Odkąd istnieją ludzie, są również zabójstwa. Pierwsze znane zabójstwo zostało opisane w „Biblii”. Kain zabił swojego brata Abla, bo mu zazdrościł, że Bóg przyjął jego ofiarę. Kain ukrył zwłoki brata, ale jego zbrodnia i tak wyszła na jaw. Tak jest do dzisiaj – większość zabójstw zostaje wykrytych. W rozmowie z dr hab. Teresą Gardocką, prof. Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS rozmawiamy o tym, jakimi motywacjami kierują się ludzie, popełniając zabójstwa.
Alicja Szewczyk-Firek, redakcja stron internetowych Uniwersytetu SWPS: Dlaczego jeden człowiek zabija drugiego?
Prof. Teresa Gardocka: Motywacja może być np. polityczna. Przykładem zabójstwa politycznego znanym na całym świecie jest śmierć Johna F. Kennedy’ego. W Polsce również mamy przykład zamordowanego prezydenta – Gabriel Narutowicz został zabity po kilku dniach urzędowania z czysto politycznego powodu. Eligiusz Niewiadomski, który go zastrzelił w 1922 r., powiedział, że jest gotów zginąć za Polskę. Nie apelował od wyroku, w którym skazano go na karę śmierci.
Charakter polityczny miało także zabójstwo księdza Popiełuszki, którego sprawcy zostali potraktowani przez władze możliwie łagodnie. Grzegorza Piotrowskiego skazano na 25 lat, a jego dwaj wspólnicy, którzy tak jak on byli oficerami służby bezpieczeństwa, dostali mniejszą karę. W drodze amnestii Piotrowskiemu obniżono karę do 15 lat i tyle lat przebywał w więzieniu.
W dzisiejszych czasach charakter polityczny miało zabójstwo prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
Co jeszcze popycha człowieka do zbrodni?
Bardzo często zemsta. Przykładem zabójstwa z zemsty w Polsce było zabójstwo Bohdana Piaseckiego, syna założyciela Stowarzyszenia Pax. W 1957 r. chłopiec został uprowadzony sprzed liceum świętego Augustyna w Warszawie. Jego ojciec miał za sobą przedwojenną przeszłość polityczno-narodową i był uważany za antysemitę. Związane zwłoki chłopca znaleziono po roku, w piwnicy budynku przy ówczesnej Alei Świerczewskiego. Uznano, że ofiara została zabita w dniu porwania. Piasecki był człowiekiem wpływowym, mimo to śledztwo prowadzono niedbale. Później uważano, że to Urząd Bezpieczeństwa przyczynił się do śmierci jego syna, ale zabójcy nigdy nie wskazano. Byli jednak tacy, którzy sądzili, że uprowadzenie i zabicie chłopca było zemstą Żydów za antysemicką przeszłość ojca. Nie jest to bardzo prawdopodobne, ale z całą pewnością była to zemsta. Nie było to ani zabójstwo na tle rabunkowym, ani na tle seksualnym, ani na żadnym innym.
Czy historia skrywa jeszcze inne ciekawe przypadki?
Podobny charakter miało zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony Alicji Solskiej w latach 90. ubiegłego wieku w willi w Aninie. Sprawców tego zabójstwa nigdy nie wykryto. Była to bardzo okrutna zbrodnia, Jaroszewicza i jego żonę przed śmiercią torturowano. Z domu nic nie zginęło, na ścianach zostały oryginały obrazów Kossaka i Picassa. Nie zginęła żadna biżuteria ani inne kosztowności. Sprawców szukano w różnych miejscach. Wiodącym motywem, którym kierowała się prokuratura, była zemsta za powojenne zdarzenia dotyczące pałacu w Radomierzycach. Hitlerowcy, uciekając, zostawili tam ważne dokumenty. Mówiło się, że Jaroszewicz je stamtąd zabrał i przekazał Związkowi Radzieckiemu. Ludzie, których te dokumenty dotyczyły, mieli być związani z zabójstwem – prokuratura nie znalazła innych przyczyn popełnienia tej zbrodni.
Po latach, w 1996 r., przez chwilę wydawało się, że nastąpił przełom w sprawie – na bazarku złapano drobnego złodziejaszka o pseudonimie Krzaczek, który chciał sprzedać fiński nóż z kolekcji Urho Kekkonena, prezydenta Finlandii. Kekkonen rozdawał takie noże podczas wizyt dyplomatycznych. To był z całą pewnością oryginalny nóż z tej kolekcji, a taki nóż dostał Jaroszewicz, kiedy był z wizytą w Finlandii. Krzaczek, przesłuchiwany przez policję, nie przyznał się do zabójstwa, ale potwierdził, że był w domu Jaroszewiczów i umiał ten dom opisać. Nie jest do końca pewne, czy faktycznie znał ten dom, czy też policjanci przekonali go jedynie do podpisania protokołu. Krzaczka wsypała konkubina, bo ją rzucił. Poszła na policję i powiedziała, że Krzaczek zabił Jaroszewicza, ale potem wszystko odwołała. Konkubiny mają prawo odmowy zeznań i ona z tego prawa skorzystała. Wtedy Krzaczka wsadzili do aresztu, a on wskazał jeszcze dwóch współsprawców. Śledczy postanowili podstępem wyłudzić od niego informacje. Do celi, w której siedział, wsadzono innego aresztanta, z którym zawarto umowę, że jak dowie się czegoś, co pomoże wskazać winnego, to jego sprawa zostanie potraktowana łagodniej. Na marginesie – to jest zupełnie nielegalne. Człowiek, który dzielił celę z Krzaczkiem, potwierdził to, co Krzaczek powiedział policjantom. Prokuratura zgłosiła go jako świadka do sądu, ale nie zdążył zeznawać, bo zmarł. Mówiono potem, że go zamordowano, ale nie ma na to żadnych dowodów.
I tak w 1996 r. Krzaczka prawomocnie uniewinniono, a on oraz jego dwaj rzekomi wspólnicy dostali zadośćuczynienie za niesłuszne tymczasowe aresztowanie.
Czy jest możliwe, że Krzaczek faktycznie zabił Jaroszewiczów?
Na bardzo poważne i znane zabójstwa kładzie się nacisk – śledczy chcą pokazać, że wykryli sprawcę i odnieśli na tym polu sukces. Po latach wszyscy eksperci twierdzą, że Krzaczek nie mógł zabić Jaroszewiczów – był na to zbyt małą płotką.
Jakie są jeszcze inne motywacje zabójców?
Zabójstwa rabunkowe – ludzie zabijają dla pieniędzy. I niekiedy zabijają dla tak małych pieniędzy, że trudno to nam, normalnym ludziom, zrozumieć.
W latach 50. Władysław Mazurkiewicz zabił kilka bogatych kobiet. Nawiązywał z nimi romanse, a potem zabijał je dla pieniędzy. Nazywano go „mordercą z kwiatkiem” – wyglądał jak amant, miał doskonałe maniery, a zabijał z zimną krwią.
W 1997 r. głośna była też sprawa Małgorzaty Rozumeckiej, 22-letniej studentki resocjalizacji. Zwabiła dilerów telefonów komórkowych Ery do lasu, tam ich zabiła z pomocą swojego 16-letniego brata. Została złapana. Brat uciekł za granicę, ale po kilku latach deportowano go ze Stanów Zjednoczonych i osadzono w więzieniu. Rozumecka została skazana na dożywocie, jej brat – ponieważ w chwili zabójstwa miał 16 lat – został skazany na 15 lat pozbawienia wolności.
A jakie są najczęstsze motywy zbrodni?
W polskiej rzeczywistości królują zabójstwa pod znakiem wódki i noża. Na pytanie, dlaczego pan go zabił, skazany odpowiada: nie wiem, byłem pijany, on też był pijany, pokłóciliśmy się o coś, ale nie pamiętam, o co. Najczęściej albo o piwo, albo o pieniądze, przy czym te pieniądze to np. 15 zł uzyskanych ze sprzedaży złomu. Tło zabójstwa jest rabunkowe, bo innego nie da mu się przypisać.
Takie zabójstwa w 80% zdarzają się pod wpływem wódki. Pijany jest nie tylko sprawca, lecz także ofiara i świadkowie. Uczestnikami zdarzenia są najczęściej bezdomni albo ludzie, którzy spotykają się na działkach po to, żeby pić alkohol. Często upijają się do tego stopnia, że nie wiedzą, co robią. O coś się pokłócą – czasem o politykę, czasem o 50 zł. A nóż leży na stole.
Pamiętam sprawę, w której pijany mężczyzna stwierdził, że koledzy ukradli mu komórkę. Jego dwóch towarzyszy leżało już tak pijanych, że nie wiedzieli, co się dzieje. Zawołał czwartego, który też brał udział w libacji. Bili tych dwóch zamroczonych krzesłami i drągami, aż ich zabili. A komórka leżała na beczce pod szmatą. Takie są właśnie często zabójstwa.
Takie zabójstwa przerażają tym, że są w zasadzie bez powodu, a kończą się śmiercią człowieka.
Dokładnie. To są bezmyślne zabójstwa dokonane nożem, młotkiem czy krzesłem z błahego powodu. Jest ich kilkanaście rocznie, trafiają do sądów okręgowych z artykułu 148 Kodeksu karnego i sprawca idzie do więzienia na 15 albo 25 lat. To jest umyślne zabójstwo, bo polski kodeks mówi, że jeżeli ktoś wprowadził się w stan upojenia alkoholowego dobrowolnie, to dla potrzeb winy traktuje się go, jakby był trzeźwy.
Czy zabójstwa spod znaku wódki i noża zamykają polski katalog zbrodni?
Są jeszcze zabójstwa z emocji. Najbardziej znana polska sprawa z tej kategorii to proces Rity Gorgonowej, która w 1931 r. w Brzuchowicach pod Lwowem zabiła córkę swojego konkubenta. Gorgonowa była Rumunką, miała nieszczęśliwe dzieciństwo, potem porzucił ją mąż, a rodzice męża zabrali jej syna. Po przyjeździe do Polski została konkubiną adwokata Zaremby, który miał dwoje dzieci. Jego nastoletnia córka Lusia nienawidziła Rity, bo czuła, że ta zabiera jej ojca. Dziewczyna została zamordowana i to zabójstwo przypisano Gorgonowej.
Czy motywacja kobiet zabójców jest inna niż mężczyzn?
Prawie wszystkie zabójstwa dokonane przez kobiety to zabójstwa tak zwanego tyrana domowego. W książce pt. „Tyran domowy” Magdalena Budyn-Kulik opisuje mechanizm tych zabójstw. Kobieta jest dręczona przez męża czy partnera, długo to wytrzymuje, aż w końcu coś w niej pęka. Historie te powtarzają się zwykle w podobny sposób – mężczyzna pewnego razu wraca pijany do domu, ma ograniczone zdolności bronienia się i kobieta zabija go jakimś ciężkim przedmiotem, który ma pod ręką – młotkiem, garnkiem czy czymś podobnym. Takie są na ogół kobiety-zabójczynie.
Czy takie zabójstwa wpisują się w nurt zabójstw z emocji?
Tak. Są też takie zabójstwa z emocji, w których te emocje pojawiają się doraźnie. Strzelanina w szkole gdzieś w Stanach Zjednoczonych nie jest nowym zjawiskiem. Coś podobnego zdarzyło się w Polsce, we Lwowie, w 1922 r. podczas matury. Nauczyciel zwrócił uwagę dwóm uczniom, którzy rozmawiali ze sobą podczas egzaminu. Wtedy jeden z nich wyjął pistolet i go zastrzelił. Drugi maturzysta też wyjął pistolet i strzelił do innego nauczyciela obecnego na sali. Na tym się nie skończyło. Chłopcy wyszli na korytarz – jeden od razu popełnił samobójstwo, a drugi zranił i zastrzelił kilkoro uczniów. W sumie w strzelaninie zginęło osiem osób. Całe zdarzenie próbowano tłumaczyć wojną. Chłopcy brali udział w wojnie bolszewickiej 1920 r. Uznano, że zniszczyło im to psychikę.
Czyli motywacje zabójstw w Polsce są podobne do tych na świecie?
Tak, chociaż w Polsce pojawia się też kryminologiczny fenomen – powiązanie bardzo okrutnych zabójstw z odwołaniami religijnymi, przy czym wątek religijny nie jest przyczyną zabójstwa, tylko następuje już po dokonaniu zbrodni.
Czy możemy ten fenomen omówić na konkretnym przykładzie?
Mamy dwie zbrodnie z takim następstwem.
Zbrodnia Połaniecka miała miejsce w 1976 r. Jan Sojda ze swoim szwagrem Józefem Adasiem oraz dwoma zięciami zabili 18-letnią ciężarną kobietę, jej męża i 12-letniego brata. Najpierw gonili Krystynę Łukaszek po polu, po czym rzucili ją na jezdnię i przejechali po niej autobusem. Działo się to tuż po pasterce. Świadkowie zdarzenia, mieszkańcy tej samej wsi, siedzieli w tym autobusie. Nikt z tego autobusu nie wyszedł i nie pomógł, wszystkich paraliżował strach. Sprawcy zbrodni kazali przysięgać świadkom – na różaniec, na krew, na świece, na Boga – że nigdy nie zdradzą, co tam widzieli. Skończyło się trzema wyrokami śmierci i jednym dożywociem.
Z jakiej przyczyny zabito tych ludzi?
Ojciec zabitej dziewczyny był sołtysem, który lata wcześniej egzekwował dostawy obowiązkowe. Takie dostawy były dla rolników uciążliwe i oni mu to zapamiętali. Motywem była zemsta, a nie religia.
A druga podobna zbrodnia?
Zabójstwo rodziny Lipów w 1969 r. Zginęli sołtys, bratanek sołtysa, ciężarna żona bratanka, bratowa sołtysa i jego matka. Wywołano pożar, żeby stworzyć pozory, że wszyscy ci ludzie zginęli w płomieniach. Ale ogień nie płonął tak, jak trzeba, więc zarąbano tych ludzi siekierą. Skończyło się dwoma wyrokami śmierci dla głównych sprawców, Zakrzewskiego i jego starszego syna. Młodszy syn, który miał wówczas niewiele ponad 20 lat, dostał 15 lat. Po dokonaniu tego zabójstwa sprawcy przysięgali sobie wzajemnie – na święty obraz, na krzyż – że jeden na drugiego nigdy nic nie powie.
Jakie okoliczności łagodzące mogą wpłynąć na ocenę sądu?
Są trzy rodzaje zabójstw uprzywilejowanych – dzieciobójstwo, eutanazja i zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia, czyli tak zwane zabójstwo w afekcie.
Dzieciobójstwo jako zabójstwo uprzywilejowane to brzmi strasznie.
Dzieciobójczynią może być tylko kobieta, bo przestępstwo dzieciobójstwa jest opisane w ten sposób, że matka zabija własne dziecko. W Polsce jest kilkanaście przypadków dzieciobójstwa rocznie. W 1997 r. podjęto próbę, żeby dzieciobójstwo w Kodeksie karnym było ujęte inaczej, żeby ono dotyczyło tylko matki, która zabija dziecko, które rodzi się bardzo zniekształcone. W Polsce do lat 50. XX wieku obowiązywał całkowity zakaz aborcji, z żadnych przyczyn nie wolno było legalnie dokonać aborcji. Jednocześnie matki nieślubnych dzieci były drastycznie potępiane. W tej chwili jest zupełnie inaczej. Po pierwsze, są środki antykoncepcyjne, po drugie, są powody, dla których można dokonać aborcji, po trzecie, matki dzieci nieślubnych w żadnej mierze nie są potępiane. Nie tak dawno temu w województwie dolnośląskim 70% dzieci rodziło się poza małżeństwem – ludzie z jakichś przyczyn nie zawierali małżeństw, mając dzieci. Jak to dochodzi do 70%, to trzeba szukać przyczyny w uregulowaniach prawnych typu: pierwszeństwo dzieci samotnych matek do żłobka, pierwszeństwo do przedszkola, wyższy zasiłek wychowawczy. Prawnicy mówią, że społeczne przyczyny dzieciobójstwa zniknęły. A jeśli nie ma społecznych przyczyn dzieciobójstwa, to trzeba spowodować, żeby ta kategoria zniknęła lub została inaczej ujęta.
A jeśli chodzi o eutanazję?
Pojawia się jedno skazanie na parę lat. Eutanazja to jest zadanie śmierci na żądanie osoby uśmiercanej i pod wpływem współczucia. Ciężko i nieuleczalnie chorzy ludzie proszą o to, żeby ich zabić. Eutanazja w Polsce jest przestępstwem. Eutanazja jest legalnie wykonywana przez lekarza w Belgii, Holandii, Kanadzie i w jednym stanie australijskim. W Belgii wykonuje się kilkaset eutanazji rocznie. Eutanazja zawsze musi być zgodna z przepisami i jest oceniana ex post, zarówno w Belgii, jak i w Holandii nikt nie wydaje zgody na eutanazję. Lekarz podejmuje postanowienie, po konsultacji z innym lekarzem, że u tego chorego na jego prośbę należy zastosować tak zwaną dobrą śmierć przy pomocy medykamentów. Ocenia to kilkunastoosobowa komisja stworzona z prawników i etyków. Ten lekarz zawsze naraża się na ewentualną ocenę komisji, że to nie była eutanazja, a zwykłe zabójstwo. To jest rozwiązanie ochronne. Oni mu nie mówią: „Dobrze, możesz zabić”, a jedynie: „Rób, jak uważasz, a my to ocenimy później”. To się wiąże z żądaniem i ze współczuciem. Z tym, że niektórzy mówią, że cierpienie można złagodzić. Rzecz jest bardzo kontrowersyjna.
I jeszcze uprzywilejowane zabójstwo w afekcie.
Jest wtedy, jeżeli ktoś pod wpływem gwałtownego zdarzenia traci kontrolę nad swoim zachowaniem. Najczęściej jest to zdrada małżeńska. Ale są też przypadki, w których ktoś widział, że kogoś gwałcą albo biją i stanąwszy w obronie ofiary, stracił kontrolę nad tym, co robi, aż pozbawił oprawcę życia. To jest zabójstwo w afekcie pod wpływem silnego wzburzenia.
Nie byłoby pełnego obrazu polskich zabójstw bez seryjnych zabójców. Co możemy o nich powiedzieć?
Seryjni zabójcy są wszędzie, także w Polsce.
Przypadek Leszka Pękalskiego, tzw. wampira z Bytowa – przyznał się do 80 zabójstw, choć dowody były tylko na jedno. Te 80 zabójstw to na pewno nie była fantazja Pękalskiego, bo ofiary rzeczywiście nie żyły. Skazano go na karę śmierci za to jedno udowodnione zabójstwo. Ponieważ później zniesiono karę śmierci, w praktyce dostał 25 lat.
Kolejny seryjny zabójca, Mariusz Trynkiewicz – zabił czterech chłopców, dostał czterokrotną karę śmierci, którą zamieniono na 25 lat pozbawienia wolności; siedzi teraz w ośrodku dla bestii w Gostyninie.
I jeszcze wampir z Zagłębia, Zdzisław Marchwicki, został skazany na karę śmierci i tę karę wykonano. Jego brat Jan był szefem dziekanatu na Wydziale Prawa Uniwersytetu Śląskiego. Z całą pewnością był również uwikłany w zabójstwa – u niego w domu znaleziono przedmioty z miejsc zbrodni. Otrzymał również karę śmierci, ale w drodze łaski zmieniono ją na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiadu udzieliła:
dr hab. Teresa Gardocka, prof. Uniwersytetu SWPS – prawnik, specjalista prawa i postępowania karnego oraz prawa karnego międzynarodowego. Interesuje się zmianami, jakie dokonały się w okresie transformacji Polski, wliczając w to kwestie opieki społecznej. Na Uniwersytecie SWPS pełni funkcję dyrektora Instytutu Prawa. Prowadzi wykłady z polityki społecznej, prawa karnego międzynarodowego, etyki prawniczej i pracowniczej.