Chcemy mówić tak, by nas słuchano, ale często to się nie udaje. I nie chodzi tylko o merytoryczną stronę wypowiedzi, ale też sposób mówienia. Zdania wyrzucamy z siebie pospiesznie, bez dbałości o dykcję i intonację. – Mile się słucha, gdy rozmówca mówi wyraźnie, nie spieszy się i używa języka właściwego dla słuchaczy. Jest to oznaka szacunku i profesjonalizmu – mówi Katarzyna Kowalska, lektorka, trenerka emisji głosu i wystąpień publicznych. Jak ćwiczyć głos na co dzień i dlaczego jest on ważnym elementem kreowania wizerunku?
Ewa PlutaZacznijmy od diagnozy problemu. Jakie błędy wymowy najczęściej popełniamy?
Katarzyna KowalskaJest ich całkiem sporo. Przede wszystkim mówimy zbyt szybko. Nic dziwnego, bo tempo życia jest szybkie. Przemieszczamy się z miejsca na miejsce, robimy kilka rzeczy równocześnie, żyjemy w ciągłym „niedoczasie”. Ale zaciskamy zęby i robimy swoje.
Właśnie, „zaciskamy zęby” – nie tylko w przenośni. Dosłownie też, my nie otwieramy ust odpowiednio szeroko. Zjadamy też końcówki, przez co trudno usłyszeć, co mamy do powiedzenia. Do grzechów głównych dodam jeszcze niechlujstwo dykcyjne. Problemy z dykcją to też często wynik szybkiego mówienia.
Często mamy też problemy z intonacją. Mówimy szybko i jednostajnie. A przecież modulacja głosu sprawia, że lepiej się słucha tego, co mówimy i łatwiej to zrozumieć. Dzięki modulacji rozmówca dowiaduje się nie tylko, gdzie kończy się myśl, ale też to, jakie niesie ze sobą emocje. Jesteśmy zdziwieni, podekscytowani, oburzeni? Dobrze, by stan emocjonalny wybrzmiał w głosie.
Ewa PlutaPanuje przekonanie, że skuteczny w biznesie człowiek nie powinien okazywać emocji.
Katarzyna KowalskaProblemem nie są emocje, a to, że kojarzą się dzisiaj ze stanami ekstremalnymi. Jeśli radość, to dzika i szalona. Jeśli smutek, to od razu rozpacz. Tymczasem każda emocja może mieć, i ma, bardzo różne natężenie. O ile okazywanie ekstremum emocji na spotkaniu biznesowym nie jest dobrym pomysłem, o tyle zasygnalizowanie zdziwienia czy nawet dezaprobaty zmianą tonu głosu – już tak. Trudno rozmawia się z osobami, które w ogóle nie pokazują swoich emocji, bo nie wiadomo, co tak naprawdę myślą.
Ewa PlutaJaki głos jest w biznesie mile… słyszany?
Katarzyna KowalskaMile się słucha, gdy rozmówca mówi wyraźnie, nie spieszy się i używa języka właściwego dla słuchaczy. Jest to oznaka szacunku i profesjonalizmu.
Niższy głos wzbudza większe zaufanie, jest bardziej perswazyjny, dodaje powagi i autorytetu. Badania przeprowadzone przez naukowców z kliniki uniwersyteckiej w Lipsku pokazują, że współczesne kobiety w Niemczech mówią słyszalnie niższym głosem niż ich matki i babki. W ciągu 50 lat przeciętna częstotliwość kobiecego głosu obniżyła się z ok. 220 Hz do 165 Hz. I nie jest to wynik zmian anatomicznych, a zmiany kulturowej. Kobiety robią kariery, coraz częściej sięgają po stanowiska dotąd zarezerwowane dla mężczyzn. Można pokusić się o stwierdzenie, że niższy kobiecy głos to wyraz coraz silniejszej pozycji kobiet. W Europie najniższe głosy mają Skandynawki.
Przeczytaj też: Komunikacja w organizacji oparta na empatii
Ewa PlutaDzięki wytrwałym ćwiczeniom pewnie można obniżyć głos, ale czy nadal będzie on brzmiał wiarygodnie?
Katarzyna KowalskaZnam opowieści trenerów emisji głosu, którzy pracowali z kobietami o bardzo dziewczęcym, delikatnym głosie. Chciały go wzmocnić, żeby brzmieć bardziej profesjonalnie. Dzięki systematycznej pracy osiągnęły swój cel. Ale gdy odsłuchiwały nagrania ze swoim udziałem, były zdziwione: czy to na pewno ja? To mój głos? One nie były w stanie zaakceptować tej zmiany. Straciły wiarygodność w swoich oczach.
Bo w głosie słychać to, kim jesteśmy. Jest papierkiem lakmusowym pewności siebie. Głos ujawnia nasz stan emocjonalny. Stan zdrowia też – w głosie słychać, gdy ciało niedomaga.
Nie da się więc oszukać głosu. No chyba że opanuje się sztukę aktorską do perfekcji. Proszę poszukać w pamięci kogoś, kto mówił mocnym głosem, wyraźnie i perfekcyjnie pod względem technicznym, mimo to nie przekonał pani do siebie. W głosie słychać wszelkie fałszywe nuty, słuchacze od razu wyłapują „zgrzyty”, teatralność. Najważniejsza jest autentyczność.
W głosie słychać to, kim jesteśmy. Jest papierkiem lakmusowym pewności siebie. Głos ujawnia nasz stan emocjonalny. Stan zdrowia też – w głosie słychać, gdy ciało niedomaga.
Ewa PlutaA co jest najważniejsze w ćwiczeniach z emisji głosu? Mam na myśli takie, które możemy wykonywać na co dzień, w domu, w drodze do pracy.
Katarzyna KowalskaSłyszała pani, że głos zaczyna się w stopie?
Ewa PlutaNigdy. Zawsze traktowałam rozłącznie te dwie części ciała.
Katarzyna KowalskaGłos potrzebuje głębokiego i swobodnego oddechu. A takie oddychanie nie jest możliwe bez odpowiedniej postawy ciała. Musimy mieć podparcie, pewnie stać na ziemi. I tu przydają się stopy. Gdy wstajemy rano, zastanówmy się, w jakiej są kondycji.
Osoby, z którymi pracuję, bardzo lubią ćwiczenia polegające na wspinaniu się na palce, przenoszeniu ciężaru ciała na pięty, chodzenie na wewnętrznych i zewnętrznych krawędziach stóp. Można je wykonywać, przechodząc z sypialni do łazienki czy do kuchni. Nie wymagają większego wysiłku, a pozwalają zaktywizować stopy na cały dzień. Pamiętajmy tylko, żeby chodząc na palcach czy na piętach, nie spinać reszty ciała.
Ewa PlutaCzyli po porannej pobudce spotkajmy się ze swoim ciałem i zastanówmy, jak ono się czuje?
Katarzyna KowalskaW pracy nad głosem świadomość ciała jest kluczowa. Warto pamiętać, że są w ciele takie miejsca, gdzie najbardziej kumuluje się stres. Ściśnięty żołądek, „zabetonowana” klatka piersiowa, zaciśnięty staw skroniowo-żuchwowy, nienaturalnie wysoko uniesione i napięte barki, zaokrąglone plecy czy wysunięta lub cofnięta głowa – to sygnały, że stresu jest za dużo. Wtedy ciału potrzebna jest uważność i stopniowo wprowadzane zmiany. Dobrze zacząć od ćwiczeń rozluźniających wykonywanych po przebudzeniu. Inaczej trudno będzie wydobyć z siebie mocny głos.
Nie uda się to – jeszcze raz podkreślę – bez oddechu. Po przebudzeniu zbadajmy, jaki jest nasz oddech: głęboki, płytki, swobodny, przerywany? Poszukajmy, gdzie on się blokuje. Stopniowo możemy go pogłębiać, rozciągając ciało. To, o czym teraz mówię, jest rozgrzewką. Jeśli ją pominiemy, aparat mowy może ucierpieć.
Często w sytuacjach formalnych, gdy zależy nam na dobrym odbiorze, próbujemy mówić głośniej, nie przygotowując na to ciała. Napinamy mięśnie, forsujemy struny głosowe, niepotrzebnie je zużywając. Przed treningiem też robimy rozgrzewkę, żeby jak najlepiej przygotować ciało na wysiłek fizyczny. Dlaczego z głosem ma być inaczej?
Ewa PlutaWymawianie zdań z korkiem od wina w ustach to dobry pomysł?
Katarzyna KowalskaĆwiczenia z korkiem znają pokolenia aktorów i śpiewaków, ale mnie uczono na studiach, że nie jest to najlepszy sposób na poprawę wymowy. W stawie skroniowo-żuchwowym kumuluje się stres, czego skutkiem jest zbyt mocne zaciskanie zębów. Ćwiczenie z korkiem ma rozluźniać to „imadło”, ale dzieje się odwrotnie: by utrzymać obce ciało, mięśnie napinają się jeszcze bardziej, staw zaciska z ogromną siłą. Co prawda otwieramy szerzej usta, ale jest to efekt raczej krótkotrwały.
Wolę inne ćwiczenie, które wykonywane regularnie daje świetne efekty – oddychanie ze zgiętym kciukiem włożonym między zęby. Dzięki temu otwieramy usta na szerokość, która jest właściwa dla wypowiadania głoski „a”, czyli ok. 2 centymetry – a to pozwala mówić wyraźnie. Ćwiczenie ze zgiętym kciukiem otwiera gardło – unosi się podniebienie miękkie, krtań się obniża i to bezpieczna pozycja.
Warto też czytać z kciukiem między zębami. Pod warunkiem, że nie pojawia się ból. Jeśli boli, nie należy się forsować. Jeśli bólu nie ma – bezpiecznie można ćwiczyć, zaczynając od 2 minut. Po pewnym czasie głos staje się dźwięczniejszy.
Nie zapominajmy też o języku, bo to on w dużej mierze pozwala mówić wyraźnie. Polecam proste ćwiczenie, które można wykonywać, jadąc samochodem – wypychanie warg językiem, taki masaż od środka – język zatacza koła w obie strony.
Aparat mowy można też rozgrzać przez kląskanie, ziewanie czy cmokanie i wszelkiego rodzaju śmieszne wierszyki, czyli tzw. lingwołamki – wypowiadane głośno i wyraźnie.
A na koniec – choć to nie najmniej ważne – oddychanie przeponowe. To trochę słowo wytrych, ale proszę spróbować. Wystarczy ułożyć dłonie na dolnych żebrach i oddychać tak, żeby poczuć, jak żebra się rozszerzają, a dłonie unoszą. Swobodny, głęboki wdech i wydech z delikatnym syczeniem.
Często w sytuacjach formalnych, gdy zależy nam na dobrym odbiorze, próbujemy mówić głośniej, nie przygotowując na to ciała. Napinamy mięśnie, forsujemy struny głosowe, niepotrzebnie je zużywając. Przed treningiem też robimy rozgrzewkę, żeby jak najlepiej przygotować ciało na wysiłek fizyczny. Dlaczego z głosem ma być inaczej?
Ewa PlutaJak długo trzeba czekać na pierwsze efekty?
Katarzyna KowalskaTrzy miesiące regularnych ćwiczeń dają już zauważalny efekt, który się utrzymuje. Ale pierwsze zmiany mogą się pojawić szybciej. Głos stanie się mocniejszy, a wymowa wyraźniejsza, jeśli po krótkiej rozgrzewce ciała i oddechu będziemy czytać ze zgiętym kciukiem między zębami codziennie, zaczynając od 2 minut, przez 2 tygodnie.
Głębsze zmiany wymagają jednak dłuższej pracy, głównie z oddechem. Od oddechu wszystko się zaczyna. Choć należałoby powiedzieć, że na początku jest ciało. Ono jest jak pudło rezonansowe – pozwala głosowi wybrzmieć. Ciało spięte, w ciągłym pośpiechu i gotowości, pozbawione życiodajnego, energetycznego oddechu nie będzie dobrze rezonować.
Ekspert
Katarzyna Kowalska
Z wykształcenia socjolożka, od 13 lat z zawodu i zamiłowania dziennikarka. Pracuje w TVN24, w „Faktach po południu”. Absolwentka Kształcenia głosu i mowy oraz Przygotowania do prowadzenia zajęć z emisji głosu na Uniwersytecie SWPS. Lektorka, trenerka emisji głosu i wystąpień publicznych z certyfikatami Train the Trainer i Business & Life Coaching UO UW oraz certyfikatem I stopnia w Racjonalnej Terapii Zachowań. Od 2 lat pracuje ze studentami Collegium Civitas. Jest członkinią Koła Miłośników Żywego Słowa Polskiego Towarzystwa Miłośników Języka Polskiego, które skupia praktyków: trenerów głosu i wystąpień publicznych, logopedów medialnych czy językoznawców.
Jej motto to: „Najpierw świadomie bądź, potem świadomie mów i świadomie działaj!”. Pracując nad sztuką wystąpień publicznych i nad zasadami komunikacji, wykorzystuje m.in. teorię kręgów komunikacji Patsy Rodenburg i ćwiczenia z techniki Alexandra. W pracy tworzy coś, co jej białoruska mistrzyni dr Svetlana Butska nazwała „zestawem ratunkowym”. To z jednej strony świadomość tego, co dzieje się z ciałem, a z drugiej – ćwiczenia i techniki, które pomagają radzić sobie ze stresem, przywracają jasność myślenia, poprawiają koncentrację, wzmacniają i otwierają głos. Czyli dają to, co niezbędne do skutecznej komunikacji.