Jakie cechy pozwalają kobietom skutecznie konkurować z mężczyznami w przestrzeni zawodowej? Co czyni je świetnymi współpracowniczkami? Dlaczego siła fizyczna i męska dominacja sprawdzają się na boisku, a podczas strategicznych spotkań już nie? – na podstawie własnych doświadczeń biznesowych wyjaśnia w Strefie Zarządzania Przemysław Powalacz, prezes zarządu Geberit Polska, wykładowca Uniwersytetu SWPS.
Czy doczekamy się kiedyś porównywalnych wyników osiąganych przez kobiety i mężczyzn w wielu szybkościowych czy siłowych dyscyplinach sportowych? Zapewne nie. Matka natura dość jasno ukształtowała tutaj reguły gry dla gatunku ludzkiego (bo przecież nie u wszystkich zwierząt samce mają przewagę fizyczną nad samicami). Czy te same reguły powinniśmy zaaplikować do sfery umysłu, charakteru i osobowości? Już samo pytanie wydawać się może przejawem męskiej arogancji. Jednak, nie wiedzieć czemu, w przestrzeni zawodowej wciąż istnieje zbyt wiele profesji, w których siła fizyczna ani nie stanowi o mistrzostwie, ani nie uzasadnia męskiej dominacji. Czy to dobrze? Myślę, że nie. Nie tylko dlatego, że mam bardzo dobre doświadczenia zawodowe we współpracy z kobietami, ale po prostu uważam, że posiadają one wiele właściwych im cech i umiejętności, dzięki którym mogą skutecznie konkurować w przestrzeni zawodowej z nami, facetami.
Po pierwsze: wytrwałość
Pierwsza z nich to w mojej opinii wytrwałość, jakże potrzebna w pracy do skutecznego za mknięcia projektu czy osiągnięcia zakładanych w danym okresie wyników. Umiejętność przetestowana i wytrenowana przez wszystkie noce, kiedy trzeba wstawać do płaczącego dziecka. W jak wielu rodzinach ten obowiązek bierze na siebie ojciec? W jak wielu jest on chociaż równomiernie rozłożony na oboje rodziców? Dzielony przez noce, tygodnie, miesiące? Gdyby była to tzw. bułka z masłem, zapewne regularne budzenie i pozbawianie snu nie byłoby tak skuteczną metodą stosowaną wobec przesłuchiwanych tych najtrudniejszych do złamania. A jednak kobiety robią to bezkompromisowo, reagując na niemal każde zakwilenie naszych pociech, a nad ranem... często wraz z nami zbierają się do pracy.
Po drugie: roztropność w ocenie ryzyka
Drugi wielki atut to roztropność w ocenie ryzyka. Kiedy niedawno oddawałem się nowej ski-alpinistycznej pasji i dzieliłem wrażeniami z rodzicami, ojciec z przyjemnością oglądał nagrania ze szczytów, komplementował pogodę, a mama zadała serię racjonalnych pytań: czy chodzę sam, czy w grupie, czy zgłaszam komuś wyjście w góry, jak zapewnić przyczepność na lodzie, jak działa detektor lawinowy... W jej wykonaniu była to cała holistyczna diagnostyka. Z takim podejściem, nie tylko w stosunku do oceny ryzyka, spotykam się u kobiet dość często. Czy umiejętność stawiania trafnych diagnoz nie jest atutem w kontrolingu finansowym albo w chirurgii? Czy obok wyjątkowych zdolności manualnych (a w tym obszarze w szkole na zajęciach plastyczno-technicznych często... dominują dziewczynki), umiejętność perfekcyjnie postawionej diagnozy nie jest jednym z krytycznych czynników powodzenia zabiegu? Pojęcia o medycynie nie mam, ale Jerome Groopman w książce „How doctors think?” przekonuje, że diagnoza jest najważniejsza (menedżerom też tę lekturę polecam).
Po trzecie: intuicja
No i kobieca INTUICJA. Kto o niej nie słyszał? Nasze mamy, siostry, żony, partnerki powołują się na nią i wykorzystują ją regularnie, często z powodzeniem. Aplikują ją tam, gdzie nie wszystko można zmierzyć, zważyć, opisać algorytmem. Tam, gdzie kluczową determinantą rozwoju wydarzeń jest skomplikowana natura człowieka. Gdzie coraz większą rolę grają zmienność i nieprzewidywalność otoczenia. Podczas zajęć na uniwersytecie przekonuję słuchaczy, że najlepsi przywódcy są bardziej „made” niż „born”. Bo są! Ale nawet jeśli u liderów dominuje komponent zdobytej wiedzy, doświadczenia, nabytych specjalistycznych kompetencji, wciąż pozostaje ta miękka, wrodzona, która często czyni różnicę.
Autor
Przemysław Powalacz
Prezes zarządu Geberit Polska, wcześniej prezes zarządu Sanitec Koło. Członek rad nadzorczych, wykładowca Uniwersytetu SWPS, wolontariusz w projektach społecznych, mentor w obszarze przywództwa, strategii i zarządzania. Absolwent SGH oraz programu MBA UW & University of Illinois. Ukończył także kilka programów menedżerskich w INSEAD, London Business School, HEC oraz Harvard Business School.