Emocje? Ostrożnie! Przecież trzeba je do siebie dopuszczać tylko w określonych sytuacjach i umieć je kontrolować. A szczególnie w pracy. Dlaczego jest to mylne przeświadczenie? „Niektórzy twierdzą, że emocje to relikt sprzed 300 milionów lat, z czasów kiedy były one konieczne do przetrwania naszego gatunku”, pisali David R. Caruso i Peter Salovey w książce „Inteligentny emocjonalnie menedżer”. Jednak „Ośrodki emocji zlokalizowane w naszym mózgu nie mają odgrywać drugorzędnej roli w naszym procesie myślowym, wręcz przeciwnie – stanowią integralną część myślenia, rozumowania i interakcji”. O tym, jaką rolę w biznesie i zarządzaniu pełnią emocje, jak sobie z nimi radzić i dlaczego nie lubimy „osób bez emocji” mówi dr Ewa Jarczewska-Gerc, psycholog biznesu z Uniwersytetu SWPS.
Emocje w pracy, czyli wściekłość na maszyny
Myśląc – „wywoływanie emocji”, mówimy – „relacje z ludźmi”. Ale niekoniecznie tak musi być. Już w pracy z komputerem emocje dają się we znaki. I nie zawsze sobie z nimi odpowiednio radzimy. Uderzenia, kopnięcia, wyrywanie kabli, rzucane myszką, wyzwiska – naszą złość i frustrację na nieodpowiednio funkcjonujący sprzęt wyładowujemy najczęściej bezpośrednio na niego. Pokazuje to raport „Wściekłość na maszynę”, w którym to aż 75 proc. ankietowanych przyznało się do tego typu praktyk. Takie agresywne zachowanie nie jest ani wskazane, ani dla nas dobre. – Oczywiście można ustawić worek treningowy, jeśli boimy się o zbyt szybką eksploatację drukarki. Uderzanie w sprzęt jest najłatwiejszym rozwiązaniem, a my, leniuchy, uwielbiamy przecież najprostsze i najłatwiejsze rozwiązania – mówi psycholog biznesu dr Ewa Jarczewska-Gerc. – Można złamać lub uszkodzić rękę lub zepsuć sprzęt albo narazić się na drwiny i utratę szacunku ze strony współpracowników. Wybieramy maszynę, bo ona nie odda – przynajmniej na razie, w przyszłości nie wykluczam, że będą drukarki, które dadzą nam po łapach za takie zachowanie. Warto więc się przestawić i rozładowywać energię w bardziej pokojowy sposób – dodaje dr Jarczewska-Gerc. Emocje są częścią naszej codzienności, również zawodowej, a ich źródłem w pracy może być… wszystko, nawet, jak widzimy, zawodzący nas sprzęt. Co zrobić z tymi emocjami? Czy agresywne zachowanie je rozładuje? – Mnie samej zdarzyło się kilka razy uderzyć w jakiś przedmiot, więc nie zamierzam demonizować takich zachowań, nie są one jednak rozwiązaniem. Badania pokazują, że rozładowywanie złości poprzez uderzanie czy inne formy agresji niestety nie redukują jej, tylko prowadzą do jej eskalacji i zachęcają do dalszych agresywnych zachowań – zauważa dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Badania pokazują, że rozładowywanie złości poprzez uderzanie czy inne formy agresji niestety nie redukują jej, tylko prowadzą do jej eskalacji i zachęcają do dalszych agresywnych zachowań.
Homo senties, człowiek emocjonalny
Być oazą spokoju, świątynią zrozumienia; profesjonalnym menedżerem, zrównoważonym w swoich decyzjach liderem, lubianym pracownikiem. Chcielibyśmy chodzić do pracy bez emocji. One mogą przecież utrudniać nam efektywne wykonywanie naszych obowiązków zawodowych i komplikować funkcjonowanie w firmie. Często uważamy, że okazywanie emocji w pracy jest nieprofesjonalne i powinniśmy być racjonalni, chłodni niż spontaniczni i naturalni, co związane jest z posługiwaniem się emocjami. – Mówienie o tym, czy powinniśmy, czy też nie powinniśmy chodzić do pracy z emocjami to nieporozumienie. A wynika ono z niezrozumienia różnicy między doświadczaniem emocji a sposobami ich okazywania. Poza skrajnymi sytuacjami, w których w sposób dość patologiczny korzystamy z mechanizmów obronnych, takich jak wyparcie, nie jesteśmy w stanie świadomie „zrezygnować” z doświadczania emocji. Emocje pojawiają się bowiem wskutek poprzedników emocji – zwanych w psychologii antecedentami – a więc sytuacji, które są nie tylko uniwersalne w tym sensie, że zawsze lub prawie zawsze wzbudzają emocje, lecz także wiele z nich jest uniwersalna kulturowo, czyli wywołują emocje niezależnie od szerokości geograficznej. Zatem na przykład antecedentami smutku są sytuacje utraty obiektu przywiązania, a złości – frustracja celu – mówi dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Przeczytaj także: Emocje jako narzędzie pracy menedżera
Po co nam emocje?
W ujęciu badacza emocji Nico Frijdy, emocje wywoływane są przez zdarzenia, które związane są z interesem jednostki, przy czym emocje pozytywne informują człowieka o tym, że zbliża się do celu, a negatywne, że się od niego oddala lub jego realizacja jest zagrożona. W ten sposób emocje negatywne mogą wspierać realizację celu zdecydowanie skuteczniej niż emocje pozytywne, które tylko mówią – jest dobrze. Nico Frida wyróżnia dwie podstawowe funkcje emocji:
- Informowania nas o ważności rzeczy wokół nas (ocena zdarzeń jako istotnych lub nieistotnych, przyjemnych lub nieprzyjemnych): – O tym, że w naszym otoczeniu zewnętrznym lub środowisku wewnętrznym (naszej głowie) dzieje się coś ważnego, jest jakaś zmiana. Może nas ona albo przybliżać do osiągnięcia założonych celów – wówczas odczuwamy emocje pozytywne – albo może być sygnałem, że dzieje się coś, co odciąga, oddala nas od naszych celów i wówczas odczuwamy emocje negatywne – wskazuje dr Ewa Jarczewska-Gerc.
- Mobilizowania do działania (wzbudzania reakcji fizjologicznych, zachowań i przeżyć): – Emocje uruchamiają priorytet dla określonego sposobu działania. Jeśli na przykład siedzę na bardzo ważnym spotkaniu w pracy, ale dzwoni pielęgniarka ze szkoły mojego dziecka i mówi, że moja córka nagle zachorowała, wówczas emocja strachu sprawia, że nie będę w stanie wysiedzieć na spotkaniu dalej, tylko grzecznie przeproszę zgromadzonych i wyjdę, gdyż przywrócenie zdrowia mojego dziecka staje się priorytetem w moich działaniach. Wielu sportowców relacjonuje, że w sytuacjach kryzysów podczas zawodów bardzo często motywują się złością. Antycypacja, czyli przewidywanie, w tym przypadku porażki, wywołuje złość, która następnie generuje spore pokłady energii. Sportowcy kierują tę energię na działanie i niejednokrotnie przekuwają w sukces sportowy – zauważa dr Jarczewska-Gerc.
Pamiętajmy, że powinniśmy w pracy używać emocji, jednak kontrolujmy sposoby ujawniania swojego pobudzenia tak, aby były zgodne z zasadami współżycia społecznego.
Jeśli emocje, to z zasadami
Nasze emocje zaskakują często nas samych. Zanim jeszcze zdołamy je przeanalizować i zrozumieć sytuację, w jakiej się znaleźliśmy, emocje dostarczają nam informacji, że musimy szybko zainterweniować. – Jeśli na przykład realizujemy jakieś zadanie zespołowe, a jedna osoba nie wywiązała się z ze swojego obowiązku i teraz cały zespół będzie miał kłopoty, nieodczuwanie złości byłoby sytuacją dość nienaturalną, świadczącą albo o braku naszego zaangażowania, albo o jakichś problemach w sferze emocji.
Kiedy pojawia się coś zagrażającego nam, automatycznie pojawia się strach i dzięki temu bardzo szybko wiemy, jak reagować, by się ochronić. W pozytywnym środowisku emocje radości raczej budują, łączą, niż dzielą. A co zrobić ze złością? – Ona jest najbardziej niebezpieczna w sytuacjach zawodowych. Są osoby, które zupełnie nie potrafią kontrolować objawów złości. Pamiętam sytuację sprzed kilku lat, kiedy popularny brytyjski dziennikarz motoryzacyjny Jeremy Clarkson stracił panowanie nad sobą, uderzył producenta i nazwał go leniwym Irlandczykiem. Wyrzucono go z pracy, stracił swój program telewizyjny, ale przede wszystkim stracił szacunek w oczach wielu ludzi. Zachował się w tej sytuacji trochę za bardzo spontanicznie i naturalnie – stwierdza dr Jarczewska-Gerc. – W scenariusz działania pod wpływem złości jest oczywiście wpisana agresja – jednak nie mamy prawa używać tego scenariusza ani w pracy, ani w domu, ani nawet wobec siebie. Lepiej przekuć tę energię w efektywne działania i poprawę sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Pamiętajmy, że powinniśmy w pracy używać emocji, jednak kontrolujmy sposoby ujawniania swojego pobudzenia tak, aby były zgodne z zasadami współżycia społecznego – dodaje dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Świetnymi formami rozładowania emocji są sport, rozmowy z bliskimi w bezpiecznej atmosferze, pisanie dziennika emocji, dotyk, bliskość, uprawianie hobby. Jeśli mamy z problem z emocjami, jest mnóstwo kursów, szkoleń, tak zwanych treningów kontroli złości. Najważniejsze jest jednak szczerość ze sobą i danie sobie przyzwolenia na przeżycie pewnych emocji, zrozumienie ich, wyciągnięcie wniosków na ich podstawie.
Chowanie emocji i wynoszenie ich z pracy do…
Jeśli na złe nowiny, niepowodzenia, przykrości ze strony współpracowników czy inne sytuacje budzące trudne emocje nie możemy zareagować zgodnie z naszą potrzebą i musimy przytłumić swoją reakcję emocjonalną, to te emocje prędzej czy później z nas „wyjdą”. Tylko pod jakimi postaciami? Wynoszenie problemów z pracy do domu – bo o nich w gronie pracowniczym rozmawiać często nie wypada – to emocje z tym związane znajdują ujście, będziemy je wyrażać w naszym domu, w otoczeniu najbliższych, co nie pozostanie bez wpływu na nich i nasze relacje z nimi. – Doświadczenie emocji związane jest nie tylko z pojawieniem się pewnych myśli w głowie, ale także z silnymi zmianami fizjologicznymi (w tym hormonalnymi), zachodzącymi w obrębie naszego ciała. Jeśli będziemy notorycznie tłumić objawy emocji, „chować je do środka”, czasem mówimy – połykać tę gulę, jaką wiele osób odczuwa w gardle podczas silnych emocji, idziemy w kierunku poważnych problemów zdrowotnych. I to nie tylko problemów ze zdrowiem mentalnym, lecz także fizycznym. W świetle badań (niekoniecznie zresztą tych najbardziej współczesnych) bezpośrednimi konsekwencjami tłumienia emocji są problemy z funkcjonowaniem układu odpornościowego. Nie tylko stajemy się bardziej podatni na przeróżne choroby infekcyjne, lecz także na rozwój na przykład chorób układu krążenia, układu pokarmowego, a nawet chorób nowotworowych – twierdzi dr Ewa Jarczewska-Gerc. Panowania nad emocjami nie powinniśmy jednak rozumieć jako tłumienia ich. – Tego nie da się na dłuższą metę robić, szczególnie jeśli chcemy pozostać relatywnie zdrowi psychicznie – mówi dr Jarczewska-Gerc.
Możemy jednak znaleźć remedium na nasze kłopoty z radzeniem sobie z emocjami. Można je też ćwiczyć, czego często nie jesteśmy świadomi. – Co ciekawe, dużo korzyści przynosi medytacja – która może wydawać się oczywiście groteskowym rozwiązaniem, kiedy mamy ochotę kogoś/coś uderzyć. Świetnymi formami rozładowania emocji są sport, rozmowy z bliskimi w bezpiecznej atmosferze, pisanie dziennika emocji, dotyk, bliskość, uprawianie hobby. Jeśli mamy problem z emocjami, jest mnóstwo kursów, szkoleń, tak zwanych treningów kontroli złości. Najważniejsze jest jednak szczerość ze sobą i danie sobie przyzwolenia na przeżycie pewnych emocji, zrozumienie ich, wyciągnięcie wniosków na ich podstawie. Najgorsza jest ciągła ucieczka i tchórzostwo – mówi dr Jarczewska-Gerc.
Przeczytaj także: Współpraca oparta na empatii – nowy trend w zarządzaniu
Emocje? To się lubi
Nie bylibyśmy w stanie podjąć jakiejkolwiek decyzji, gdyby nie było emocji. Bez nich nie poznawalibyśmy ludzi i nawiązywalibyśmy relacji. Człowiek może chciałby być w pracy maszyną, a nie bytem posiadającym uczucia, i sądzi, że ułatwiłoby mu to wykonywanie obowiązków służbowych. Ale nie powinien się w nią zmieniać, np. z jednego ważnego powodu. – Problem z okazywaniem emocji w pracy polega na tym, że ludzie nie lubią „robotów”, czyli osób kompletnie nieokazujących emocji, i nie ufają im, bo są one nieautentyczne i nienaturalne – mówi dr Jarczewska-Gerc. Żadna skrajność nie jest jednak dla nas dobra. – Wielu podśmiewuje się, czasem wręcz nie szanuje ludzi silnie okazujących emocje, bo postrzegają to jako słabość, niedojrzałość. Zatem trzeba szukać kompromisu między naturalnością a jednak pewnym dystansem emocjonalnym. Choć wcale nie jest łatwo zarządzać emocjami w pracy tak, aby z jednej strony pozostać naturalnym i przekonywującym, a z drugiej nie skończyć jak Clarkson – zauważa dr Ewa Jarczewska-Gerc.
Ekspert
dr Ewa Jarczewska-Gerc
Psycholog społeczny, trener biznesu. Zajmuje się psychologią motywacji, efektywnością i wytrwałością w działaniu oraz symulacjami mentalnymi. Interesuje się związkami między różnymi formami myślenia i wyobrażania sobie a efektywnością i wytrwałością w działaniu, a także stresem i jego korelatami. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi seminarium magisterskie oraz zajęcia z zakresu psychologii emocji i motywacji, siły woli i wytrwałości, a także zdrowego stylu życia. W pracy wykładowcy akademickiego najbardziej ceni możliwość przekazywania wiedzy, która jest ważnym czynnikiem lepszego rozumienia świata.
Autor
Marta Januszkiewicz
Tekst: Marta Januszkiewicz