Poza rozrywkowym aspektem filmu, istnieje także aspekt komunikacyjny, który nierozerwalnie łączy się z obrazem. Rzadko uświadamiamy sobie, że przekaz filmowy może niezwykle silnie wpłynąć na mentalność ludzi, nawet w kontekście światopoglądowym. Jakiś czas temu święcił triumfy w polskim kinie film Wojciecha Smarzowskiego pt. „Kler”. Twórca zapoczątkował tym filmem szeroką, medialną dyskusję na temat Kościoła Katolickiego w Polsce, mógł też realnie wpłynąć na przekonania ludzi. O sile filmu, który może być liderem społeczeństwa, opowie Mayu Gralińska-Sakai, studentka kierunku Zarządzanie i Przywództwo na Uniwersytecie SWPS.
Siła przekazu
Pomijając filozoficzne dyskusje na temat wzajemności w relacji twórca-dzieło, sukces przekazu jest wtedy, kiedy artysta oprawi sztukę w indywidualne zabiegi artystyczne i utożsami widza z pewnymi emocjami, które poruszą go i skłonią go do refleksji. Niestety, nie można oczekiwać, że każdy widz zrozumie, odbierze i poczuje ten przekaz w taki sposób, o którym myślał twórca. Przykładem może być tu przemoc pokazywana w filmach Quetnina Tarantino. W internecie znajdujemy setki opinii, które wskazują na istniejącą zależność między wykreowanym kultem „gun violence” a np. wzrostem liczby strzelanin w Ameryce. Znamienna wydaje się w związku z tym wypowiedź Tarantino: „(...) filmy mają na celu pozwolić uwierzyć. Chodzi o wyobraźnię. Częścią tego jest to, że staramy się stworzyć realistyczne doświadczenie, ale my je udajemy. I fałszowanie to sztuka, czyli uwierzenie, że fałsz może być prawdą. Nie sądzę, żeby w filmie było miejsce na prawdziwą śmierć” – kontynuował twórca (IndieWire, 2013). Jest to fragment obronnej wypowiedzi Tarantino w wywiadzie, w którym dziennikarz zarzuca mu właśnie „inspirowanie” się przemocą. Jak się okazuje bowiem, film może być punktem wyjścia – w pozytywnym, ale i negatywnym znaczeniu – dla różnych zjawisk.
Odpowiedzialność twórców filmowych
Twórcy filmowi to też biznesmeni. Branżę filmową można porównać do ogromnej machiny, na czele której stoi lider-wizjoner i od którego zależy wszystko, co wydarzy się na planie, ale to tylko tak się wydaje. Kto w branży filmowej decyduje o finalnych rozwiązaniach? Oczywiste jest, że odpowiedzialność ta spoczywa na osobie dysponującej budżetem przyznanym na dany projekt, innymi słowy posiada obecnie największe i najsilniejsze narzędzie władzy. Obiegowa opinia mówi, że Ameryką rządzi Hollywood. Znani aktorzy i aktorki mają niemal taką samą władzę, a co najmniej wpływ na społeczeństwo, porównywalny z politykami. Barack i Michelle Obama podpisali ostatnio wieloletni kontrakt z Netflixem: „Barack i ja zawsze wierzyliśmy w siłę opowiadania, która nas inspiruje, abyśmy myśleli inaczej o otaczającym nas świecie i abyśmy mogli otworzyć nasze umysły i serca innym " – powiedziała Michelle Obama. Z kolei Ted Sarandos (Netflix Chief Content Oficer) skomentował to wydarzenie następująco: „Barack i Michelle Obama mają wyjątkową pozycję, aby odkrywać i pokazywać historie ludzi, którzy mają wpływ na ich społeczności i dążą do zmiany świata na lepsze. Jesteśmy niesamowicie dumni, że zdecydowali się na współpracę z Netflix, który jest nową przestrzenią dla ich niesamowitych umiejętności narracyjnych.” (me-dia.netflix.com, May 2018). Para liderów politycznych, która zdobyła sympatię ludzi na całym świecie, postanowiła wpłynąć filmem na społeczeństwo. Z usług Netflixa korzysta już 125 mln ludzi w 190 krajach, i fakt ten jest uznawany za początek nowej ery, gdyż film stał się niezwykle łatwo dostępną rozrywką.
Film jako narzędzie propagandy
Kraje, które w dalszym ciągu tkwią w systemach komunistycznych i autokratycznych stosują propagandę właśnie w sztuce. Historia filmu zawiera całkiem interesujący propagandowy rozdział. Jednym z przykładów tej propagandy może być film „The Triumph of the Will” z 1935 roku, którego reżyserką była Leni Riefenstahl, wielbicielka Adolfa Hitlera. Natomiast sam Adolf Hitler był producentem filmu. Znawcy tematu mówią, że jest to jeden z najskuteczniejszych i legendarnych filmów propagandowych szerzących nacjonalizm i faszyzm, zachwalających i promujących działalność polityczną Hitlera, który okrzyknięto wtedy ogromnym sukcesem. Na tle innych filmów dokumentalnych, film Riefenstahl wyróżniał się środkami artystycznymi takimi jak m.in. dynamika obrazu. Jak na tamte czasy można śmiało stwierdzić, że film ten był innowacyjny i dysponował ogromną siłą przekazu na ówczesnego widza. Opinię tę potwierdzają liczne wypowiedzi medialne publikowane w prasie światowej: „Film „Triumf woli” uwiódł wielu mądrych mężczyzn i kobiety, przekonał ich do podziwiania, a nie pogardzania, i niewątpliwie zdobył przyjaźń nazistów jako sprzymierzeńców na całym świecie" (The Independent, 2003).
Gdy zapoznajemy się z informacjami o życiu i twórczości Leni Riefenstahl, to łatwo zauważymy, że historia jej kariery robi niemałe wrażenie. Ścieżkę zawodową zaczęła jako tancerka, między innymi pod skrzydłami takich osobowości jak Mary Wigman, która rozpoczęła nurt ekspresjonistyczny (także taniec wyrazisty). Do filmu trafiła jako aktorka a następnie sama stworzyła film, pisząc scenariusz, reżyserując, będąc główną aktorką i zajmując się montażem materiału. Pierwsze filmy Riefenstahl okazały się sukcesem i zainteresowali się nimi politycy pełniący wówczas władzę. Jednym z nich był Adolf Hitler, który stał producentem i promotorem wspomnianego już filmu “Triumf Woli”. Po zakończeniu drugiej wojny światowej Leni Riefenstahl została zamknięta w więzieniu. Po 4 latach wypuszczono ją na wolność i oskarżono o przynależność do partii nazistowskiej, choć jak się potem okazało, nigdy oficjalnie do tej partii nie wstąpiła. W 1952 roku uzyskała status osoby całkowicie zwolnionej z aresztu i oczyszczonej z postawionych wcześniej zarzutów. Po latach, w jednym z wywiadów, Riefenstahl tak oto tłumaczyła i usprawiedliwiała swoją propagandową twórczość filmową: „Ten film nie był dla mnie kwestią polityczną, lecz organizacyjną. Tak samo filmowałabym w Moskwie, gdybym musiała, albo w Ameryce, gdyby odbywało się tam coś takiego. Niezbyt chętnie, ale gdybym musiała byłoby tak samo. Fotografowałam i filmowałam konkretną materię, motywy - najlepiej jak umiałam. I było mi wszystko jedno, czy chodzi o politykę, czy owoce i warzywa, czy też o coś innego.” (wypowiedź z 1993 roku). Film „Triumf Woli” doczekał się kontrodpowiedzi i w 1940 roku powstała komedia „The Great Dictator” w roli głównej z Charlie Chaplinem, nominowana do pięciu nagród Film Academy Awards.
Wielu widzów doskonale pamięta scenę, w której dyktator w swoim gabinecie bawi się balonem-globusem, odbijając go z taneczną lekkością w rytm pogodnej, lekkiej muzyki i potem widzimy jak balon pęka. W finałowej scenie, gdzie główny bohater ucieka z obozu koncentracyjnego i zostaje pomylony z postacią dyktatora w wyniku czego, jest zmuszony wygłosić przemówienie emitowane w publicznej telewizji, ogłasza zmianę poglądów i swoim monologiem, gorąco wyraża patos humanizmu.
Filmy jako kamienie milowe w historii ludzkości
Wreszcie można wyróżnić przykłady filmów, które brały udział w procesie uświadamiania ludzi o bieżącym i następującym rozwoju cywilizacyjnym, które były kamieniami milowymi w dziejach ludzkości. Przykładem może być tu „2001: Odyseja Kosmiczna” z 1968 roku w reżyserii Stanleya Kubricka, jeden z najbardziej przełomowych filmów fantastycznych, gdzie dzięki poetyckiej i ponadczasowej formie, widz wprowadzony zostaje w dotąd niewyobrażalny dla człowieka świat życia w kosmosie. Film ten miał tak dużą siłę odziaływania, że stał się istotnym impulsem dla powstania ruchu hipisowskiego oraz zainspirował Davida Bowiego do stworzenia piosenki „Space Oddity”. Można założyć, że to przełomowe dzieło filmowe Kubricka rozpoczęło proces rozwoju świadomości społecznej dotyczącej eksploracji kosmosu i przygotowało grunt do lądowania człowieka na księżycu, które nastąpiło w rok po premierze filmu. Sam reżyser tak oto skomentował sens i cel stworzenia tego filmu: „Chciałem stworzyć wizualne doświadczenie, przekraczające racjonalne pojmowanie, docierające bezpośrednio do podświadomości, ze swą zawartością emocjonalną i filozoficzną. Zapragnąłem, by film ten stał się subiektywnym doświadczeniem, dotykającym najgłębszych pokładów świadomości, tak jak potrafi to czynić muzyka. Filozoficzne i alegoryczne znaczenie filmu, ma zależeć wyłącznie od jego odczytania przez indywidualnego widza.”
Podsumowując, można powiedzieć, że producenci i reżyserzy filmowi, świadomi ogromnej siły oddziaływania sztuki, wpływają na jednostkę i na społeczeństwo, starając się ukształtować pewne postawy. Film może służyć jako narzędzie do manipulacji emocjami, w tym pozytywnym i negatywnym aspekcie. Twórcy filmowi stają się świadomymi liderami społeczeństwa, którzy są traktowani jako wizjonerzy i mentorzy.
Autor
Mayu Gralińska-Sakai
Studentka I roku kierunku Zarządzanie i Przywództwo na Uniwersytecie SWPS. Pełni funkcję koordynatorki projektu Filmowa Akademia Zarządzania, który jest oddolną inicjatywą studencką. Mayu jest także absolwentką warszawskiej szkoły baletowej i aktorką, występuje w teatrach, operach (“Zemsta Nietoperza”, “Umarłe Miasto”, “Turandot”, “Traviata”, “Upiór w Operze”) i w filmach (“Psubrat”,”Bodo”,”Kogel Mogel 3”). Jako artystka wielokrotnie pojawia się na planach, ale interesuję ją zarządzanie w filmie. Jej zdaniem, realizacja dobrego materiału filmowego jak i spektaklu teatralno-operowego, to wiele szczebli organizacyjnych i machina potęgi potencjału ludzkiego, za którym stoi inteligentne zarządzanie i przywództwo.