Technologia i świat wchodzący w erę cyfryzacji, to dla twórców filmowych wdzięczny temat. Lęki, emocje i niewiadome dotyczące przyszłości mogą być podstawą pasjonującego filmu. Zdecydowanie najciekawszym bohaterem, jaki ostatnio pojawia się na kinowych ekranach, jest sztuczna inteligencja. Motyw obaw i refleksji, jakie towarzyszą człowiekowi w dobie rozwoju technicznego, jest jednak dużo starszy niż nam się wydaje. O trzech punktach zwrotnych dla filmowego przedstawiania technologii w kinie pisze kulturoznawczyni Patrycja Paczyńska-Jasińska.
Już sam film i filmowa technologia – od kinematografu po cyfrowe kamery i technikę 3D – to przykład tego, jak radzimy sobie z przewidywaniem rozwoju nowych technologii. Kino przez długie lata postrzegane było jako odmiana teatru, dlatego przez dużą część XX wieku ekrany sal kinowych były zasłonięte kurtyną. A dziś możemy kino smakować wszystkimi zmysłami – pójść do kina 5D, gdzie rozmaite efekty specjalne dają iluzję uczestniczenia w akcji filmu.
Współczesne kino zadaje wiele pytań o najnowsze wynalazki, które wyszły spod ręki człowieka. Czy widząc działanie komputerów, algorytmów, coraz bardziej inteligentnych urządzeń i systemów, nie postrzegamy ich jako „sztuczne mózgi”? Jako istoty, ale pozbawione uczuć? Czy nie traktujemy ich jako zagrożenie?
W ponad 120-letniej historii kina powstały dziesiątki świetnych obrazów, które przedstawiają wyzwania związane z obecnością sztucznej inteligencji. Próbowali przyjrzeć się jej tacy reżyserzy, jak Stanley Kubrick („2001: Odyseja kosmiczna”), Steven Spielberg („A.I. Sztuczna inteligencja”), Ridley Scott („Łowca androidów”), James Cameron („Terminator”) czy Spike Jonze („Her”). Przedstawię tutaj trzy obrazy, które w moim odczuciu były pewnego rodzaju punktem zwrotnym dla postrzegania tematu sztucznej inteligencji w kinie.
„Metropolis” – pierwsza wielka produkcja fantastyczno-naukowa
Kiedy na jednych ze swoich zajęć z filmoznawstwa zobaczyłam „Metropolis” z 1927 roku Fritza Langa, ten film wbił mnie w fotel. I chociaż obrazy w gatunku Sci-Fi nie należą do moich ulubionych i nie do końca je rozumiem, to ten zapamiętam do końca życia. Arcydzieło niemieckiego kina ekspresjonistycznego to jeden z najważniejszych filmów w historii kina i zarazem pierwsza wielka produkcja fantastyczno-naukowa. Reżyser przedstawił fascynującą, mroczną wizję, która pobudza wyobraźnię kolejnych pokoleń filmowców i kinomanów.
Wielu historyków kina doszukiwało się w mrocznych obrazach niemieckiego ekspresjonizmu przeczucia nadchodzącego faszyzmu. Takie treści odnaleźć można także w „Metropolis”, filmie kreślącym ponurą wizję odhumanizowanego, totalitarnego państwa, w którym człowiek sprowadzony jest do roli bezwolnego trybika systemu.
Akcja toczy się w nieokreślonej przyszłości, w wielkim futurystycznym mieście przypominającym Nowy Jork. Społeczeństwo podzielone jest na dwie odizolowane od siebie grupy. Pierwsza z nich to kasta uprzywilejowanych: naukowców, kapitalistów, myślicieli i władców. Druga – nigdy nie opuszcza ogromnych podziemi metropolii: to armie robotników sprowadzonych do roli żywych maszyn. Uciśnieni wszczynają bunt, pojawia się temat nadziei na lepsze jutro.
„Metropolis” to szczytowe osiągnięcie swojej doby. „Lang wykorzystał wszelkie środki techniczne, jakimi w latach 20. dysponowało kino. Na planie zatrudnionych było 2500 statystów uczestniczących w monumentalnych scenach masowych. Futurystyczna opowieść miała odniesienie do współczesnych reżyserowi problemów społecznych. Wielu historyków kina doszukiwało się w mrocznych obrazach niemieckiego ekspresjonizmu przeczucia nadchodzącego faszyzmu. Takie treści odnaleźć można także w „Metropolis”, filmie kreślącym ponurą wizję odhumanizowanego, totalitarnego państwa, w którym człowiek sprowadzony jest do roli bezwolnego trybika systemu1.
Niestety film Fritza Langa nie zachował się do naszych czasów w całości (przepadła ok. jedna trzecia taśm). Dlatego można usprawiedliwić pewne luki i niekonsekwencje narracyjne, jakie w filmie napotykamy. Melodramatyczna fabuła nie jest jednak w „Metropolis” najważniejsza; na pierwszy plan wysuwa się potęga wizji reżysera i jego profetyzm.
„Matrix” – gdy maszyny zawładną ludźmi
Jest rok 1999, zbliża się koniec wieku. Ludzie wpadają w popłoch, bo istnieją teorie, że nastąpi koniec świata. Opinia publiczna zastanawia się, jak komputery zmienią datę na 2000. Bracia Wachowscy w pewien sposób wykorzystali te obawy. Stworzyli swój film, czerpiąc inspiracje z filmu animowanego „Ghost in the Shell” z 1995 roku. „Matrix” zawiera ukryte przesłania i aluzje, odnoszące się do toposu ukazywania życia jako snu, znajdziemy w nim również wiele odniesień filozoficznych i religijnych. Obraz łączy w sobie różne wpływy – stylu japońskiej animacji, komiksu czy elementy cyberpunkowe. Zapisał się w historii kina przede wszystkim przez – jak na tamte czasy – zapierające dech w piersiach efekty specjalne oraz doskonałe zdjęcia i błyskotliwy scenariusz.
Przeczytaj także: „To ja, robot”. Wyzwania i zagrożenia sztucznej inteligencji
Bez wątpienia to jeden z najważniejszych filmów o wirtualnej rzeczywistości. Wciągająca opowieść o ludziach, którzy poświęcili swoje życie, by dowiedzieć się „jak głęboko sięga królicza nora”, czyli o poszukiwaniu sensu istnienia. Pytania o relację rzeczywistość a rzeczywistość wirtualna wydają się tu wcale nie wydumane. Kim bowiem jesteśmy, wchodząc do internetu? Kim jest osobowość wirtualna, którą każdy z nas przecież ma? Czy mając dostęp do nieograniczonej wiedzy w sieci, czy tak naprawdę zbliżamy się do prawdy? Jak szybko się uczymy? Czy osoba, którą spotykamy, to człowiek, czy już sztuczna inteligencja? Rodzeństwo Wachowskich próbuje w swojej trylogii odpowiedzieć na te pytania.
Dla jednych rzeczywistość cyfrowa i rewolucja technologiczna jest obietnicą przejścia na nowy, doskonalszy etap istnienia, a dla innych zagrożeniem. W zasadzie przedstawiciele obu tych grup wierzą, że prędzej czy później sztuczna inteligencja stanie się siłą, która pokona potęgę ludzkiego umysłu. Są też entuzjaści, uważający, że konsekwencje tego przesilenia będą tylko pozytywne. Twierdzą wręcz, że dzięki temu mamy szanse na zbliżenie się do stanu boskości i doznanie stanu wszechwiedzy2.
„Ex Machina” – emocjonalna relacja z robotem
Reżyser filmu „Ex Machina” podejmuje temat tego, co może się stać, gdy w naszym życiu pojawią się roboty. Stawia też wiele pytań o to, kim jesteśmy jako ludzie i co może zdarzyć się, gdy AI osiągnie wysoki poziom rozwoju.
Nathan, bohater filmu, przeprowadzając test Turinga, chce udowodnić, że maszyna nigdy nie będzie mogła być tak doskonała, jak człowiek. Z czasem Nathan i Ava (stworzona przez niego kobieta-robot), zaczynają testować siebie nawzajem i tworzyć relację. Reżyser serwuje nam wyrafinowaną grę psychologiczną. Wśród wielu pytań, jakie ten film zadaje, jak o sens życia i śmierć, pojawiają się też te dotyczące intymnej i emocjonalnej natury człowieka. Nie zabrakło również zagadnienia ludzkiej seksualności, której odkrywane jest ważnym etapem w rozwoju każdego człowieka. Czy maszyny mogą ją posiadać?
„Ex Machina” to swego rodzaju science-fiction love story. Reżyser filmu Alex Garland stworzył dzieło na granicy filmu psychologicznego i thrillera w kostiumie SF. Wszystko, co najciekawsze w tym obrazie, rozgrywa się między postaciami jak w roszadzie. Każdy z bohaterów ma swoje odmienne potrzeby, fascynacje i pasje. Z czasem nawet zaczynają oni powątpiewać w swoje człowieczeństwo. A widz zastanawia się: czy możliwa jest próba zbadania granicy między istotami z krwi i kości a bytami powstałymi z plątaniny przewodów? Garland odpowiedziałby na to pytanie chyba negatywnie. Pewności jednak nie mamy, bo pojedynek intelektualny między bohaterami przeradza się w wojnę płci.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakie zmiany czekają nas za 20-30 lat. Współcześnie jesteśmy świadkami swoistej rewolucji nowych technologii. Czy nasza przyszłość (i przyszłość kina) będzie przypominała tą rodem z „Ex Machiny”? Jedno jest pewne: style, techniki, tendencje i mody pojawiają się i przemijają, ale filmy zawsze będą odwoływać się do uniwersalnych idei. Film od początku istnienia miał zapewniać widzom rozrywkę, wzruszenie, śmiech czy budzić strach, a także edukować i zadawać ważne dla swoich czasów pytania. Sztuka filmowa jest więc wspaniałym narzędziem – poruszającym nie tylko nasze serca, lecz także umysły.
Autor
Patrycja Paczyńska-Jasińska
Absolwentka socjologii (specjalność: komunikacja społeczna) na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach oraz kulturoznawstwa (specjalność: filmoznawstwo) na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jest doktorantką na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego, na kierunku socjologia. Obecnie pracuje na Uniwersytecie SWPS w Katowicach, gdzie jest koordynatorką ds. marketingu oraz pełni funkcję opiekuna naukowego Koła Naukowego Psychointerpretacje. Działa również społecznie na rzecz rozwoju dzieci i młodzieży w ramach projektów: Strefa Młodzieży i Strefa Psyche. Współpracuje również z „Warsztaty Realizatora Filmowego i TV” w Bielsku-Białej gdzie edukuje społeczność lokalną z zakresu historii i analizy filmu. Jest organizatorką Ogólnopolskiej Konferencji Filmowej „Filmowe Psycho-Tropy” oraz inicjatorką projekt filmowego o tym samym tytule, który od lat z sukcesem prowadzi w katowickim KINIE KOSMOS – Centrum Sztuki Filmowej. Autorka bloga filmowego Se Točí. Współautorka książek „Film w edukacji i profilaktyce. Na tropach psychologii w filmie. Część 1” oraz „Film w terapii i rozwoju. Na tropach psychologii w filmie. Część 2”.
Przypisy
1 https://www.alekinoplus.pl/program/film/metropolis_12569
2https://businessinsider.com.pl/lifestyle/rozrywka/filmy-o-sztucznej-inteligencji/wfv8b74
Zdjęcie: Alicia Vikander as Ava, in Ex Machina. Courtesy of Mongrel Media. © Universal Pictures