponad 300 różnych rodzajów ciastek?” (Schwartz).
O autorze
dr Michał Rudy – radca prawny z dużym doświadczeniem zawodowym, wspólnik w Kancelarii Prawnej Result Witkowski Woźniak Mazur i Wspólnicy Spółka Komandytowa. Specjalizuje się w opiniowaniu projektów aktów administracyjnych i regulacji wewnętrznych. Posiada wieloletnie doświadczenie zarówno we współpracy z administracją publiczną, jak i przedsiębiorstwami, w tym sektora spożywczego. Był dyrektorem Biura Organizacyjno-Prawnego, a następnie dyrektorem Biura Prawnego Głównego Inspektoratu Weterynarii. Kierował również kilkoma międzynarodowymi projektami z zakresu administracji weterynaryjnej i prawa weterynaryjnego. Pełnił także obowiązki zastępcy dyrektora Departamentu Emisyjno-Skarbcowego w Narodowym Banku Polskim, w którym był odpowiedzialny między innymi za emisję znaków pieniężnych Rzeczypospolitej Polskiej oraz gospodarowanie ich zapasem. Opublikował wiele prac dotyczących krajowego i wspólnotowego prawa administracyjnego, w tym z zakresu prawa weterynaryjnego i sanitarnego. Za współautorstwo podręcznika akademickiego dla studentów medycyny weterynaryjnej otrzymał nagrodę Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Został wyrózniony odznaką Zasłużony dla rolnictwa nadawaną przez Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Przypisy
1 R. Arp (red.), 1001 idei, które zmieniły nas sposób myślenia, Warszawa 2015
2 Y. Harari, Homo deus. Krótka historia jutra, Wydawnictwo Literackie (dostęp e-book).
3 Y. Harari, Od zwierząt do bogów. Krótka historia ludzkości, PWN (dostęp e-book).
4 S. Hołownia, Boskie zwierzęta, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak (dostęp e-book).
5 D. Kolbuszewska, Mięsa kęs, Wydawnictwo Kwartet 1999.
6 B. Schwartz, Paradoks wyboru. Dlaczego więcej oznacza mniej, Warszawa 2013.
7 G. Simmel, Socjologia posiłku [w:] Most i drzwi. Wybór esejów, Warszawa 2006.
8 M. Zaraska, Mięsoholicy. 2,5 miliona lat mięsożernej obsesji człowieka, Warszawa 2017.