Próby usprawnienia rozpoznawania spraw cywilnych podejmowane są niemal od zawsze. Ich skuteczność jest poddawana w wątpliwość, co ma swoje uzasadnienie w kolejnych, czasem kilkukrotnych w ciągu roku próbach – pisze adwokat dr Olga Maria Piaskowska, wykładowczyni na kierunku Prawo Uniwersytetu SWPS.
Jedną z ostatnich miała być obowiązująca w znacznej mierze od 7 listopada 2019 r. nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego. Już przed jej wejściem w życie zgłaszano wątpliwości co do niektórych rozwiązań. Zanim jednak doczekaliśmy się utrwalonej praktyki orzeczniczej, sądownictwo musiało zmierzyć się z nieznanym w ostatnich latach wyzwaniem – pandemią koronawirusa. Usprawnienie wymiaru sprawiedliwości zeszło więc na dalszy plan, jego miejsce zajęła konieczność jego organizacji w realiach pandemicznych.
Strategia walki z koronawirusem w kontekście funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości wydaje się niejasna. Kolejne ustawy (tzw. tarcze) wprowadzały coraz nowsze rozwiązania mające nie tylko wesprzeć funkcjonowanie poszczególnych sektorów gospodarki, ale też zapewnić sprawne funkcjonowanie sądownictwa i administracji w czasie pandemii. Władza ustawodawcza wykazała się tu niebywałą, choć sprawdzoną już wielokrotnie sprawnością, uchwalając kolejne ustawy w tempie, które niegdyś wydawało się być niemożliwe do osiągnięcia (z zachowaniem reguł prawidłowej legislacji). Gdyby obecna szybkość procesu legislacyjnego przełożyła się na prowadzone procesy cywilne, zapewne wprowadzanie kolejnych nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego byłoby zbyteczne. Patrząc na rozwiązania tzw. Tarczy 3.0, które w znacznej mierze doprowadziły do zmian w dotychczasowym procesie cywilnym, wydaje się, że taki właśnie cel przyświecał ustawodawcy. Czy tymczasowa organizacja postępowania cywilnego na skutek zmian wprowadzonych tzw. Tarczą 3.0 nie sprawi, że wymiar sprawiedliwości z pandemii wyjdzie „na tarczy”? Już same wprowadzenie przepisów regulujących proces cywilny w ustawie innej niż Kodeks postępowania cywilnego budzi wątpliwości. Treść obowiązujących jedynie tymczasowo przepisów owe wątpliwości jedynie wzmacnia.
Artykuł został opublikowany w dzienniku Rzeczpospolita z 9.01.2021 r.
Jawność postępowania uważana jest za jedną z podstawowych zasad procesu cywilnego, mającą swoje źródło w Konstytucji RP (art. 47), Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (art. 6) czy Karcie Praw Podstawowych (art. 47). W przepisach Kodeksu postępowania cywilnego ma ona swoje odzwierciedlenie nie tylko w art. 9 k.p.c., lecz także w regule, zgodnie z którą to, co ustawa nakazuje rozpoznać na posiedzeniu niejawnym, sąd może rozpoznać na rozprawie. Rozprawa jako z reguły otwarta wobec publiczności (jawność zewnętrzna) dotychczas stanowiła regułę, od której przepisy w wyjątkowych przypadkach przewidywały odstępstwo. Tymczasem stosownie do art. 15zzs1 pkt. 2 tzw. Tarczy 3.0, w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 oraz w ciągu roku od odwołania ostatniego z nich, w sprawach rozpoznawanych według przepisów ustawy z dnia 17 listopada 1964 r. - Kodeks postępowania cywilnego, przewodniczący może zarządzić przeprowadzenie posiedzenia niejawnego. Mimo że w przepisie przewidziano warunki, które muszą być kumulatywnie spełnione, by odbyć posiedzenie niejawne, przepis ten odwraca dotychczas istniejącą regułę. Sprawę można zatem przede wszystkim rozpoznać na posiedzeniu niejawnym (przy spełnieniu warunków z ww. przepisu), a dopiero w drugiej kolejności na rozprawie. Choć należałoby przyjąć założenie, że wprowadzenie przesłanek odbycia posiedzenia niejawnego będzie chroniło przed zbyt szerokim stosowaniem tego przepisu, to ich lektura te założenie jednoznacznie obala. Co więcej, samo sformułowanie tych przesłanek jest na tyle niefortunne, że może powodować szereg problemów. Patrząc na pierwszą z nich, stanowiącą, że wyznaczenie posiedzenia niejawnego jest możliwe, gdy, po pierwsze, przewodniczący uzna rozpoznanie sprawy za konieczne, rodzi się pytanie, czym są sprawy, których rozpoznanie nie jest konieczne? Kolejne przesłanki jedynie pogłębiają istniejące wątpliwości, choć lektura tych przesłanek wskazuje na jasny przekaz ustawodawcy – rozpoznając sprawy na posiedzeniu niejawnym, poprawimy funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Nie sposób temu twierdzeniu odmówić racji. W sumie, czemu ma służyć uczestnictwo stron lub pełnomocników? Przedstawiając argumentacje, one jedynie przeszkadzają. A publiczność? W sumie też jest nie potrzebna, niech znajdzie sobie inną rozrywkę. Wydaje się, że od wprowadzenia tych rozwiązań wiedzie prosta droga do wprowadzenia tej „nowej reguły” nie tylko jako tymczasowej. Jest to jednak droga po równi pochyłej, gdzie jedynym hamulcem jest rozsądek polskich sędziów. To oni jako jedyni mogą się temu przeciwstawić. Inaczej może okazać się, że polski wymiar sprawiedliwości po pandemii znajdzie się „na tarczy”, gdy za jakiś czas Europejski Trybunał Praw Człowieka wytknie nam naruszenie art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
dr Olga Maria Piaskowska – prawnik, adwokat. W pracy naukowej zajmuje się prawem i postępowaniem cywilnym, problematyką prejudycjalności w postępowaniu karnym, problematyką przewlekłości postępowania, stosowaniem Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jest współtwórcą (wraz z dr. Piotrem Piesiewiczem) idei Szkoły Prawa Uniwersytetu SWPS, w tym autorskich zajęć z umiejętności prawniczych. Pełni funkcję starszego asystenta sędziego w Izbie Cywilnej Sądu Najwyższego, przez kilka lat była opiekunem Sekcji Cywilnej Studenckiej Poradni Prawnej Uniwersytetu SWPS. Członkini takich organizacji i stowarzyszeń, jak: The Association of Law Teachers (ALT), sieci LERN (Legal Education Research Network), GAJE (Global Alliance for Justice Education), Polskie Stowarzyszenie Prawa Europejskiego.