Sezon grillowy w pełni, ale w pełni korzystać z grilla nie wolno. Chyba, że się ma swój dom z działką lub harmonijne życie z mieszkańcami osiedla, którzy bez sprzeciwu wyrażają zgodę na grillowanie. To pierwsze możliwe, a to drugie? Czym jest wybryk? Jaka jest różnica między zakłócaniem porządku publicznego a zakłócaniem spokoju publicznego? Jakie są kary za łamanie artykułów 50a, 51 i 140 z kodeksu wykroczeń? Wszystkie te zagadnienia wyjaśnia prof. Teresa Gardocka ze Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS.
Marta Nizio, Redakcja stron internetowych Uniwersytetu SWPS: Zacznę od cytatu z kodeksu wykroczeń (art. 51): „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu (orzekanej w wymiarze od 5 do 30 dni (M.N.)), ograniczenia wolności (trwa 1 miesiąc (M.N.)) albo grzywny (wymierzanej w wysokości od 20 do 5000 złotych(M.N.))”. Gdybyśmy mogli sobie objaśnić teraz pojęcia występujące w paragrafie.
Prof. Teresa Gardocka: Spróbujmy. Wyjdźmy od tego, jaki jest stosunek kodeksu wykroczeń do kodeksu karnego. Kodeks wykroczeń obejmuje te zachowania, które powinny podlegać sankcji karnej, ale są mniejszej wagi niż przestępstwa. Kiedyś też prawo wykroczeń nazywało się karnoadministracyjne, bo tego nie stosowały sądy, a dziś stosują. Karę za wykroczenia wyznaczają sądy. To już nie jest prawo administracyjne, ale prawo karne, chociaż nie kryminalne. Co to oznacza? Oznacza to, że najwyższą karą za wykroczenie jest 30 dni aresztu. Zadam pytanie, na które sama odpowiem: Czy to jest jedyny przepis, opisujący zachowania przeciwko porządkowi publicznemu? Nie jedyny. Takich przepisów w kodeksie wykroczeń, wprost odnoszących się do tego, są trzy. O trzecim opowiem później. Pierwszy to jest 51, który Pani przytoczyła, drugi to jest coś, co się nazywa nieobyczajny wybryk i to jest artykuł 140 kodeksu wykroczeń: „kto publicznie dopuszcza się nieobyczajnego wybryku…”. Jedno jest w miejscu publicznym, drugie też, więc pytanie, czy to jest to samo?
No właśnie.
To jest prawie to samo, a – jak wiemy – prawie robi różnicę. Publicznie to jest w obecności innych ludzi, niezaproszonych, czyli znajdujących się niejako przypadkowo, a w miejscu publicznym, to jest prawie to samo, bo to oznacza miejsce, w którym ludzie mogą się znaleźć przypadkowo. Prawie to samo, a jednak nie to samo.
Ale publicznie, czy będzie to wtedy, kiedy jestem na swojej posesji, na działce prywatnej, ale widzianej z zewnątrz?
Tak, chodzi o każde miejsce, które jest po prostu widoczne publicznie i które inni mogą sobie zobaczyć bez ograniczeń.
Chyba, że mamy płot z betonu o wysokości 5 metrów...
Tak, chyba że. I teraz jest następne pytanie: co to znaczy wybryk? Na ten temat nieżyjący już prof. Falandysz napisał całą książkę - on miał w tym duże doświadczenie, wybitny praktyk w zakresie wybryków młodości. Definicja spójna wybryku w zasadzie nie powstała. Mniej więcej można stworzyć taką regułę, że wybryk to jakieś nieoczekiwane, nieprzyjęte zachowanie, które w ludziach budzi zdziwienie, opór, sprzeciw, upatrują w tym pewnej niestosowności. Potrafimy podać przykłady wybryku, jednak jest to pojęcie, którego precyzyjnie nie da się właśnie zdefiniować. Wspomniany prof. Falandysz zastanawiał się, czy załatwianie się w miejscu publicznym jest wybrykiem i stwierdził, że jest. Ale wybrykiem też są zdecydowanie niestosowne stroje lub ich brak, krzyki, różne tego typu zachowania nieakceptowane społecznie.
Czyli, gdy mamy zgromadzenie publiczne, zgłoszone do miasta, i podczas jego trwania mają miejsce okrzyki, to też?
Zgromadzenia to inna para kaloszy, rzeczywiście jednak: nie da się wykluczyć, że w czasie zgromadzenia ktoś może popełnić nieobyczajny wybryk. Ale to na tej samej zasadzie, że ktoś podczas zgromadzenia może naruszyć czyjąś nietykalność, uszkodzić ciało, czy zrobić cokolwiek innego. To są te dwa czyny, które posługują się słowem publiczny i słowem wybryk. Przy czym, ten pierwszy przepis, o którym Pani mówiła, artykuł 51, to jest jeszcze dodatkowo i ta kwestia, że są w nim wymienione pewne zachowania, które zakłócają spokój i porządek publiczny, zacytuję raz jeszcze „kto krzykiem, hałasem, alarmem zakłóca porządek publiczny lub spoczynek nocny...” I te czyny, które dotyczą przytoczonego fragmentu, to jest to naruszenie pewnych przepisów administracyjnych. To znaczy, że nie trzeba się tu posługiwać pojęciem „wybryk”. Jeśli więc cisza nocna jest o 22, a ktoś po tej godzinie włączy głośną muzykę, to to jest artykuł 51, nie doszukujemy się w tym działaniu więc wybryku, tylko naruszenia przepisów administracyjnych.
A jak ktoś organizuje imprezę po 22?
Są ludzie, którzy, jak organizują jakąś imprezę, to obejdą sąsiadów i zapowiedzą, a właściwie poproszą o zrozumienie sytuacji. Oni nie mają prawa, mogą jednak poprosić o wyrozumiałość. Jeśli nikt z sąsiadów nie protestuje, to to nie jest naruszenie porządku, w rozumieniu kodeksu wykroczeń, bo ewentualni pokrzywdzeni hałasem wyrazili zgodę. Natomiast, jeśli ktoś protestuje, to to jest wówczas naruszenie porządku, czyli wykroczenie.
I rozumiem, że jak protestują, to te osoby wzywają policję.
Tak. Policja wszczyna postępowanie ws. o wykroczenie. Oskarżycielem jest Policja. To teraz jest właściwy moment, żeby przytoczyć trzecie wykroczenie, bo o dwóch już powiedziałam, czyli art. 50a kodeksu wykroczeń: „Kto w miejscu publicznym posiada nóż, maczetę lub inny podobny niebezpieczny przedmiot, a okoliczności jego posiadania wskazują na zamiar użycia go w celu popełnienia przestępstwa, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny nie niższej niż 3.000 zł” oraz § 1a tego samego artykułu. „Tej samej karze podlega, kto będąc uczestnikiem przejazdu zorganizowanej grupy uczestników masowej imprezy sportowej, posiada przedmioty określone w § 1 lub wyroby pirotechniczne." Paragraf pierwszy to jeszcze nie jest naruszenie porządku, to jest wywoływanie przestrachu u ludzi. Oni mają ze sobą nóż, maczetę, jeszcze niczego nie naruszają, wskazuje to jednak na zagrożenie. Profesor Gardocki na taką karalność mówi karalność na przedpolu. Jeszcze nic złego się nie stało, jednak oni chcą wywołać wrażenie, że mogą wszystko. Oczywiście przez to, że mają takie narzędzia, Policja ma powód, żeby interweniować, zatrzymać ich i zrobić im sprawę o wykroczenie, bo naruszają przepis.
Czy mają wówczas normalną sprawę w sądzie?
Oczywiście, odpowiadają za wykroczenie i mogą spędzić nawet 30 dni w areszcie lub otrzymać karę grzywny nie niższej niż 3000 zł. Wykroczenie jest rozpoznawane w postępowaniu sądowym. Tym się różni od kary kryminalnej, że wykroczeń się nie rejestruje w Centralnym Rejestrze Skazanych. I jak człowiek prosi o zaświadczenie o niekaralności, a był karany tylko za wykroczenie, to dostaje zaświadczenie, że nie był karany. Tak więc artykuł 50a, to jest karalność na przedpolu, jeszcze się nic nie stało, ale zanosi się na to, że może się stać. Pozostałe dwa, czyli 51 i 140, mają zastosowanie, gdy już się coś stało.
To wróćmy jeszcze na chwilę do artykułu 51. Na końcu listy wykroczeń jest jeszcze zgorszenie w miejscu publicznym.
Zgorszenie w miejscu publicznym jest bardzo zbliżone do nieobyczajnego wybryku, czyli mamy artykuł 140. Nieobyczajność wskazuje na rodzaj zgorszenia. Mamy moralność i obyczaje. Moralność, czyli w dużym skrócie rozumienie dobrego i złego, a obyczajność w porównaniu z moralnością to trochę co innego. Obyczajność uraża człowieka w sferze wrażliwości. Kiedyś, dawno temu za nieobyczajność uważano niestosowne do sytuacji ubranie np. pokazanie przez kobietę kolan lub pannę młodą w sukni z dekoltem. Dziś jesteśmy od tego bardzo daleko, bo obyczajność to pojęcie, które się zmienia.
A plaże dla nudystów?
Plaże dla nudystów dopuszczają opalanie się nago, ale poza plażą - nieobyczajny wybryk. Znaczy wywołuje zgorszenie publiczne. Jest bardzo niewielka różnica między tą częścią „wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym", czyli wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi, a tamto jest przeciwko obyczajności. Ale tak naprawdę, czy to będzie artykuł 51 czy 140 to to jest bardzo cienka granica.
Podejrzewam, że cienka granica jest też pomiędzy zakłócaniem porządku publicznego a spokoju publicznego.
Tak, też jest to cienka granica. I można by to sformułować tak: zakłócanie spokoju jest zawsze zakłócaniem porządku, a zakłócanie porządku, nie zawsze jest zakłócaniem spokoju.
A panowie, którzy paradują bez koszulek po ulicy, to to wykroczenie, czy nie?
Raczej nie. Stety czy niestety panują inne reguły co do stroju, inne są oczekiwania kulturowo wobec kobiet, inne wobec mężczyzn. Ale np. ekshibicjonista przyłapany na ekshibicjonizmie karany jest za nieobyczajny wybryk.
To teraz inny przykład: jak ktoś zatrzymuje się w połowie przejścia dla pieszych, mając już czerwone światło, to to jest zakłócanie porządku publicznego?
Moim zdaniem to wykroczenie z gatunku ruchu drogowego, chyba, żeby ktoś to robił specjalnie. Były takie protesty w Jędrzejowie. Tam ludzie chodzili po pasach i z powrotem w geście protestu. W takiej sytuacji mamy naruszenie porządku publicznego. Ważna jest więc intencja i ocena.
Pani Profesor, a co się dzieje, gdy mieszkamy obok bardzo uciążliwego, np. ciężko chorego człowieka lub obok rodziny ze stale płaczącym niemowlakiem, sąsiadów ze szczekającym psem…?
Przykłady przytoczone przez Panią to pytanie o winę. Jeśli mamy dziecko cierpiące na kolkę, ciężko za to obwiniać dziecko i zresztą kogokolwiek. Jak mamy starszą osobę, która cierpi na demencję i krzyczy czy dziecko z Zespołem Aspergera – podobnie. Nie możemy stwierdzić winy. Nie ma żadnej w tego typu sprawach odpowiedzialności, bo nie ma odpowiedzialności bez winy.
A gdy nasz sąsiad odkrywa w sobie pasje muzyczne?
No właśnie, tu mamy nieco inne zagadnienie. Można się spotkać z melomanami, którzy ukochali sobie pianino i grają godzinami, zwłaszcza wtedy, gdy ich gra pozostawia wiele do życzenia, czy gra taka zakłóca porządek? Po 22 na pewno tak. Przed 22 człowiek ma jakieś pole wolności i trudno spodziewać się, żeby z niego nie korzystał. Jedną z tych wolności jest nauka gry na instrumencie. Nie można więc mu powiedzieć, żeby nie grał, chyba, że byśmy udowodnili, że robi to na złość, że jego celem jest zakłócenie spokoju. Tylko to trudno udowodnić.
A szczekający przez cały dzień pies, to to też sąsiedzi muszą znosić, czy nie?
Tu wygląda to nieco inaczej, bo jednak odpowiedzialność za psa przechodzi całkowicie na jego właściciela. Jeśli pies szczeka cały dzień, bo jego właściciel pracuje, to sąsiedzi powinni zgłaszać sprzeciw, o ile utrudnia im to życie. Jeśli ktoś ma chore dziecko czy rodzica, to jest to niezawinione, ale jeśli ma psa z nerwicą, ma świadomość, że tak jest i nic z tym nie robi, to sąsiedzi znosić tego nie muszą.
Rozumiem, że grillowanie zakłóca porządek?
Tak, jeśli np. ktoś wpada na pomysł urządzenia grilla na balkonie lub na środku podwórka, to jest to czyn zakłócający porządek. Dym jest szkodliwy dla płuc, ktoś może nie wyrażać zgody na oczywiste trucie czy na znoszenie nieprzyjemnego subiektywnie zapachu. Ale jeśli wszyscy mieszkańcy wyrażą zgodę, w co trudno uwierzyć – to proszę bardzo.
Pytanie na koniec: jakie kary spotykają osoby, które łamią te trzy artykuły, o których była mowa?
Rzadko kiedy stosuje się areszt za wykroczenia, jedną z kar za wykroczenie jest kara do 30 dni aresztu, ale to naprawdę nieczęsta praktyka. Jeżeli się stosuje taką karę, to przeważnie za wykroczenia przeciwko mieniu. Natomiast za wykroczenia w zakłócaniu porządku są przede wszystkim grzywny, czyli kary finansowe. Niekiedy wysokie, bo od 3 tysięcy w górę, czasami niższe. To zależy.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiadu udzieliła:
dr hab. Teresa Gardocka, prof. Uniwersytetu SWPS – prawnik, specjalista prawa i postępowania karnego oraz prawa karnego międzynarodowego. Interesuje się zmianami, jakie dokonały się w okresie transformacji Polski, wliczając w to kwestie opieki społecznej. Na Uniwersytecie SWPS pełni funkcję Dziekana Wydziału Prawa w Warszawie. Prowadzi wykłady z polityki społecznej, prawa karnego międzynarodowego, etyki prawniczej i pracowniczej.