Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, które zapadło w dniu 22 października 2020 roku, jest drugą ingerencją Trybunału w przepisy ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży.
Pierwsza miała miejsce w 1996 roku (wyrok TK o sygn. 26/96), kiedy to Trybunał w składzie, któremu przewodniczył profesor Andrzej Zoll, uznał za niezgodną z Konstytucją czwartą z istniejących wówczas przesłanek dopuszczalności przerywania ciąży. Pozwalała ona na terminację ciąży, gdy „kobieta ciężarna znajduje się w ciężkich warunkach życiowych lub trudnej sytuacji osobistej”, co nazywano dopuszczalnością przerywania ciąży ze względów społecznych.
Artykuł był publikowany w Dzienniku Rzeczpospolita z dnia 26.10.2020 r.
Pozostałe w ustawie trzy przesłanki dopuszczalności przerywania ciąży przetrwały ponad dwadzieścia lat jako tak zwany kompromis aborcyjny i wydawały się niewzruszoną częścią porządku prawnego w demokratycznym państwie prawnym. Wydawały się aż do 22 października 2020 roku.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego (K1/20) zapadł w składzie, któremu przewodniczyła Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego z dwoma zdaniami odrębnymi: sędziego Leona Kieresa i sędziego Piotra Pszczółkowskiego.
Trybunał uznał za niezgodną z Konstytucją kolejną przesłankę dopuszczalności przerywania ciąży w postaci „gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu."
Pozostały dwie przyczyny, pozwalające na legalną terminację ciąży: gdy stanowi zagrożenie dla zdrowia lub życia kobiety ciężarnej oraz gdy zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.
W obecnej sytuacji politycznej i ich istnienie jest kwestią czasu. Dyspozycyjny Sejm i równie dyspozycyjny Trybunał Konstytucyjny prowadzą nas z powrotem do piekła kobiet, którego doświadczały nasze babki i prababki przed 1956 rokiem, do kiedy to przerywanie ciąży było w Polsce niemal całkowicie zakazane. Niemal, czyli tak jak dziś, po 22 października.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego jest ostateczne i niewzruszalne. Istniejący dziś stan prawny można zmienić tylko przez uchwalenie nowej ustawy.
Władza zmusiła kobiety nie do bohaterskiej decyzji urodzenia ciężko chorego dziecka o krańcowo niepomyślnym rokowaniu co do dalszego życia, a do przymusowego bohaterstwa w postaci konieczności urodzenia takiego dziecka, co skazuje je i jego matkę na trudny do wyobrażenia zły los.
Oczywiście, kobieta, która nie chce urodzić chorego dziecka, zrobi wszystko, by nie urodzić. Bogate wyjadą za zachodnią lub południową granicę, gdzie terminacja ciąży jest legalna. Biedniejsze na Ukrainę, gdzie również jest legalna, ale znacznie mniej bezpieczna. Biedne lub mniej zaradne zdadzą się na pokątne zabiegi, niebezpieczne dla zdrowia i życia. Jeszcze inne, które doświadczyły już ciąży z dotkniętym wadą płodem, nigdy nie zdecydują się na kolejną, wiedząc, że nawet najpoważniej uszkodzone dziecko będą musiały urodzić.
Tak więc, po pamiętnym potraktowaniu ciężarnej kobiety przez profesora Chazana, po długim okresie agresji wobec doktora Dębskiego, który wykonywał zgodne z prawem aborcje, po ustawie przyznającej „trumienkowe" w wysokości 4000 zł za urodzenie poważnie uszkodzonego dziecka, wróciłyśmy legalnie do piekła.
Polskie prawo aborcyjne stało się najbardziej restrykcyjne w Europie.
Żadna terminacja ciąży nie jest dobrem, może być tylko dużo mniejszym złem. Kobiety mają prawo do swego ciała, którego częścią jest płód. Nie wszyscy w Polsce należą do kościoła rzymskokatolickiego, który stoi za kształtowaniem prawa wbrew prawom kobiet. Nikt nie był nigdy w Polsce zmuszany do terminacji ciąży, to zawsze dramatyczny wybór kobiet. To zarazem część wolności kobiet, z której odebraniem kobiety nigdy się nie pogodzą. Państwo prawa nie ma prawa odbierać kobietom wolności wyboru w imię religii. Religia jest prywatną sprawą ludzi, także ludzi władzy, religia nikogo nie uprawnia do narzucania własnego prawa innym. Piekło, według kościoła, czeka niektórych po śmierci. Nikt nie ma prawa kreowania kobietom piekła na ziemi. Władza musi się opamiętać szybko, zanim ludzie ją do tego zmuszą. Każdy taki krok, jaki został wykonany 22 października, przybliża tę władzę do upadku. Tylko społeczny koszt doprowadzenia jej do upadku może być znaczny.
dr hab. Teresa Gardocka, prof. Uniwersytetu SWPS – prawnik, specjalista prawa i postępowania karnego oraz prawa karnego międzynarodowego. Interesuje się zmianami, jakie dokonały się w okresie transformacji Polski, wliczając w to kwestie opieki społecznej. Na Uniwersytecie SWPS pełni funkcję dyrektora Instytutu Prawa. Prowadzi wykłady z polityki społecznej, prawa karnego międzynarodowego, etyki prawniczej i pracowniczej.